Na szlaku trzech szczytów
Sześć kobiet, jeden mężczyzna i trzy szczyty w trzy tygodnie… I to szczyty nie byle jakie, bo sięgające ok. 6 tysięcy metrów ponad poziom morza. Właśnie tak zapowiada się ekspedycja w Himalaje kilku pasjonatów wspinaczki i niekończących się przygód.
Czy ambitny plan uczestników wyprawy 3 Peaks Trek ma szansę powodzenia? Czy oprócz adrenaliny oraz pokonywania ludzkich słabości alpinistom przyświeca wyższy cel?
Nie znali się i nic o sobie nie wiedzieli. Łączyła ich jedynie pasja do górskiej wspinaczki i podróżowania. W głowach snuli plany o kolejnych wyprawach, każdy w inną stronę świata. Aż pewnego dnia znaleźli w Internecie stronę poświęconą inicjatywie 3 Peaks Trek. Pomysłodawczyni, Beata Ciepiel właśnie rozpoczynała poszukiwania współtowarzyszy ekspedycji w Himalaje. Cel był jasny: trzy szczyty w trzy tygodnie. Na pierwszy ogień – Pokhalde (5806 m), który stanowi dobry punkt wyjściowy do aklimatyzacji i pozwala na późniejsze osiągnięcie 6 – tysięczników Island Peak (6189 m) i Lobuche East (6119 m). Wszystkie zlokalizowane w Nepalu w rejonie Sagarmatha, samym sercu najwyższych gór świata. – Obok takiej okazji nie można było przejść obojętnie – stwierdzili jednym głosem, jak się później okazało członkowie wyprawy.
I zaczęła się intensywna praca nad wzmocnieniem kondycji. Codzienne zajęcia na siłowni, bieganie, weekendowe wspinaczki skałkowe oraz trasy po Tatrach. Podróżnicy ćwiczenia indywidualne dopełniają także treningiem pod kierunkiem Oli Taistra, światowej sławy wspinacza sportowego. – Choć pasja jest ogromna, nie zapominajmy, że góry to nasz dodatkowy sposób na życie – przyznaje Aneta Wojciechowska, uczestniczka wyprawy. Na co dzień zmagamy się z licznymi obowiązkami, także już samo zmobilizowanie się do regularnych ćwiczeń jest nie lada wyzwaniem. Ale te szczyty śnią nam się po nocach, dlatego wyciskamy z siebie ostatnie soki, aby już niebawem sięgnąć nieba – dodaje z uśmiechem Aneta.
Czy jest jeszcze coś co motywuje ich do wyruszenia w tę drogę? Dzieci. Dokładnie pomoc uczniom szkoły podstawowej w Lukli, którą podróżnicy odwiedzą w trakcie wyprawy. Beata podczas wcześniejszych wypadów trekkingowych w Himalaje poznała wspaniałych Nepalczyków – zawsze pomocnych i uśmiechniętych – mimo skrajnie ubogich warunków życia. Gdy od swojego przewodnika Phulu, usłyszała, że chce on przekazać 20 proc. dochodu z obsługi wyprawy na rzecz szkoły stwierdziła, że to po prostu niesprawiedliwe. – Zaproponowałam, aby to nasza ekipa zebrała odpowiednią kwotę pieniędzy – mówi Beata Ciepiel. Przy obecnych kosztach wynosi ona ok. 3000 dolarów. Wiedząc, że analfabetyzm w Nepalu obejmuje ok. 58 proc. populacji, chcieliśmy choć trochę wesprzeć dzieci. Tak zaczęliśmy działać i myśleć dwutorowo: o naszej przygodzie i uczniach z Lukli.
Trekkersi pierwsze środki na pomoc młodym Nepalczykom zebrali zaskakująco szybko. – W zamian za przygotowanie prelekcji o zasadach bezpieczeństwa w górach dla uczniów szkół średnich w Brzegu, otrzymaliśmy wsparcie ze strony Starostwa Powiatu Brzeskiego. Potem dołączali kolejni sponsorzy, co ważne nie tylko instytucjonalni, ale i prywatni– mówi Iza Iwaniak. Z czasem pomysły na pozyskanie funduszy przybierały nietypowe oblicza. Jeden z nich to „Trzy szczyty podniebienia”, czyli spotkania „Klubu Kolacyjnego Andrew & Friends” w ramach, których kucharz przygotowuje wyborną wieczerzę dla kilkunastu osób. – Dochody z „kulinarnej wyprawy” mają dodatkowo wesprzeć dzieciaki – mówi Radka Bardes, współorganizatorka projektu. Nie każdy może zdobywać Himalaje, ale każdy może spróbować ugotować coś dobrego z myślą o potrzebującej młodzieży – dodaje Radka.
Uczestnicy 3 Peaks Trek pewnie na tym nie przystaną. Przed nimi ostatnie 40 dni intensywnych przygotowań organizacyjno – logistycznych. W planach dodatkowe wzmocnienie formy fizycznej oraz treningi motywacyjne. To wszystko po to, aby 1 kwietnia rozpocząć zmagania z naturą, czasem oraz ludzkimi słabościami. I aby po trzech tygodniach wrócić do domu z przekonaniem, że góry kształtują nie tylko ludzkie charaktery, ale też serca.
Nadesłał:
Idea PR
|