Energetyczny "wind of change" cz.2


Energetyczny "wind of change" cz.2
2009-07-21
Wysokie ceny paliw na stacjach benzynowych, drożejąca ropa naftowa, relatywnie słaby złoty i przede wszystkim wysokie opodatkowanie energii w Polsce może stać się nieubłagalnie uciążliwe w czasie kolejnego boomu gospodarczego. Czy zbierające się tłumnie czarne chmury drożyzny zostaną przegonione?

Przesadnie wysokie podatki oraz wymogi organizacji oraz traktatów międzynarodowych, głównie tych, które stawiają na ochronę środowiska, zrodziły potrzebę rozwoju tańszej i „czystszej" energii.

Bardzo obiecującym zjawiskiem zwizualizowanym na pierwszym wykresie wydaje się być rokroczne poszerzanie udziału energii odnawialnej w jej generalnym zużyciu. W jej skład wchodzą coraz szybciej rozwijające się branże, które mogą zarówno opierać się na redukcji kosztów energii oraz żyć zgodne z dekalogiem Traktatu z Kioto, który, w generalnym rozumieniu, ma doprowadzić do obniżenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Jak donosi raport Unii Europejskiej aż 43 proc. nowo instalowanych mocy wytwórczych w 2008 roku w UE pochodziło z energetyki wiatrowej, co jest bardzo dobrym sygnałem dla tej branży. Świadczy bowiem o mocnym parciu organów UE do uniezależnieniu się od dostaw surowców energetycznych przede wszystkim z Rosji. Poza Unią, do państw, które pretendują do rozbudowania mocy energii odnawialnej należą również Stany Zjednoczone. Jedynym problemem, który dotyczy tej branży to wysoka kapitałochłonność, w związku z czym w przypadku krajów nie należących do czołówki światowych gospodarek, rozbudowa takich inwestycji może okazać się przedsięwzięciem długoterminowym i obarczonym wysokim ryzykiem.

Wśród dziesiątki najprężniej działających gospodarek do tych, które posiadają najwięcej farm wiatrowych należą Niemcy, USA, Hiszpania, Indie, Chiny, Dania, Włochy, Japonia, Wielka Brytania oraz Holandia. Według danych GWEC Polska posiadała na koniec 2008 roku 472 farmy. Warto podkreślić, że jest to ok. 0,39 proc. wszystkich farm na świecie.

Jak można zaobserwować na powyższym wykresie, największy udział w ogólnym rynku farm wiatrowych ma Europa, następnie Ameryka Północna (z dominującą rolą USA), później Azja, Region Pacyfiku, Afryka (wraz z Bliskim Wschodem) oraz Ameryka Południowa. Dla Polski najważniejsze są wytyczne Unii Europejskiej, która w swoich założeniach narzuciła krajom członkowskim posiadanie 15-procentowego udziału źródeł odnawialnych w ogólnym wytwarzaniu energii elektrycznej do końca 2020 roku. Według zarządzającej firmy PSE Operator, spółki zarządzającej polska siecią przesyłową, taki udział dałby polskiej energetyce blisko 70 tys. MW ze źródeł wiatrowych, czyli ponad trzykrotnie więcej niż wynosi zapotrzebowanie na prąd w kraju. Taki energetyczny komfort z pewnością obniżyłby koszty związane z elektrycznością oraz mógł zainicjować eksport nadmiaru energii do państw mających na nią większe zapotrzebowanie. Największą nadzieję na ziszczenie tych założeń rodzi fakt, że poza licznymi regulacjami narzucanymi przez państwo i Unię Europejską, większość spółek, która tworzy ten biznes jest prywatna, co pozwala na szerokie pole manewru i znacznie większe możliwość dalszych inwestycji.

Rok temu, Unia Europejska zainwestowała przeszło 11 mld euro w proces tworzenia nowych farm wiatrowych przez co zwiększyła udział ogólnej produkcji energii do 4,2 proc. Przy okazji budowy nowych farm wiatrowych brało udział 160 tys. pracowników, którzy byli pośrednio i bezpośrednio zatrudnieni w tym sektorze. Dyrektor wykonawczy Europejskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, Chrystiam Kjaer, oznajmił, że inwestycje w energetykę wiatrową wspierają rozwój technologiczny, ochronę klimatu, tworzenie miejsc pracy oraz dewelopment biznesu. Kwestiami, które z pewnością stoją pod znakiem zapytania są przede wszystkim nakłady na najbliższe lata. Prawdą jest, że dobrze dokapitalizowana branża wiatrowa może wyjść bez szwanku po kryzysie, a wręcz umocnić swoją pozycję na rynku, co z pewnością docenią inwestorzy, liczący na nieprzeciętny zysk z tej intratnej, ale należy pamiętać, że kapitałochłonnej inwestycji. Czy zatem wiatr przegania czarne chmury? Najwyraźniej tak, więc miejmy nadzieję, że konkurencyjne dobro skorzysta z dobrodziejstwa wolnego rynku i nie stanie się kolejnym ulubionym przedmiotem opodatkowania polskiego fiskusa.

Autor: Wojciech Demski / IPO.pl

Nadesłał:

ap

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl