Ropa powyżej 70 USD
Wczorajsza (9.06) sesja w Stanach Zjednoczonych zakończyła się bez rozstrzygnięcia w walce popytu z podażą. Najlepiej zachował się indeks NASDAQ, który wzrósł o blisko 1 proc. do poziomu 1 852 pkt.
Od dłuższego czasu wzrosty w USA mają innego lidera. Pamiętamy, że zostały one zapoczątkowane na giełdzie nowojorskiej na początku marca za sprawą sektora finansowego.
Pozytywne doniesienia dotyczące kondycji banków spowodowały euforię inwestorów. Prezesi największych amerykańskich instytucji finansowcyh poinformowali wówczas, że kierowane przez nich podmioty zaczęły generować zyski.
Rajd na spółkach z sektora finansowego zakończył się jednak na początku maja. Od tej pory S&P Financials trwa w konsolidacji. Zdecydowanie lepiej radzi sobie technologiczny NASDAQ. Doniesienia o możliwym końcu recesji w tym roku spowodowały, że sektor, który w mniejszym stopniu dotknęły problemy związane z kryzysem, znów widzi szansę na powrót do dynamicznego rozwoju.
Zdecydowanie lepiej zachowywała sie wczoraj polska giełda. WIG wzrósł o 1,34 proc. do poziomu 31 248 pkt. Coraz częściej pojawiają się głosy o rychłej korekcie, na razie jednak krajowe indeksy wykazują się niebywałą siłą.
Pozytywne zamknięcie zanotowały również rynki azjatyckie. Japoński NIKKEI zyskał dziś 1 proc. Dobre nastroje utrzymywały się również na rynkach wschodzących. To efekt ponownie rosnących cen surowców. Ropa naftowa po raz pierwszy w tym roku wzrosła powyżej 70 USD. Powstaje pytanie, czy szybko umacniające się ceny surowców nie są wstępem do rosnącej nowej bańki spekulacyjnej. Na razie na wzrost składników indeksu CRB przekładają się oczekiwana na lawinowo postępującą inflację. Miałoby to być pokłosie gigantycznego zastrzyku państwowych pieniędzy dla słabnących gospodarek. Ten sam czynnik stoi za wzrostami cen złota. Po chwilowej zadyszce ceny tego szlachetnego kruszcu ponownie zaczęły piąć się do góry. Wczoraj jedna uncja kosztowała 958 USD.
Na rynku walut obserwowaliśmy stabilizację sytuacji w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Pozytywne informacje napływające z Łotwy miały przełożenie na pozostałe waluty regionu. W ślad za umacniającym sie łatem zyskiwała też złotówka. Za franka szwajcarskiego trzeba było zapłacić 2,95 zł, zaś za euro 4,48 zł.
Grzegorz Wach, Analityk Finamo
Nadesłał:
ap
|