Etykiety na produktach mają znaczenie!


Etykiety na produktach mają znaczenie!
2014-08-05
Klienci z reguły szybko wybierają produkt, nie zwracając uwagi na jego etykietę i zawarte tam informacje. W efekcie często kupują produkty zbyt kaloryczne lub z nadmierną ilością konserwantów. Jednocześnie szkodzą swojemu zdrowiu.
Na produktach zawsze widnieje etykieta, która zawiera informacje o jego składzie. Jednak zazwyczaj klienci pomijają je z pośpiechu, braku umiejętności interpretacji danych lub po prostu uważają, że nie są one dla nich istotne. Tymczasem mają one ogromny wpływ na nasze zdrowie, samopoczucie lub wygląd. Osoby bardziej świadome zwracają uwagę na dziwnie brzmiące nazwy typu krzemian sodu, glutaminian monosodowy, rybonukleotydy diodowe czy maltodekstryna (tzw. E - barwniki i konserwanty), zastanawiając się nad ich stopniem szkodliwości. Znaczenie ma również liczba kalorii i cukrów, będących często przyczyną tuszy u dzieci, które nadmiernie spożywają produkty o zbyt dużym natężeniu wymienionych składników. Warto zatem zwracać uwagę na to, co kupujemy.

Konserwanty kontra zdrowie

Przeciętny Kowalski zazwyczaj ma trudność z odczytaniem składników na etykietach. Przede wszystkim nie wie, co poszczególne składniki oznaczają, domyślając się jedynie, jaką mogą spełniać rolę. Niestety, cześć z nich jest szkodliwa, a nawet rakotwórcza! Klienci dokonujący zakupów powinni zatem zwracać większą uwagę na opisy na etykietach, zwłaszcza na stosowane dodatki konserwujące, wzmacniające smak, powodujące, że produkt zyska wygląd zachęcający do jego zakupu oraz na zawartość cukru. Duża część konsumentów, kupując dany towar, podejmuje decyzje głównie w oparciu o cenę i walory wizualno-smakowe, zamiast zdrowotnych. Producenci zauważyli tą tendencję i w związku z tym koncentrują się na walorach organoleptycznych i smakowych oraz wyglądzie opakowania. Przy dużej presji cenowej stosuje się różne substancje (wzmacniacze smaku, substancje zastępcze, konserwanty, wypełniacze), które obniżają pierwotne parametry, zachowując smak i obniżając koszty produktu. Z tej pułapki mogą uchronić nas jedynie mądrzejsze decyzje przy półce sklepowej, które ma ułatwić ustandaryzowanie etykiet produktów.

Dodatkowo niektóre produkty posiadają wysoką zawartość nasyconych kwasów tłuszczowych, które mają zły wpływ na nasz układ krążenia. Z kolei nawet niewielkie ilości składnika alergizującego mogą wywołać wstrząs anafilaktyczny u osób silnie uczulonych na niektóre składniki. Wysoka cena produktu nie oznacza automatycznie, że jest on zdrowszy niż ten, którego cena jest niższa. Zdarza się, że kupujący płaci za wygląd produktu i jego sztucznie przetworzony smak oraz ładne opakowanie., niejednokrotnie mając w pamięci chwytliwą reklamę. Tymczasem trudno znaleźć w nim właściwości zdrowotne i odżywcze.

Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z 2008 roku, ponad 50 % kobiet i mężczyzn mieszkających w Europie miało nadwagę, a 23 % kobiet oraz 20 % mężczyzn było otyłych. Mimo, że Polska ma lepsze statystyki niż średnia europejska, niestety szybko zbliżamy się do niej, gdyż najszybszy przyrost nadwagi notowany jest m.in. wśród 15-latków z Polski. Coraz częściej na ulicach widoczne są kilkuletnie dzieci oraz nastolatki, które borykają się z problemem otyłości. Spożywają zbyt dużo węglowodanów, a w szczególności cukrów. Za kilkanaście lat ich organizm będzie już poważnie uszkodzony, co w konsekwencji może doprowadzić do choroby wieńcowo-naczyniowej oraz cukrzycy. Co więcej, z danych OECD wynika bowiem, że otyłość w wieku dziecięcym w 82% powoduje tę przypadłość w wieku dorosłym.

W dzisiejszych czasach producenci dodają dużo cukru oraz substancji regulujących kwaśność dla równowagi, aby nie czuć nadmiernej słodyczy, a z drugiej strony po to, aby mózg kojarzył dany produkt z przyjemnością spożywania. Dlatego warto zwracać większą uwagę na liczbę pochłanianych cukrów i kalorii.

Na opakowaniach produktów żywnościowych można znaleźć wiele użytecznych informacji żywieniowych, które mogą być wykorzystane przy układaniu zbilansowanej diety. Oznakowanie GDA stanowi uzupełnienie tych informacji.  Informuje ono o tym, jakie ilości poszczególnych składników odżywczych są zawarte w produkcie, które są spożywane. Dzięki oznaczeniom GDA, w szybki i łatwy sposób można zapoznać się z zawartością składników odżywczych takich jak białka, tłuszczu ogółem czy błonnika ważnych dla zdrowia i jednocześnie daje możliwość bezpośredniego kontrolowania ilości spożywanych w produktach, które są szkodliwe lub niewskazane w nadmiarze:  cukrów, , nasyconych kwasów tłuszczowych, sodu (równoważnika soli) oraz wartości energetycznej (kcal).

Istnieje tak wiele składników produktów, iż trudno jest wszystkie zapamiętać, by potem móc je poprawnie odczytać na etykiecie. Ponadto niektórzy producenci nie używają symboli na opakowaniach, ale pełne nazwy. Dlatego, aby ułatwić odczytywanie składników na etykietach, powstają specjalne aplikacje, które po zeskanowaniu produktu będą informować o obecności szkodliwych dodatków.

(Nie)czytelność etykiet

Etykieta produktu nie zawsze zawiera wszystkie informacje dotyczące jego składników, a niektóre produkty są tak małe, że nie ma możliwości zawarcia rzetelnej informacji o produkcie na opakowaniu (np. gumy do żucia). Niektórzy producenci podają składniki przetworzone, nie podając ich składu – np. informują, że wkład owocowy to 15%, ale już nie podają, ile cukru zawiera ten wkład i czy zawiera konserwanty. Czasem wynika to z tajemnicy przedsiębiorstwa (np. skład koncentratu Coca Coli), a czasem z chęci ukrycia informacji lub ze zwykłej ignorancji. Niektórzy producenci wpisują skład, ale z kolei nie podają wartości odżywczych lub GDA – procentu dziennego zapotrzebowania dorosłej osoby.

Zdarza się, że etykiety wręcz wprowadzają w błąd. Klasycznym przykładem jest produkt masłopodobny o nazwie „śmietankowe”, ale nie zawierający słowa „masło. Klienci mogą łatwo pomylić je z produktem o praktycznie identycznym kształcie i szacie graficznej z napisem „masło śmietankowe”, który jest mieszanką masła i margaryny. Jeśli producenci w różny sposób i wybiórczo podają informacje o produktach, to konsumentom trudno jest porównać produkty i dlatego większą wagę przywiązują do czynników emocjonalnych związanych z produktem. Wielu producentom nie zależy na tym, żeby klienci wczytywali się w etykiety, gdyż walka cenowa na rynku prowadzi do zmian w składzie. Nawarstwienie takich „optymalizacji” w produkcie może doprowadzić do sytuacji, jaka już ma miejsce w przypadku niektórych kategorii, jak np. koncentratów soków owocowych. Niektórzy producenci nazywają sok np. „malina”, ale zawartość malin jest w nim śladowa (0,15%), zamiast tego zawiera on cukier i wyciągi z innych owoców i warzyw. Czasem producenci piszą na opakowaniu, że nie dodano cukru, co jest zgodne z prawdą, ale dodają sztuczne słodziki, a niektóre z nich budzą wiele kontrowersji natury zdrowotnej.

Wychodząc naprzeciwko temu problemowi Unia Europejska wydała rozporządzenie 1169/2011, które dokładnie określa, jakie informacje powinny się znaleźć na etykietach produktów. Wejdzie ono w życie 13 grudnia 2014 roku. To powinno poprawić ich czytelność i kompletność. Unia Europejska przewidziała konkretne regulacje, które wymagają od producentów określenia minimalnych parametrów produktów. Niektórzy z nich będą musieli zmienić nazwy określające produkty, by nie wprowadzały klientów w błąd – np. popularne wody smakowe przestaną być nazywane wodami, gdyż są to napoje. Rozporządzenie ma zwiększyć dostępność danych o składnikach produktu, zwiększyć świadomość konsumentów i tym samym przeciwdziałać m.in. otyłości i alergiom.

Autorem publikacji jest Marcin Dobek, w iceprezes agencji badawczej ABR SESTA Sp. z o.o.

Nadesłał:

Paweł Kajetanowicz

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl