Finamo o walutach: Niesamowicie mocny złoty
Za franka szwajcarskiego płacono wczoraj poniżej 2,7 zł, a za dolara mniej niż 2,85 złotych. Stabilny i bezpieczny dolar to za mało dla zagranicznych inwestorów, wolą naszą walutę. Ich apetyt na ryzyko wzmocniły dane makro.
Nowy miesiąc nie przyniósł korekty zarówno na rynkach akcji jak i na rynku walutowym. Wręcz przeciwnie - indeksy na GPW i złoty zyskały. Szczególnie widać to po notowaniach naszej waluty.
Kurs USD/PLN spadł poniżej poziomu 2,85 zł (dokładnie do 2,83) i właściwie jest już tylko o krok od prognozowanego przez wielu analityków poziomu 2,8 złotych. Za euro płacono wczoraj 4,08 zł - także w tym przypadku kurs znajduje się bardzo blisko ważnego poziomu 4 złotych.
Bardzo wyraźnie osłabiał się także szwajcarski frank i ku uciesze kredytobiorców zadłużonych w tej walucie kurs zszedł do poziomu 2,67 złotych.
Główny powód niesłabnącej siły złotego pozostaje praktycznie ten sam od ponad półtora miesiąca - zagraniczni inwestorzy coraz mniej boją się kryzysu i inwestują swoje pieniądze w bardziej ryzykowne (i tym samym bardziej zyskowne) aktywa. Takim jest niewątpliwie nasza waluta, reprezentująca jedną z najszybciej obecnie rozwijających się gospodarek w Europie.
Wczoraj jednak inwestorzy otrzymali kolejną porcję danych makro, która podbudowała ich optymizm. Chodzi o wskaźniki mierzące koniunkturę gospodarczą w przemyśle w lipcu (PMI Manufacturing lub jego amerykański odpowiednik, indeks ISM Manufacturing). Europejskie dane okazały się lepsze niż oczekiwali tego ekonomiści (PMI dla Eurolandu wyniósł 46,3 pkt., oczekiwano poziomu 46 pkt). Największą na kontynencie niespodziankę sprawiła Wielka Brytania, gdzie indeks PMI wyniósł 50,8 punktów. Przyjmuje się bowiem, że jeśli wynosi on powyżej 50 pkt. oznacza to, że przemysł się rozwija, jeśli poniżej - kurczy się. Tym samym na ogarniętych recesją Wyspach pojawiły się pierwsze oznaki ożywienia. Był to bowiem pierwszy odczyt powyżej granicznego poziomu od 15 miesięcy.
W jeszcze lepszej kondycji jest natomiast przemysł Chin. To co powszechnie wiadomo, zostało przypieczętowane także przez indeks PMI, który w lipcu wzrósł do 52,8 pkt. To już 4 miesiąc z rzędu, gdy chiński przemysł rośnie.
Pozytywne nastroje na rynkach podtrzymał wczoraj na koniec dnia indeks ISM amerykańskiego przemysłu. Wzrósł on do poziomu 48,9 procent. To lepiej od szacunków ekonomistów (46 proc.) i dużo więcej niż w czerwcu, gdy indeks wyniósł 44,8 procent. I mimo że przemysł za Oceanem wciąż się kurczy (wartość poniżej 50), to chyba wszyscy mogą być zadowoleni: na początku tego roku wskaźnik wynosił 35,6 procent. Zadowolenie może być tym większe, że w lipcu wzrosła liczba nowych zamówień.
Amerykańskiemu indeksowi S&P500 udało się wczoraj przebić okrągłą granicę 1000 pkt., po raz pierwszy od listopada zeszłego roku. Przy tak dobrych nastrojach niewątpliwie złoty będzie się jeszcze przez najbliższe dni umacniał. Szczególnie, że kurs EUR/USD właśnie przebił poziomy z połowy grudnia 2008 r., co oznacza, że dolar pozostanie na razie słabą inwestycją. A skoro tak - kapitał nadal powinien wędrować m.in. do Polski.
Paweł Satalecki, Analityk Finamo
Nadesłał:
ap
|