Rynek audytu i doradztwa ma się otworzyć na polskie firmy


2017-01-13
Polski rynek audytu i doradztwa zdominowały firmy globalne z tzw. wielkiej czwórki. Z ich usług korzystają wszystkie spółki giełdowe skupione w WIG20 oraz większość jednostek zainteresowania publicznego.
 
UOKiK wskazuje, że rynek ma cechy oligopolu i dochodzi na nim do patologii, takich jak jednoczesne świadczenie doradztwa podatkowego i prowadzenia audytu sprawozdań finansowych. Dlatego w Sejmie trwają prace nad nową ustawą, która ma otworzyć rynek dla polskich firm audytorskich, oddzielić audyt od doradztwa i wprowadzić ściślejszą kontrolę państwa.  ​ 

– Firmy doradcze z wielkiej czwórki niemal w całości opanowały rynek badań ksiąg i doradztwa dla firm notowanych na giełdzie. W praktyce oznacza to, że bariera wejścia dla polskich firm audytorskich jest zbyt wysoka i mamy do czynienia ze złą sytuacją dla rynku – mówi agencji Newseria Artur Soboń, poseł Prawa i Sprawiedliwości, zwolennik wprowadzenia nowych przepisów.

Rynek audytu w Polsce jest silnie skoncentrowany i podzielony między globalnych liderów: PwC, EY, Deloitte i KPMG (tzw. wielka czwórka) – wynika z raportu UOKIK, który szczegółowo zbadał krajowy segment usług audytu finansowego, doradztwa i usług konsultingowych.

Urząd w 2015 roku skontrolował w szczególności usługi audytu finansowego świadczone na rzecz spółek notowanych na głównym parkiecie warszawskiej GPW. W objętych badaniem latach 2008–2013 wartość tego rynku kształtowała się na poziomie 39–53 mln zł.  Ponad trzy czwarte przychodów ze sprzedaży w tym segmencie wygenerowały właśnie firmy z wielkiej czwórki, które mają w nim 80-proc. udział. UOKiK wskazał, że rynek audytu spółek giełdowych ma cechy oligopolu. Przemawia za tym fakt, że sprawozdania finansowe spółek z głównego indeksu WIG20 badała w tym czasie wyłącznie wielka czwórka.

Spółki notowane na warszawskim parkiecie chętnie wybierają audytorów z wielkiej czwórki (najczęściej w trybie zapytania ofertowego, rzadziej w przetargu) ze względu na ich prestiż i reputację. Większość (60 proc.) z nich deklaruje, że zatrudnienie firmy audytorskiej o dobrej reputacji pozwala osobom decyzyjnym uniknąć krytyki udziałowców czy zarządu. Także Komisja Europejska, pracując nad nowymi regulacjami rynku audytorskiego, wskazała, że działalność wielkiej czwórki opiera się w dużej mierzy na ich dobrej marce i reputacji.

UOKiK przyjrzał się również temu, jak świadczone są usługi audytu ustawowego na rzecz jednostek zainteresowania publicznego. Są to m.in. banki krajowe, SKOK-i, fundusze inwestycyjne, zakłady ubezpieczeń i otwarte fundusze emerytalne. Również w tym segmencie wielka czwórka ma 80-proc. udział. 

– Raport UOKiK wskazuje na oligopol i dominację firm z wielkiej czwórki na rynku audytorskim. W tej sytuacji warto zastosować instrumenty w postaci interwencji państwa i odpowiednich regulacji, które otworzą ten rynek również dla polskich firm audytorskich – mówi Artur Soboń.

Według prawa audyt ustawowy ma charakter szczególny. Biegli rewidenci – jako przedstawiciele zawodu zaufania publicznego – badają sprawozdania finansowe instytucji takich jak banki czy spółki giełdowe po to, aby inwestorzy, regulatorzy rynku i opinia publiczna mieli pewność informacji w nich zawartych. Dlatego przepisy zobowiązują rewidentów do zachowania staranności, rzetelności i obiektywizmu.

Światowy kryzys finansowy pokazał jednak, że wiarygodność i rzetelność nie jest standardem, zwłaszcza w przypadku audytu instytucji finansowych. Branża audytorska nie ujawniła w porę wpływu „toksycznych” portfeli na wypłacalność instytucji finansowych, stwarzając ryzyko dla systemu finansowego i całej gospodarki. To spowodowało, że w 2014 roku Parlament Europejski uchwalił dyrektywę, która reguluje rynek audytorski. Nowe przepisy mają m.in. zapewnić większą niezależność rewidentów, zmniejszyć koncentrację rynku i otworzyć go dla mniejszych podmiotów.

Regulacja ma również wyeliminować równoległe świadczenie usług audytorskich i doradczych.

– Jeżeli ten sam podmiot bada księgi i co do zasady ma być rzetelny i obiektywny, ale jednocześnie doradza tej samej firmie, jak unikać podatków, to jest sytuacja, która rodzi patologie. One w Polsce nie miały takiej skali jak w Stanach Zjednoczonych czy w Europie, ale musimy wziąć pod uwagę to, że działamy na globalnym rynku – podkreśla poseł Artur Soboń. – Wdrażamy rozwiązania, które inne kraje już przerobiły, aby uchronić polski rynek przed kreatywną księgowością i wprowadzając konkretne ograniczenia dla tego typu praktyk.

Unijną dyrektywę, która reguluje rynek audytorski, poparła większość państw UE. Polska miała obowiązek dostosować się do jej wytycznych do czerwca ubiegłego roku, ale nie zdążyła dotrzymać tego terminu. Obecnie prace nad wdrożeniem jej do polskiego porządku prawnego są prowadzone w sejmowej podkomisji, której przewodniczącym jest poseł Artur Soboń (PiS).

– Pracujemy nad tym, aby z jednej stron otworzyć rynek dla polskich firm, a z drugiej strony wyeliminować patologie, takie jak sprzedawanie przez biegłych rewidentów usług w imieniu firmy, dla której pracują. Chcemy wdrożyć dyrektywę i rozporządzenie unijne, które powstało w wyniku refleksji po wydarzeniach w Stanach Zjednoczonych i w Europie. Te rozwiązania funkcjonują już w praktyce w większości państw Europy Zachodniej. Jesteśmy do tyłu, więc musimy jak najszybciej wdrożyć je do polskiego sytemu prawnego – mówi Artur Soboń.

Każde z państw członkowskich miało dużą elastyczność we wdrażaniu unijnej dyrektywy. Polska również może dość swobodnie decydować o szczegółowych rozwiązaniach, które obejmą rynek audytorski.

Rządowy projekt, który trafił do Sejmu pod koniec listopada, ma przede wszystkim rozdzielić audyt od usług doradczych. Zakłada on, że za złamanie zakazu będzie grozić kara finansowa w wysokości do 250 tys. zł. Wprowadza również instytucję Komisji Nadzoru Audytowego, która ma nadzorować przestrzeganie zapisów nowej ustawy. Projekt zakłada też obowiązkową rotację firm audytorskich (maksymalnie co 5 lat), która bada jednostki zainteresowania publicznego i ograniczenie wynagrodzenia za usługi inne niż badania.

– Ustawa o biegłych rewidentach, audycie i nadzorze publicznym ma na celu ograniczenie możliwości doradzania i jednocześnie badania ksiąg poprzez odpowiednie sankcje, limity, nadzór KNA, wreszcie poprzez rozdzielenie tych dwóch zadań, które są ze sobą sprzeczne. Czym innym jest bowiem doradzanie w biznesie, a czym innym kontrolowanie ksiąg rachunkowych. Jeżeli ta sama osoba kontroluje coś, w czym przed chwilą doradzała, to jest to niebezpieczne dla rynku – mówi Artur Soboń.

Jednym z plusów nowej ustawy ma być także umożliwienie polskim firmom skutecznego konkurowania na rynku audytorskim. Przewodniczący sejmowej podkomisji, która pracuje nad projektem ustawy, zaznacza, że aby przepisy był należycie egzekwowane, muszą być precyzyjne.

– Musimy je precyzyjnie zdefiniować, aby nie można było łatwo ominąć tych zapisów. Na pewno dyskusję wywoła okres rotacji, kary finansowe, definicja jednostek zainteresowania publicznego, oraz to, w jaki sposób rozdzielimy czarną listę zakazanych usług doradczych dla tych, którzy jednocześnie badają księgi rachunkowe. To będzie przedmiotem naszej pracy i jestem wielkim zwolennikiem, abyśmy zrobili to na tyle sztywno, na ile jest to tylko możliwe – mówi poseł Artur Soboń.

Nadesłał:

iwonamichalowska

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl