Chrysler 300C - Limuzyna klasycznie amerykańska. Do tego potężna i elegancka
O tym samochodzie mówi się, że jest najszybszym prostopadłościanem świata. Przepraszam, najszybszym i najpiękniejszym, a do tego jeszcze pewnie najdroższym. Za najlepszą wersję 300C trzeba zapłacić jakieś ćwierć miliona złotych. Słownie: dwieście pięćdziesiąt tysięcy PLN
Z jednej strony, najnowsza limuzyna Chryslera to naturalna kontynuacja słynnej tzw. linii literowej, która święciła triumfy w Stanach Zjednoczonych w latach 50. i na początku lat 60. Jej poprzednikiem jest model 300M – zwiastun odrodzenia legendarnej serii. Trudno jednak doszukiwać podobieństw pomiędzy nim, a 300C. Praktycznie kończą się one na nazwie. Stylistycznie to dwa zupełnie różne samochody.
Klasyka ponad wszystko
Po dość kapryśnym przyjęciu, jaki spotkał 300M, szefowie Chryslera poszli po rozum do głowy. Przede wszystkim zadbali, by ich okręt flagowy zawierał się w definicji amerykańskiej limuzyny. Co to oznacza w praktyce?
Amerykańska limuzyna musi emanować klasyką, bowiem przede wszystkim dzięki temu kojarzy się z luksusem i elegancją. 300M próbował złamać tę zasadę, ale tylko na próbach się skończyło. Model ten miał dwie niewybaczalne cechy – krótką maskę (tzw. cab forward) i napęd na przednie koła. Coś takiego nie przystoi limuzynom Zza Oceanu. I nie ważne, że auto było ładne, wygodne oraz znakomicie się prowadziło – potencjalni nabywcy samochodów w tym segmencie po raz kolejny pokazali, że są nie tylko diabelnie wybredni, ale i wyczuleni na punkcie umiłowania tradycji.
Pierwsze co można powiedzieć o modelu 300C (oprócz tego, że jest on efektowny, potężnie zbudowany i szykowny) to to, że jest on klasyczny do bólu. Można zaryzykować stwierdzenie, że właśnie dzięki temu samochód ten sprzedaje się w Stanach lepiej od swojego poprzednika.
Alfabet Chryslera
Zanim dowiemy się o innych sekretach niezwykłej popularności 300C, cofnijmy się do początków słynnej „serii literowej” Chryslera. W 1955 roku na rynku pojawił się jej prekursor – model C-300. Auto wyróżniało się 300-konnym silnikiem V8 Hemi (nazwa pochodzi od hemisferycznych, czyli półokrągłych komór spalania), który stał się elementem charakterystycznym wielu późniejszych członków dynastii Chryslera.
Zaledwie rok po debiucie C-300 gotowy był już jego następca – model 300 B, natomiast w roku 1957 rozpoczęła się produkcja trzeciej generacji samochodu oznaczonej symbolem 300 C. Właśnie ona zapoczątkowała gruntowne zmiany stylistyki całej serii. Samochód wyglądał znacznie agresywniej, wyposażono go również w stylową, owalną kratę chłodnicy. Najważniejszym atutem 300 C był jednak silnik o pojemności 6,4 litra i mocy 375 KM.
Dynastia limuzyn Chryslera wygasła w 1965 roku. Do tego czasu wyprodukowano jeszcze aż osiem modeli z „serii literowej”, od 300 E do 300 M. Zwiastunem jej odrodzenia był nowy 300M, który powstał w roku 1999. Cztery lata później, podczas targów motoryzacyjnych w Nowym Jorku zaprezentowano prototyp jego następcy – model 300C. Już pół roku później gotowa była jego wersja produkcyjna.
Nowy kierunek
– Ten samochód jest zwiastunem wyraźnie nowego kierunku stylistyki naszej marki. Z drugiej strony, poprzez swoje kształty i szlachetne proporcje, 300C na dobre lokuje się w rynkowym segmencie klasy premium. To nowa generacja klasycznych samochodów Ameryki! – mówił po premierze auta rozpromieniony Dieter Zetsche, prezes i dyrektor naczelny Chrysler Group.
Sylwetka 300C robi ogromne wrażenie. Dzięki wydłużeniu maski silnika, skróceniu pokrywy bagażnika oraz podniesieniu linii okien kosztem ich wielkości, linia auta nabrała radykalnego wyrazu. Niskie nadwozie podkreśla sporej wielkości rozstaw osi, a duże koła, rozsunięte do granic możliwości zwracają uwagę na bezpieczeństwo, niemal przyklejając auto do podłoża. Karoserię wykonano ze stali o wysokiej wytrzymałości, natomiast pokrywę silnika i bagażnika – z aluminium
Elementem rozpoznawalnym 300C jest przednia krata chłodnicy – wysoka i wyrazista. Jest ona niejako hołdem wobec swoich poprzedników z lat 50. oraz symbolem odrębnej tożsamości nowego Chryslera. Co ciekawe, do ostatecznej stylizacji nadwozia po raz pierwszy skorzystano z pełnowymiarowego tunelu aerodynamicznego firmy DaimlerChrysler w Detroit. W wyniku żmudnych badań i testów, udało się osiągnąć znakomity współczynnik oporu powietrza.
Luksus tkwi w szczegółach
We wnętrzu samochodu kierowca nie może narzekać na brak wygody. Do dyspozycji ma między innymi: elektrycznie sterowane i podgrzewane skórzane fotele z pamięcią położenia, wysokiej jakości sprzęt stereo z odtwarzaczem CD i MP3, wielofunkcyjny komputer pokładowy, system nawigacji satelitarnej, automatycznie przyciemniające się lusterko wsteczne, automatyczną dwustrefową klimatyzacja, czujnik deszczu, asystent parkowania i tempomat. Nad bezpieczeństwem jadących 300C czuwają systemy: ABS, TCS, ESP, BAS oraz sześć poduszek powietrznych.
W środku limuzyny można rozsiadać się niczym w salonie. Miejsca jest pod dostatkiem nie tylko na przednich fotelach, ale również na tylnej kanapie. Elegancji przydają Chryslerowi detale wykonane z orzechowego drewna i chromu.
- Przy tworzeniu tego auta ważny był dla nas nie tylko jego wygląd zewnętrzny, ale i wszystkie te elementy, których nie widać na pierwszy rzut oka. Jako pierwsi zastosowaliśmy akcenty we wzorze skorupy żółwia, nie spotykanej w żadnym innym samochodzie. Alabastrowe tarcze zegarów z czarnymi wskazówkami zapewniają czytelność, jakiej wymaga tej klasy limuzyna. Ale jeszcze ważniejsze jest dla nas to, co kryje się za nimi. Znajduje się tam światowej klasy faktura wygłuszająca hałas i drgania. Pamiętamy, że na luksus składają się również te szczegóły, których nie widzi oko - podkreśla Thomas Hausch, dyrektor do spraw eksportu i marketingu w Chryslerze.
Moc, która stymuluje
Nabywca 300 C musi zdecydować się na jeden z trzech silników: 2,7 l. V6 o mocy 193 KM, 3,5 l. V6 o mocy 253 KM lub 5,7 l. V8 o mocy 340 KM. Chrysler wyposażony w ostatnią z wymienionych jednostek rozpędza się do prędkości 100 km/h w zaledwie 6,4 sekundy. To osiągnięcie, które nie ustępuje niczemu i nikomu. Moc, która stymuluje i luksus, który wzmacnia przyjemność z jazdy. Zaawansowana technologia zaklęta w kształt, niedościgniony w sedanach o takich osiągach. Taki właśnie jest nowy 300C — reklamuje swój samochód koncern Chryslera.
Nadesłał:
Cieja
|