Co Twoje dziecko publikuje w sieci?


Co Twoje dziecko publikuje w sieci?
2014-11-28
Seks, prywatne konflikty i intymne sfery życia udostępnione tysiącom widzów. Brzmi, jak scenariusz serialu, ale to treści, którymi nastolatki ochoczo dzielą się na portalach społecznościowych. Czym grozi sieciowy ekshibicjonizm i jak uchronić młodzież przed jego skutkami?

Podobno Andy Warhol powiedział, że w przyszłości każdy będzie miał swoje 15 minut sławy. Prawdopodobnie nie przewidział dynamicznego rozwoju serwisów społecznościowych, gdzie popularność prywatnego wpisu lub zdjęcia trwa o wiele dużej. Jest to jednak sława nacechowana negatywnie. Może mieć poważne następstwa, a pozbyć się jej jest bardzo ciężko.

 

- Młodzi użytkownicy portali społecznościowych często korzystają z nich w sposób naiwny. Nie mają świadomości, że treści trafiające do sieci pozostają w niej już na zawsze, a chwilowa zabawa może przerodzić się w poniżenie – mówi Karolina Stankiewicz, ekspert ds. bezpieczeństwa dzieci i rodziny w firmie Spy Shop.

 

Przymus wrzucania

Internet roi się od prywatnych zdjęć, filmów i rozmów. Przypadkowe udostępnienia? Raczej celowe działania nastawione na zdobywanie kolejnych lajków i komentarzy. Psychologowie od dłuższego czasu obserwują zjawisko rezygnacji z intymności na rzecz popularności w sieci. 
Z czego ono wynika? Zdaniem niektórych z przedefiniowania pojęcia atrakcyjności.
W wirtualnej rzeczywistości atrakcyjni są bowiem nie ci, którzy dobrze wyglądają, ale użytkownicy, których widać.

 

- Portale i aplikacje nieustannie zachęcają do publikowania kolejnych wpisów, dzielenia się zdjęciami, informowania o swojej aktualnej lokalizacji. To jasny komunikat, który mówi: pokazuj się, chwal i generuj zainteresowanie, tylko wtedy będziesz wystarczająco fajny
tłumaczy  Karolina Stankiewicz.

 

Dlatego nastolatki nie mają oporów przed publikacją treści, które do niedawna przekazywane były wyłącznie przyjaciołom lub rodzinie. To sprawia, że w prosty sposób mogą znaleźć się
w centrum uwagi, być obiektem zainteresowania. Młodzież prześciga się w szokowaniu, relacjonowaniu swojego życia, jak w filmowym dramacie. Z drugiej strony przenoszenie intymności do sieci, może być wynikiem niedostatecznej uwagi najbliższego otoczenia. Stąd np. pytania o najdelikatniejsze prywatne kwestie kierowane nie do rodziców, ale do anonimowych osób w Internecie.

Skazani na pokazywanie

Młodzież jednak rzadko zdaje sobie sprawę, że to, co może imponować grupie wirtualnych znajomych trafia daleko poza ramy konkretnego profilu. Przykładem niech będą portale bekaznastolatek.pl lub wiocha.pl, gdzie znaleźć można setki prywatnych zdjęć i rozmów, które traktowane są jako porcja rozrywki dla tysięcy użytkowników. Ci często obśmiewają bohaterów przytaczanych treści, a bycie obiektem ataku i szyderstwa tak licznej publiczności, nierzadko odbiera poczucie własnej wartości i prowadzi do poważnych problemów w relacjach
z otoczeniem.

 

- Informacja w sieci rozchodzi się w błyskawicznym tempie. Świadomość tego powinna mieć nie tylko młodzież, ale też rodzice, którzy sami bezrefleksyjnie publikują zdjęcia dzieci
– szczególnie tych najmniejszych –
mówi Karolina Stankiewicz.

 

Prywatne zdjęcia maluchów stanowią pożywkę dla profili o charakterze pedofilskim, które zaczęły w ostatnim czasie pojawiać się na Facebooku. Co w takim razie można zrobić, by ograniczyć zacieranie się granicy między intymnością a wirtualną popularnością?

 

Jak pomagać?

Psychologowie przekonują, że warto trzymać rękę na pulsie. Wejść z dzieckiem w przestrzeń wirtualną i dyskretnie je osłaniać. Można np. poprosić o zapoznanie z ideą portalu społecznościowego, pomoc w utworzeniu profilu. To dobry pretekst do dyskusji nad zagrożeniami, jakie niesie ze sobą korzystanie z takich narzędzi. Potem można obserwować wpisy dziecka i publikowane treści. To komplikuje się, gdy taką ochroną trzeba otoczyć nastolatka. Paradoksalnie młodzież nie ma problemów przed upublicznianiem swojej prywatności, ale skrupulatnie chroni ją przed oczami dorosłych.

 

- Rodzice mogą skorzystać z dyskretnych programów monitorujących na komputery
i smartfony. Są niewykrywalne dla użytkownika, a umożliwiają zdalny wgląd we wpisywane hasła, prowadzone rozmowy, publikowane i otwierane treści oraz całą historię internetową
mówi Karolina Stankiewicz.

  Tzw. programy typu SpyLogger i SpyPhone generują czasowe raporty, przesyłane na skrzynkę mailową rodzica. Zawierają one kompleksowy zapis aktywności prowadzonej na komputerze lub telefonie. W dobie cyfrowych zagrożeń, to nowoczesne i pomocne rozwiązanie, które może ostrzegać przed pierwszymi sygnałami nieodpowiedzialnego korzystania z sieci.

Nadesłał:

PREXPERT

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl