Frederick Burnaby - "Wyprawa do Chiwy"


Frederick Burnaby - "Wyprawa do Chiwy"
2010-05-31
„Wyprawa do Chiwy” to książka wydana w serii „Podróże Retro”. Innoczasowość tego tytułu jest również bardzo wyraźnie odczuwalna w trakcie lektury.

Książki i listy pisane odręcznie mają w sobie potężną i egzotyczną siłę. Obie formy pomagają przenieść się w inne czasy, w inne miejsce, a czasem w jedno i drugie jednocześnie. Wszystko zależy od wyobraźni i pióra autorów. Nie wiem, jakim oficerem był Frederick Burnaby, ale piórem władał bardzo dobrze, czego dowodem jego „Wyprawa do Chiwy”.

„Wyprawa do Chiwy” to książka wydana w serii „Podróże Retro” wydawnictwa Zysk i S-ka i już sam ten fakt mógłby służyć za jej wystarczającą reklamę. Innoczasowość tego tytułu jest również bardzo wyraźnie odczuwalna w trakcie lektury. Nie chodzi jednak o archaizujące formy, których jest raczej niewiele, ale o sam styl pisania. Z każdym niemal zdaniem Burnaby przenosi nas w śnieżne zamiecie na bezdrożach XIX-wiecznej Rosji.

Egzotyka tej książki polega również na jej delikatnej niepoprawności. Autor, jako brytyjski oficer, z miejsca postawił się na wyższym szczeblu społecznej drabiny. Prawie wszyscy pomocni ludzie, których Burnaby napotkał na swojej drodze, umieszczeni byli duuużo niżej. Autor nie omieszkał także wyrazić opinii na temat, higieny, edukacji czy moralności tychże. Być może nie brzmi to egzotycznie, jednak bezpośredniość, z jaką to uczynił, moglibyśmy dziś określić mianem niegrzecznej. A jednak to właśnie takie zachowania nadają książce najwięcej smaku.

Inna warstwa „atrakcyjności” to jej tło historyczne. Z jednej strony mamy do czynienia z oficerem brytyjskim podróżującym po terenie obcego mocarstwa, z którym Anglia jest o krok od konfliktu. Co ważniejsze – celem podróży Burnabego miało być miasto, do którego Rosja rościła sobie pretensje. Możemy więc zaobserwować liczne i wiele mówiące zagrania dyplomatyczne. Niektóre oczywiście sprowadzają się do wniesienia nieodzownych „opłat”. Inne wymagają już posiadania daru przekonywania lub umiejętności szermierki.

Z drugiej strony – ignorując fakt, że Burnaby jest doświadczonym podróżnikiem – obserwujemy przybysza z „Zachodu”, który próbuje zrozumieć specyfikę wschodniej kultury. Do tego wszystkiego zdajemy sobie sprawę, że wiedza autora – zarówno geograficzna, jak i historyczna jest o przynajmniej wiek nieaktualna w stosunku do tego, co wiemy dziś. Seria „Podróże retro” przypomina bowiem dawne dzieła, ale nie aktualizuje ich – i słusznie, bo taka zaktualizowana wersja zbyt wiele by straciła ze swojego uroku.

Na sam koniec trzeba jeszcze dodać tę aurę nieomylności, która otacza ludzi stawiających samych siebie ciut wyżej od pozostałych lub – tak jak Burnaby – piastujących zwierzchnie stanowiska, którzy nawet gdy wyrażają swoje wątpliwości czynią to w niezwykle przekonujący sposób. Te wszystkie akcenty powodują, że czytając takie książki, jak „Wyprawa do Chiwy” można łatwo zignorować zapach druku i poddać się wrażeniu, że właśnie czytamy przez ramię cudze pamiętniki.

Nadesłał:

puella

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl