"Prawda o sprawie Savolty" - recenzja książki Eduardo Mendozy


"Prawda o sprawie Savolty" - recenzja książki Eduardo Mendozy
2009-11-06
W debiutanckiej powieści Eduarda Mendozy „Prawda o sprawie Savolty” odnajdziemy zagadkę kryminalną, politykę oraz namiętności.

W debiutanckiej powieści Eduarda Mendozy „Prawda o sprawie Savolty” z 1975 roku odnajdziemy niemal wszystko, co pojawia się w późniejszych książkach pisarza z Barcelony: zagadkę kryminalną, politykę, namiętności, a także niejednolitą i chwilami chaotyczną narrację, nazywaną przez niektórych postmodernistyczną.

Popularność Mendozie przyniósł cykl zabawnych powieści kryminalnych o detektywie-lumpie („Sekret hiszpańskiej pensjonarki”, „Oliwkowy labirynt” i „Przygoda fryzjera damskiego”), ale wydanej przez Znak „Prawdzie o sprawie Savolty” bliżej do innej, smutno-gorzkiej książki hiszpańskiego pisarza „Mauricio, czyli wybory”.

Akcja „Prawdy o sprawie Savolty” rozgrywa się w 1917 roku, rzecz jasna w Barcelonie. Nagromadzenie wątków i postaci sprawia, że czytelnik może się na początku pogubić, tym bardziej że opowiadana historia rozpoczyna się w… 1927 roku w Nowym Jorku, od zeznań składanych przed sądem przez hiszpańskiego prawnika Javiera Mirandę. Z czasem wszystko zaczyna się jednak klarować.

W fabrykach w Barcelonie w 1917 roku trwają strajki, których przywódcy są mordowani albo bici przez nieznanych sprawców. W tajemniczych okolicznościach ginie lewicujący dziennikarz Pajarito de Soto. Również nieznany sprawca oddaje śmiertelny strzał do Savolty, właściciela fabryki broni. Śledztwo w sprawie tego ostatniego zabójstwa prowadzi komisarz Vázquez, ale nie tylko kryminalna zagadka jest tutaj istotna – także skomplikowane relacje między głównymi bohaterami: młodym aplikantem Mirandą, jego szefem, mecenasem Cortabanyesem i Francuzem Lepprincem, który po śmierci Savolty poślubia jego córkę i przejmuje fabrykę. Ważnymi postaciami dla rozwoju akcji są cygańska akrobatka Maria Coral oraz policyjny konfident, na wpół obłąkany Nemesio. 

Nikt w tej powieści nie jest tym, kim się początkowo być wydaje. Mendoza myli tropi, zaskakuje czytelnika przeobrażeniami bohaterów, zmianami narratorów i literackich gatunków, bo raz mamy wrażenie, że czytamy kryminał, potem znów powieść obyczajowo-społeczną, a nawet klasyczny romans. Ale w tym chaosie jest metoda: ta opowieść o zbrodni, miłości i zdradzie ma w sobie urok pociągającego szaleństwa.

Grzegorz Kozera - SK

Nadesłał:

puella

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl