Bądź nowoczesny, albo płać!


Bądź nowoczesny, albo płać!
2009-06-22
Wiosna przyniosła falę podwyżek opłat za podstawowe usługi bankowe. Dla osób, które nie korzystają z bankowości internetowej i sporadycznie płacą kartą, podwyżki będą szczególnie bolesne. W skali roku za obsługę konta zapłacą nawet kilkaset złotych.

Bankowcy na każdym kroku podkreślają, że nowe cenniki niosą korzyści dla osób aktywnych, korzystających z nowoczesnych kanałów dostępu do konta.

Jednocześnie coraz mocniej drenują kieszenie tzw. konserwatywnych klientów, czyli osób, które rzadko płacą kartami, a konto obsługują w placówce bankowej.

Obecnie w największych bankach prowizje za podstawowy rachunek zbliżyły się do 10 zł miesięcznie. Większość banków podwyższyła także opłaty za przelewy zlecane w placówkach bankowych. W niektórych przypadkach taka usługa kosztuje nawet 9 zł. Taniej płacą natomiast internauci, którym banki proponują specjalne RORy. Problem jednak w tym, że konto przez internet obsługuje tylko około jedna trzecia spośród blisko 21 mln posiadaczy kont osobistych w bankach.

Bankowość internetowa nie dla wszystkich
Z bankowości internetowej nie korzystają starsi klienci banków. Nie chodzi tu jednak tylko o emerytów, ale również o rzeszę klientów w wieku 50+. Wielu z nich nie korzysta z nowinek technologicznych, nie potrzebuje komputera i dostępu do internetu. Potrzebują zwykłego rachunku bankowego, by trzymać tam pieniądze, a czasami zlecić przelew. Są to także osoby pracujące, które muszą posiadać rachunek bankowy, aby otrzymać pensję. Dla takich osób wszystkie nowe cenniki oznaczają z reguły jedno - podwyżki. Na zyski z tej grupy klientów liczą także bankowcy, którzy przynajmniej częściowo chcą zrekompensować sobie w ten sposób skutki kryzysu. Zyski z prowizji i opłat stanowią coraz ważniejsze źródło dochodów, co dobitnie pokazały wyniki za ostatni kwartał.

W ostatnich tygodniach, wcale nie przypadkowo, wrócił temat wykluczenia finansowego. Dziś nadal blisko połowa dorosłych Polaków nie posiada konta w banku. Bankowcy chcieliby wprowadzić obowiązek posiadania rachunku dla każdej osoby, która otrzymuje pensję, emeryturę czy rentę. W takiej sytuacji banki zyskałyby kilka milionów „świeżych" klientów, którzy przynajmniej częściowo zasypaliby pieniędzmi z prowizji dziurę po hipotekach. Nie da się ukryć, że klient dotychczas „wykluczony finansowo" nie stanie się od razu aktywnym użytkownikiem bankowości internetowej, czy karty debetowej. Nie zdecyduje się także na tani rachunek internetowy, bo w wielu przypadkach nie będzie posiadał także komputera. Skorzysta z tego, co podsuną mu pod nos bankowcy. A wielu z nich nie informuje rzetelnie o wszystkich opłatach związanych z posiadaniem rachunku.

Za przykład mogą posłużyć karne opłaty za nieużywanie karty debetowej. Bardzo często klient uzyskuje informację, że konto otwierane jest bezpłatnie, a jego prowadzenie kosztuje kilka złotych w skali miesiąca. Ale jeśli nie będzie używał karty do płatności bezgotówkowych zostanie mu naliczona dodatkowa opłata karna, czasami przewyższająca opłatę za prowadzenie rachunku.

Z założenia karta debetowa jest instrumentem powiązanym bezpośrednio z kontem, który daje klientowi dostęp do jego pieniędzy. Posiadacz karty może dzięki niej pobrać gotówkę z bankomatu lub zapłacić kartą w sklepie. Nie posiada dodatkowych funkcjonalności, takich jak na przykład kredyt. Pobierając gotówkę z bankomatu klient odciąża okienka kasowe, bo tej operacji nie musi dla niego wykonywać kasjer. Banki coraz częściej wprowadzają jednak opłaty karne dla klientów, którzy nie chcą płacić kartami w sklepach. W skali miesiąca jest to nawet kilka złotych. Takie rozwiązanie stosuje już kilka banków, m.in. Bank Pekao SA, ING Bank Śląski, Bank Zachodni WBK, MultiBank, Lukas, Bank, GETIN Bank, Bank Pocztowy, czy BPH.
 
Z kartą związane są także inne opłaty, na przykład za wydanie lub wznowienie. Ale szczególnie dokuczliwa jest ta związana z korzystaniem z bankomatów nie należących do naszego banku. Za skorzystanie z obcej maszyny klient może zapłacić nawet kilkadziesiąt złotych. Banki pobierają za taką usługę albo stałą kwotę, np. 5 zł, albo prowizję obliczaną procentowo. Z punktu widzenia klienta korzystniejsze jest to pierwsze rozwiązanie, gdyż nie jest zależne od kwoty wypłaty. Natomiast gdy bank pobiera 4 proc. prowizji za wypłatę gotówki z bankomatu, to przy kwocie 1 tys. zł klient traci aż 40 zł. Ostatnio ING Bank Śląski zrezygnował ze stałej opłaty w wysokości 5 zł i zdecydował się pobierać 3 proc. nie mniej niż 5 zł.

Bankowcy podnoszą także opłaty za korzystanie z innych usług. W niektórych bankach wzrosły prowizje za zlecenia stałe, przelewy telefoniczne u konsultanta, czy opłaty za korzystanie z limitu kredytowego.

Prowizje nadal rosną
Po pierwszej wiosennej fali podwyżek prowizji, nadchodzi drugie uderzenie. O zmianach w TOiP informowały już m.in. PKO BP, Dominet Bank, Polbank, MultiBank, ING Bank Śląski czy Bank Pocztowy. Od czerwca kolejnych zmian w tabeli opłat i prowizji dla starych Eurokont dokona Bank Pekao SA. Wzrośnie m.in. prowizja za przelewy zlecane w okienku bankowym  - do 6 zł, czy za wypłacenie gotówki z obcego bankomatu - do 4,5 proc. wypłacanej kwoty, nie mniej jednak niż 6 zł. Zostanie wprowadzona opłata za kartę Maestro w wysokości 2,98 zł.

Tabelę zmieni także Raiffeisen Bank Polska. Klienci korzystający z obcych bankomatów będą płacić 3,99 zł (obecnie jest to operacja bezpłatna). Opłata za przelew do innego banku w placówce bankowej wzrośnie z 5,99 zł do 9,99 zł, a przelew w Centrum Telefonicznym będzie kosztował 1,99 zł (obecnie 0 zł). Zmianie ulegnie także kilka innych pozycji w tabeli opłat. Nie zmienią się opłaty za konto.

Więcej płacić będą także klienci Banku BGŻ. Bank m.in. uzależni opłatę za kartę Maestro od ilości wykonanych transakcji. Jeśli klient nie zapłaci kartą na łączną kwotę 400 zł w danym miesiącu zapłaci za kartę 3 zł. Opłata za prowadzenie konta w planie Standardowym wzrośnie do 6,5 zł, a w planie Internetowym do 1 zł.

Zmiany wprowadził już Nordea Bank Polska. Miesięczna opłata za prowadzenie rachunku Nordea wzrosła o 1 zł i wynosi do 4 zł. Więcej zapłacą także osoby zlecające przelewy w placówkach - nowa opłata wynosi 6,5 zł. Zmianie uległa także opłata za realizację przelewu niezdefiniowanego za pośrednictwem operatora w Centrum Obsługi Klienta i od maja wynosi 5 zł. Zmiany opłat dotyczą także wybranych czynności dotyczących przelewów w obrocie krajowym i obrocie dewizowym.

Można płacić mniej
Warto przyjrzeć się bliżej wyciągom z konta i przeanalizować opłaty pobierane przez bank. Może się bowiem okazać, że części z nich da się uniknąć. Warto także podsumować ile miesięcznie ściągają z naszego rachunku bankowcy i przeliczyć to w skali roku. Bo czasami w grę idą naprawdę duże kwoty. Wbrew pozorom przeniesienie rachunku do innego banku nie jest procesem skomplikowanym.

W załączonych tabelach przedstawiamy dwie symulacje rocznego kosztu prowadzenia rachunku w poszczególnych bankach. Pierwszy wariant zakłada, że klient nie płaci kartą debetową w sklepach, w drugim dokonuje 4 płatności bezgotówkowych na łączną kwotę 500 zł. Ponadto w obu przypadkach klient raz w miesiącu korzysta z obcego bankomatu, i dokonuje trzech przelewów w placówce w miesiącu na rachunki w innym banku. Klient nie korzysta z bankowości elektronicznej.

Jeśli uznamy, że płacimy za dużo, można podjąć kilka kroków, by zmniejszyć koszty. Jeżeli z różnych względów nie chcemy zmieniać banku na inny, warto spytać, czy nie ma innego pakietu, który bardziej odpowiadałby naszym potrzebom. Niektóre instytucje proponują z pozoru droższe miesięczne pakiety, ale w zamian nie pobierają dodatkowych opłat za kartę i pozwalają na skorzystanie z tańszych przelewów w oddziałach lub wszystkich bankomatów bez prowizji.

Warto przekonać się do karty debetowej. Można z niej skorzystać podczas większych zakupów w markecie lub tankując paliwo na stacji. Tego typu punkty akceptują wszystkie karty płatnicze, a transakcja trwa kilkadziesiąt sekund. W ten sposób można uniknąć dodatkowej opłaty za kartę i zaoszczędzić czas poświęcony na wypłacanie gotówki z bankomatu przed zakupami.

Prowizja za odnowienie limitu kredytowego liczona jest procentowo. Jeśli korzystamy z niego sporadycznie i tylko w awaryjnych sytuacjach można zmniejszyć jego wysokość. Jeśli posiadamy także kartę kredytową, warto przemyśleć, czy potrzebujemy obu produktów.

Paradoksalnie, koszty można też ograniczyć poprzez... rezygnację z niektórych bankowych usług. Zamiast płacić za przelew bankowy w placówce, lepiej zlecić go na Poczcie lub w supermarkecie. Już tylko dzięki temu można zaoszczędzić miesięcznie kilka złotych. Podobnie należy unikać wypłat z obcych bankomatów. Dzięki temu w skali roku można zaoszczędzić w zależności od banku od kilkunastu do kilkuset złotych. Zawsze lepiej, żeby te pieniądze zostały w kieszeni klienta, niż miałby na nich zyskać bank.

Wojciech Boczoń, Bankier.pl

Nadesłał:

ap

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl