Firmy wracają z banków z niczym
Przez koronawirusa firmy masowo „chorują” na brak płynności finansowej. Banki nie oferują „lekarstwa”, bo niemal zupełnie zawiesiły kredytowanie MŚP. Na biznes działa to mrożąco – w marcu brokerzy finansowi raportowali zmniejszenie liczby wniosków o finansowanie o 70%.
Najtrudniej w HoReCa i transporcie, ale bez kredytu też dentysta
Jeszcze zanim epidemia na dobre zagościła w Polsce, banki już z początkiem marca ograniczyły akcję kredytową. Podkręciły systemy oceny ryzyka tak mocno, że dla większości przedsiębiorców otrzymanie bankowego wsparcia jest praktycznie niemożliwe. Dotyczy to nie tylko branż, które nie działają podczas kwarantanny, takich jak HoReCa czy (częściowo) Transport. Problem z finansowaniem bankowym mają nawet firmy czy zawody stosunkowo stabilne i bezpieczne. Potwierdzają to opinie i dane brokerów finansowych.
- W marcu liczba wniosków o finansowanie jakie spłynęły od przedsiębiorców do naszej firmy była o 70% niższa niż w lutym. Akcja kredytowa praktycznie ustała. Banki wysoko oceniają obecnie ryzyko związane z pożyczaniem pieniędzy. Do nich dołączyły firmy pożyczkowe, które dodatkowo ze względu na procedowane w Sejmie zmiany prawne, dotyczące tej branży, praktycznie zawiesiły działalność. Przedsiębiorcy są tego świadomi więc taka sytuacja działa na nich mrożąco – wiedząc, że nie mają szans na kredyt, nie tracą energii na wnioskowanie tam, gdzie środków nie dostaną. Dotyczy to nie tylko żyjących z turystyki czy gastronomii. Pieniędzy nie dostanie teraz nawet tak stabilna firma jak gabinet dentystyczny. Część biznesu ma też obawy przed zadłużaniem się w trudnych czasach – mówi Krzysztof Szymański – broker finansowy współpracujący z biznesem.
Gwarancje BGK w ramach tarczy jeszcze (?) nie działają
Przedsiębiorcom pomóc ma tarcza antykryzysowa i oferowane przez nią wsparcie finansowe. Rządowa propozycja nie umożliwia jednak pozyskania znaczącego finansowania, nie generuje popytu, a ogranicza koszty – i to w sposób skomplikowany i selektywny. Jednym z elementów tarczy są gwarancje kredytowe, ale wg brokera uruchomienie ich przez Bank Gospodarstwa Krajowego jak do tej pory nie poprawiło sytuacji i nie spowodowało poluzowania polityki kredytowej banków. Firmy szukają więc alternatywnych form finansowania u innych podmiotów.
- W opinii większości przedsiębiorców, z którymi rozmawiamy, wsparcie zaoferowane w tarczy jest niewystarczające. Wyklucza wiele grup firm, zasady są zbyt skomplikowane, a liczba dokumentów zbyt duża. Jeżeli kryzysowa sytuacja i zawieszenie gospodarki potrwają dłużej niż do końca kwietnia, a rząd nie uruchomi znacznie większych środków i dla większej grupy, przyniesie to ogromną falę bankructw firm. Codziennie przeprowadzamy dziesiątki rozmów z przedsiębiorcami, którzy odbili się od drzwi banków i przyszli po finansowanie do nas. Ich obawy związane z utrzymaniem płatności są wyraźne i narastają – mówi Damian Sapielak, Dyrektor Zarządzający Siecią Partnerską
z eFaktor.
W marcu 41% więcej firm zgłosiło się po faktoring
Konserwatywna polityka kredytowa banków pogłębia kłopoty biznesu, który finansowania zewnętrznego potrzebuje jak wody. Na brak przychodów nakładają się rosnące zatory płatnicze. Liczba przedsiębiorców z sektora MŚP, którzy mają problemy z terminowym otrzymywaniem płatności od kontrahentów, wzrosła po wybuchu epidemii koronawirusa do 63 proc. wg badania IMAS International przeprowadzonego na zlecenie Krajowego Rejestru Długów (KRD).
Nawet przed pandemią, w 2019 roku zaległości firm były bardzo duże i przekroczyły 32 mld zł (dane BIG InfoMonitor), w tym roku będą znacząco wyższe. Wg „Badania płatności w Polsce, 2019” (Coface) zaległości płatnicze w najbardziej opóźniającym przelewy sektorze transportowym wynosiły aż 140 dni.
- Przedsiębiorcy mają dobrą pamięć i wiedzą, że skoro przed kryzysem związanym z epidemią dominujący model w polskiej gospodarce polegał na długich terminach płatności, teraz z pewnością zatory będą się jeszcze bardziej powiększać. Część branż, odciętych od finansowania bankowego, ciągle ma szansę na akceptację ich starań przez faktorów. W marcu zanotowaliśmy o 41% więcej wniosków o finansowanie niż w lutym. Pierwsze tygodnie kwietnia wskazują, że w tym miesiącu będzie ich jeszcze więcej. Wzrosła także suma oczekiwanych limitów – o 31%. Największy przyrost nastąpił we wnioskach z firm transportowych (o 300%). To dowodzi kłopotów tej branży, ale akurat przewoźnicy szansę na finansowanie faktoringowe cały czas mają – mówi Damian Sapielak z eFaktor.
Wg eksperta zmienia się też struktura finansowania, o jakie wnioskują przedsiębiorcy – od marca wpływa więcej podań z większych firm niż z mikro, a ta tendencja utrwala się w kwietniu. Prawdopodobnie są to klienci, którzy dostali odmowy finansowania w bankach czy u faktorów związanych z dużymi instytucjami finansowymi, przede wszystkim bankami.
- Oczywiście finansowanie faktoringowe też obecnie nie jest łatwe. W ocenie wniosków musimy przewidywać negatywne skutki obecnej sytuacji (różne dla poszczególnych branż). Staramy się jednak dopasować formułę finansowania do okoliczności tak, aby była dostępna dla firm, które do tej pory korzystały z oferty banków, a dzisiaj nie mogą na to liczyć. Zmniejszyliśmy m.in. marżę, rozwijamy funkcjonalności dostępne on-line. Nasza motywacja jest jasna – każdy uratowany dzięki oferowanemu przez nas finansowaniu biznes w przyszłości pozostanie naszym partnerem i klientem – mówi Damian Sapielak eFaktor.
Nadesłał:
brandscope
|