Szymon Wiesenthal - "Prawo, nie zemsta"
Szymon Wiesenthal stał się przekleństwem nazistowskich zbrodniarzy. Nie zdołał wszystkich postawić przed sądem, ale sprawił, że większość z nich nie mogła spać spokojnie.
Wznowione przez Znak wspomnienia Szymona Wiesenthala „Prawo, nie zemsta” nie są sensacyjną lekturą o polowaniu na nazistowskich zbrodniarzy ukrywających się po wojnie przed wymiarem sprawiedliwości.
Autor niewiele pisze także o sobie samym. Zdaje natomiast relację z tego, jak trudne w powojennym świecie było ściganie i sądzenie nazistów.
„Przeżyłem Holocaust i usiłuję zachować pamięć o jego o ofiarach – pisze Wiesenthal. – (…) pozostałem jednym z ostatnich żywych świadków. I tylko w tym charakterze piszę – jako świadek”.
Po wojnie powstało komando żydowskie, które na własną rękę, bez żadnego sądu, zabijało hitlerowskich oprawców. Szymon Wiesenthal, który przeżył kilkanaście obozów koncentracyjnych i trzy razy stał przed plutonem egzekucyjnym, nigdy nie posuwał się do podobnych metod. Nazywano go „łowcą nazistów”, ale on nie był Jamesem Bondem. Uważał, że zawsze należy postępować zgodnie z prawem, nawet jeśli miałoby to opóźnić albo wręcz uniemożliwić skazanie winnych hitlerowców.
Nie znaczy to, że nie potrafił działać niekonwencjonalnie. Dowodem sprawa nazisty Eduarda Roschmanna, który odpowiadał za zamordowanie trzydziestu pięciu tysięcy Żydów. Ukrywający się w Argentynie Roschmann był pierwowzorem zbrodniarza z sensacyjnej powieści „Akta ODESS-y”, którą Frederick Forsyth napisał konsultując się z Wiesenthalem. Za sprawą książki, a później filmu Roschmann nigdy nie zaznał spokoju; odsunęli się od niego nawet ci, którzy mu wcześniej sprzyjali, a on sam co kilka dni musiał zmieniać kryjówkę – aż zmarł w osamotnieniu na atak serca.
Szymon Wiesenthal stał się przekleństwem nazistowskich zbrodniarzy. Nie zdołał wszystkich postawić przed sądem, ale sprawił, że większość z nich nie mogła spać spokojnie.
W swoich wspomnieniach Wiesenthal dużo pisze o barierach, jakie mu stawiano, gdy tropił nazistów. Niemcy, Austria, Stany Zjednoczone, a także kraje Bloku Wschodniego wcale nie były zainteresowane okazaniem mu pomocy. Powód często był ten sam – antysemityzm. Książka „Prawo, nie zemsta” ukazała się pod koniec lat 80., kiedy istniał jeszcze ZSRR. Świat zmienił się od tego czasu, choć można się zastanawiać, czy zmienił się także w tej ostatniej kwestii.
SalonKulturalny.pl
Nadesłał:
puella
|