Bezcenne doświadczenie
Od zawsze mówimy, że podróże kształcą. Trzymanie nosa w książkach nie da nam bowiem tego, co wyjazd za granicę. Możliwość poznania obcych kultur i zwyczajów. Doświadczenie jest rzeczą bezcenną, dlaczego więc nie dać tego swojemu dziecku i nie wysłać go na rok za Wielką Wodę?
Siedzimy, uczymy się, wkuwamy, zapamiętujemy, zdajemy egzaminy, piszemy testy, robimy referaty. Tak, w największym skrócie, przedstawia się nauka w polskich podstawówkach, gimnazjach i liceach. Zasób wiedzy z jakim zdający maturę uczeń opuszcza szkołę nadal pozostaje bardzo wysoki, a w porównaniu do wielu europejskich krajów wręcz olbrzymi. Jesteśmy zdolni, wiele się uczymy, mamy szkoły na wysokim poziomie i świetne uniwersytety. Kończąc jednak szkołę lub studia trzymamy
w dłoniach dyplom, który zdaje się mieć jedną wadę – przez te wszystkie lata nie dał nam wielu możliwości, byśmy teoretyczną wiedzę wzbogacili jakże ważnym, doświadczeniem. Suche fakty nie są bowiem w stanie oddać uczyć i emocji, które towarzyszą poznawaniu świata, odmiennych od naszej kultur, zwyczajów, tradycji oraz ludzi. Tak naprawdę to osobiste przeżycia, a nie nabyta z książek wiedza, kształtują naszą osobowość i decydują
o tym, kim chcielibyśmy być, co chcielibyśmy robić jako dorośli.
W polskich szkołach nie ma niestety zwyczaju wyjazdów na wymianę uczniowską za granicę
i nauki w obcym kraju. Sama idea dla większości ludzi wydaje się trudna do zrealizowania, jeśli nie nieosiągalna. Wystarczy jednak troszkę chęci i zainteresowania, by nasze dziecko poza wiedzą teoretyczną dostało coś bezcennego – doświadczenie.
O Stanach Zjednoczonych słyszy się wiele – z telewizji, z radia lub od znajomych, którzy odwiedzili rodzinę w USA. Słyszymy, że jest to kraj niemalże nieograniczonych możliwości
i wolności słowa. Nie każdy zdaje sobie jednak sprawę z tego, że to, co widzimy w telewizji dalekie jest od rzeczywistości, a niejednokrotnie okazuje się jedynie wymysłem producentów filmowych. O tym, jakim krajem jest Ameryka najlepiej przekonać się osobiście. Semestr lub dwa spędzone w jednej z tamtejszych szkół wydaje się być idealnym rozwiązaniem dla młodego człowieka. „Tutaj nie chodzi już o naukę samą w sobie. To praktyka, poznawanie kultury, zwyczajów ludzi. W tym przypadku wiedza zdaje się być kwestią znajdującą się na drugim planie – nie mniej ważną, ale ustępującą niejako miejsca doświadczeniu, którego notabene kupić się nie da”– komentuje Diana Załoga, dyrektor firmy Why Not USA, która od lat specjalizuje się w tego typu wyjazdach.
Nie trzeba chyba dodawać, że taki wyjazd to również sprawdzian samodzielności oraz zaradności naszego dziecka. Niejednokrotnie bowiem nasza pociecha będzie musiała poradzić sobie w zupełnie nowych sytuacjach, będzie musiała otworzyć się na ludzi. Nauka
w amerykańskiej szkole to nowe przeżycie, znajomości, a nieraz przyjaźni na całe życie. Dodatkowym atutem takiego wyjazdu jest praktyczne ćwiczenie obcego języka, które w tym przypadku odbywa się w sposób naturalny i nie wymuszony. Dziecko - podczas ciągłego kontaktu z obcym językiem, przyswaja go nieświadomie. Dzieje się to podczas zajęć w szkole, spotkań z rówieśnikami czy rozmów w amerykańskiej rodzinie. To wszystko owocuje płynnością w mówieniu, swobodą w poruszaniu się po obcych wcześniej terytoriach oraz właśnie tym bezcennym przeżyciem, którego nie znajdziemy w żadnej książce. „Naprawdę warto” – kwituje krótko i zwięźle Załoga.
Nadesłał:
efka
|