Fiat 126p. Prawdziwy obiekt pożądania kierowców w PRL-u


Fiat 126p. Prawdziwy obiekt pożądania kierowców w PRL-u
2018-01-08
O czasach PRL-u można powiedzieć wiele i większość z tego wcale nie będzie pochlebna. Co nie zmienia faktu, że jak na ironię, był to jak do tej pory jedyny, złoty okres polskiej motoryzacji. Tak! To PRL zmotoryzował polskie społeczeństwo w iście diabelskim stylu.

Dlaczego diabelskim? No bo jak na Boga, władze Polski Ludowej mogły nam to zrobić i uczynić Fiata 126p rodzinnym samochodem Polaków? Tak, rodzinnym samochodem, który był w stanie zabrać mamę, tatę, babcię i dzieciaka oraz psa z kilkoma bagażami w podróż z Zakopanego nad polskie morze, a nawet nad adriatyckie, jak ktoś wolał cieplejszą wodę. I nie są to moje fantazje, ale najzwyklejsza rzeczywistość lat 80. w Polsce.

 

I tragiczne wcale nie jest to, że Włosi do spółki z Gierkiem wcisnęli nam tego maluszka, mającego na początku zaledwie 23 KM mocy i mierzącego niewiele ponad 3 metry długości i 1,4 metra szerokości. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pokochaliśmy go całym sercem. I przez wiele lat stanowił on przedmiot pożądania dla większości Polaków.

W tym także dla mojego taty, który założył książeczkę PKO i wpłacał tam tzw. przedpłaty na Małego Fiata. Z opowieści jednak wiem (bo w czasie zakupu Fiacika jeszcze mnie na świecie nie było), że i tak dostaliśmy go dzięki dojściom, bo wcale nie było to takie proste, jak pokazywali w Polskich Kronikach Filmowych.

Życie z Fiatem 126p

Odkąd pamiętam, Fiat 126p po prostu był w naszej rodzinie. Czy kochałem to auto? Oczywiście, że tak! Tym bardziej że były to czasy, kiedy samochód stanowił luksus, a na drogach jeszcze królowały Syrenki, Trabanty czy Duże Fiaty. My natomiast mieliśmy w domu nowego, kompaktowego Malucha. I co z tego, że był mały, jak i tak wszystko do niego wchodziło. Na dodatek miał wypasiony bagażnik dachowy, na którym spokojnie i Franie można było przetransportować.

Co istotne, pomimo dzisiejszego przekonania o słabej jakości Małego Fiata, to na ówczesne czasy był to chyba najmniej awaryjny samochód. Przynajmniej z naszym nigdy jakichś wielkich kłopotów nie było. Należało jedynie wymieniać jeszcze przed czasem, to co wymagało wymiany. Silnik Malucha nie był ani skomplikowany, ani drogi w utrzymaniu. Zestaw naprawczy kosztował grosze, a wymiana nie była trudna. Ostatecznie w razie awarii można go było nawet samodzielnie dopchać do celu. Prawdziwe cudo!

Dowcipy o Maluchu

Niestety osiągi Fiacika nie były jakieś imponujące, chociaż wcale nie były też takie złe, jakby niektórzy chcieli. Krążyły jednak z tego powodu liczne żarty o Maluchach, że niby Mercedes wykupił licencję na silnik Fiata 126p i planuje zastosować go w wycieraczkach czy dowcipy o strefie zgniotu, która w Mercedesie i w Małym Fiacie kończy się w tym samym miejscu, czyli na silniku.

Dla mnie jednak prawda jest taka, że samochód ten w czasach PRL-u, był obiektem pożądania wszystkich, a drwili z niego ci, którzy nie mogli sobie na niego pozwolić. I tak na marginesie, jeśli ktoś twierdzi, że w Maluchu nie da się zgrzeszyć, to najwidoczniej ma słabą wyobraźnię i jeszcze słabszą kondycję fizyczną. Da się.

Motoryzacja w PRL-u

Kiedy byłem dzieckiem, polskie drogi wyglądały zupełnie inaczej niż teraz. I nawet nie chodzi o ich jakość, ale o liczbę poruszających się po nich samochodów. Wyobraźcie sobie, że można jechać drogą np. krajową i przez jakiś odcinek nie spotkać drugiego samochodu? Współcześnie jest to nierealne, ale tak kiedyś wyglądała gierkówka. Jedziesz, jedziesz i nic, żadnego auta, po chwili mija cię, Pekaes, Syrenka, Duży Fiat czy Maluch. I dalej spokojnie jedziesz. Dzisiaj drogi szybkiego ruchu to praktycznie nieustający sznur pędzących samochodów.

Nie wspominając już o tym, że kiedyś po naszych drogach jeździły samochody, które mogliśmy nazwać polskimi. Na Fiata 125p i 126p mieliśmy licencję. I oczywiście była też nasza Syrena vel Skarpeta, która do dzisiaj jest jedynym, seryjnie produkowanym samochodem, zaprojektowanym i skonstruowany przez Polaków. Pamiętam te Syrenki, Duże Fiaty, Trabanty, Nyski i Żuki, a później jeszcze Polonezy, które królowały na naszych drogach.

Kolekcja Legendarnych aut PRL-u

Zapewne świadczy to o tym, że jestem już stary. Cóż, ważne, że mogłem żyć w czasach tak innych od obecnych, które pomimo wszystko miały w sobie jakiś urok. Dlatego też, kiedy zobaczyłem, że wystartowała nowa kolekcja Legendarnych Aut PRL-u od Cobi, to ucieszyłem się jak dziecko. I pomimo tego, że swoje lata mam, a moje dzieci powoli wyrastają z zabawy klockami, to na pewno sobie sprawię modele samochodów, które rządziły polskimi drogami nie tylko w czasach PRL-u, ale też jeszcze długo po obaleniu władzy ludowej.

Kolekcja Legendarnych Aut z PRL-u obejmuje takie kultowe samochody jak Fiat 126p, Fiat 125p, Syrena 104, Polonez, a nawet jeszcze starsze auta (np. Warszawa). Jest to prawdziwa gratka nie tylko dla fanów motoryzacji czy kolekcjonerów, ale także dla naszych dzieciaków, które chociaż w ten sposób mogą bliżej zapoznać się z historią polskiej motoryzacji.

Kiedy pomyślę, że Maluch był naszym towarem eksportowym, bo Polska sprzedała za granicę ponad 800 tysięcy sztuk Fiata 126p. I że naszym Fiacikiem jeździli na Zachodzie, w Ameryce Południowej czy na Kubie, to jednak robi się żal, tych straconych i niewykorzystanych okazji. Cóż, dzisiaj jeździmy niemieckimi, francuskimi, angielskimi czy nawet rumuńskimi samochodami, jednak nie zawadzi pamiętać o tym, że kiedyś jeździliśmy naszymi, polskimi.

Artykuł przygotowany we współpracy z autakolekcja.pl 

Nadesłał:

mateuszprx

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl