Barometry kryzysu – budownictwo indywidualne w USA
Budownictwo jest jednym z najważniejszych kół napędowych gospodarki. Z drugiej strony wskaźniki odzwierciedlające sytuację w sektorze budowlanym pokazują kondycję gospodarki. Mogą również sygnalizować przyszłe zmiany w sytuacji ekonomicznej kraju.
Na budownictwie zarabia wiele branż gospodarki, jak: produkcja materiałów budowlanych, przemysł elektro-maszynowy, hutniczy, chemiczny, szklarski itp.
Zamówienia otrzymują producenci mebli, wyposażenia wnętrz, sprzętu AGD. Zyskuje wiele dziedzin usług. Rozwój tej branży napędza więc popyt wewnętrzny, zmniejsza się bezrobocie, wzrasta PKB.
Stąd, sytuacja w budownictwie jest źródłem danych, służących diagnozowaniu kondycji gospodarki i prognozowaniu perspektyw jej rozwoju. Najpoważniejsze badania w tym zakresie są prowadzone w Stanach Zjednoczonych. Spośród wielu wskaźników na szczególną uwagę zasługują: liczba wydanych osobom fizycznym pozwoleń na budowę oraz liczba rozpoczętych budów domów. Dane są publikowane co miesiąc przez rządową agendę US-Census Bureau.
Jak wynika z wykresu, od początku bieżącej dekady następował dynamiczny rozwój budownictwa w USA. Główną przyczyną były niskie stopy procentowe, jakie wprowadzono w celu ożywienia gospodarki. Ponadto uzyskanie kredytu hipotecznego nie stanowiło dużego problemu, nawet dla osób z niską zdolnością kredytową. W latach 2000-2006 ilość rozpoczętych budów wzrosła o połowę, osiągając w szczycie poziom 2,3 mln w ciągu miesiąca. W połowie 2006 r. nastąpił gwałtowny spadek w budownictwie indywidualnym, co było efektem drożejących kredytów. Przypomnijmy, od połowy 2003 r. Fed zaczął podnosić stopy procentowe, które osiągnęły najwyższy poziom 5,25 proc. w 2006 r. To spowodowało, że coraz więcej kredytobiorców nie było w stanie spłacać zobowiązań - ich problemy przeniosły się na banki. Symptomy "złego" w postaci dynamicznie spadającej ilości nowych inwestycji w budownictwie indywidualnym pokazały się już w połowie 2006 r. Tymczasem na rynkach finansowych panowała euforia.
W 2008 r. kryzys pokazał swe pełne oblicze. Ludzie nie mieli pieniędzy na realizację inwestycji, gdyż banki ograniczyły akcję kredytową. Ponadto coraz więcej Amerykanów znajdowało się w trudnej sytuacji finansowej z powodu wzrostu bezrobocia. Spadały "na głowę" ceny nieruchomości. Sektor budowlany odzwierciedlał sytuację ekonomiczną kraju i ludności. W efekcie ilość inwestycji w zakresie budowy domów mieszkalnych w USA spadła do 466 tys. w styczniu 2009 r. W lutym nastąpiło odbicie o ponad 1/5. Jednak dane za marzec były znów niepomyślne - ilość rozpoczętych budów spadła do poziomu 510 tys. Jednocześnie wydano najmniej w historii pozwoleń na budowę - 513 tys.
Jak widać budownictwo indywidualne, stanowiące jeden z filarów amerykańskiej gospodarki nie może jeszcze wyjść z dołka. Taka sytuacja przekłada się w znacznym stopniu na kondycję całej gospodarki, gdyż jedno i drugie są ze sobą powiązane. Niestety, to co dzieje się w gospodarce za Oceanem, ma przełożenie na cały świat. Stąd w każdym miesiącu ekonomiści na całym świecie oczekują na informacje, ile kamieni węgielnych zostało wbudowanych w Stanach Zjednoczonych.
Jan Mazurek
Główny Analityk
Nadesłał:
ap
|