Ludzie chorzy domagają się konika morskiego
Bezpodstawne zatrzymanie przez Urząd Celny w Gdyni partii leku naturalnego Ginjal, którego jednym ze składników jest wyciąg z konika morskiego, wywołało lawinę pytań do importera od zaniepokojonych pacjentów leczących dolegliwości tym preparatem.
Porównując roczną sprzedaż preparatu Ginjal szacuje się, iż jest on zażywany przez 260 tysięcy Polaków cierpiących na schorzenia nerek i układu moczowego. Dla wielu z nich Ginjal jest jedyną alternatywą w stosunku do leków chemicznych. Dodajmy, iż Ginjal jest obecny na polskim rynku od 1994 r. Nieuzasadniona decyzja o „aresztowaniu" konika morskiego grozi rychłym zniknięciem preparatu z aptecznych półek.
Za zatrzymanie indonezyjskiego konika morskiego winę ponosi Ministerstwo Środowiska w Warszawie. Zadziwia zmienność stanowisk ekspertów z Zespołu ds. wydawania zezwoleń importowych CITES ministerstwa. Na początku br. MŚ wydało pozytywną decyzję importową, by ją zmienić w kilka miesięcy później, gdy do Gdyni dotarła kolejna partia leku. Tym razem ministerialni decydenci powołali się na Konwencję Waszyngtońską chroniącą koniki morskie. Kuriozalnym jest fakt podważania przez organ polskiego państwa decyzji organu państwowego innego państwa.
Istotnie, w myśl Konwencji Waszyngtońskiej (CITES) konik morski podlega ochronie. Sygnatariuszami konwencji są i Indonezja, i Polska. Indonezyjski organ Konwencji Waszyngtońskiej udzielił dostawcy konika morskiego zezwolenia na odłów ściśle określonej liczby kilku gatunków koników z przeznaczeniem do produkcji leków i na eksport. Kontrolowane odłowy konika morskiego służą utrzymaniu pożądanej ekologicznie populacji tych ryb i w żaden sposób nie powodują wyginięcia gatunku. Nie trzeba dodawać, iż polska firma importowa posiada wszystkie państwowe dokumenty przełożone przez tłumacza przysięgłego na język polski.
Czym więc tłumaczyć decyzję Ministerstwa Środowiska? Niewiedzą czy złą wolą? Dlaczego polscy urzędnicy chcą udaremnić pacjentom możliwość leczenia schorzeń nerek lekiem o udowodnionej klinicznie skuteczności i bezpieczeństwie stosowania, lekiem tanim, dostępnym dla każdej kieszeni?
Należy również podkreślić, iż Ginjal zdobył uznanie polskich środowisk medycznych, m.in. przez Polskie Towarzystwo Urologiczne. Ginjal był wielokrotnie nagradzany „Oskarem bez recepty" i „Złotym Lekiem".
Konik morski zamieszkuje oceaniczne rejony ciepłowodne, głównie wokół Azji i Australii. Właściwości lecznicze konika morskiego znane są w medycynie ludowej od kilkuset lat. Wyciągami z koników wspomagano chorych cierpiących na różne schorzenia - od wspomnianych nerek po astmę. Nic dziwnego, że popyt nań zaczął niebezpiecznie zagrażać całej populacji koników, a jest ich 47 gatunków.
Zaledwie kilka lat temu odławiano aż 25 milionów sztuk koników morskich rocznie. Mimo, iż jest to gatunek rozmnażający się niezwykle szybko, badacze fauny zaalarmowali międzynarodowe władze o rabunkowym odłowie tych ryb. Dzięki ich staraniom najbardziej zagrożone gatunki koników trafiły do Czerwonej Księgi Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody i Jej Zasobów (IUCN Red List). Chroni je także tzw. Konwencja Waszyngtońska (CITES).
W roku 2008 odławianie konika morskiego z naturalnej hodowli jest ściśle kontrolowane przez rząd indonezyjski. Tylko sześć gatunków koników morskich w tym roku może być eksportowanych w ściśle określonych kwotach. Uprawnienia eksportowe ma tylko 15 firm, wśród nich tylko jedna na eksport do Polski, co robi już od kilku lat. I taki transport do Gdyni dotarł wraz ze stosownymi dokumentami.
Polska firma sprowadzająca Ginjal jest pionierem kontaktów handlowych z indonezyjskim sektorem farmaceutycznym nie tylko na naszym rynku, ale także w Unii Europejskiej.
Podkreślmy: obrońcy Ginjalu nie spoczną w walce, również sądowej, o jego istnienie na polskim rynku. Dla dobra pacjentów.