Zanim kupisz nowy samochód


2010-06-25
Wchodzimy do salonu samochodowego, gdzie w środku stoi kilka pięknych, pachnących i lśniących aut ukochanej naszej marki.Dokonałeś wyboru ukochanego modelu i jesteś gotowy do zakupu

Wchodzimy do salonu samochodowego, gdzie w środku stoi kilka pięknych, pachnących i lśniących aut ukochanej naszej marki. Dokonałeś wyboru ukochanego modelu i jesteś gotowy do zakupu.

Ale za nim to zrobisz przedstawię Tobie drogi czytelniku drogę, jaką mógł przebyć Twój ukochany pojazd od fabryki do salonu. Robię to nie dlatego, aby odstraszyć, czy odradzić zakup "wymarzonych czterech kółek", ale dlatego, że wiedzę jaką posiadam na temat składowania i magazynowania nowych samochodów otrzymałem od mojego znajomego pracującego w jednym ze znajdujących się na terenie Polski takich właśnie magazynów nowych samochodów. I po prostu chcę tą wiedzą się teraz podzielić.

A to co usłyszałem nie zawsze jawi się w "różowych barwach". No to po kolei. Większość producentów samochodowych oraz importerów dla magazynowania swoich produktów korzysta najczęściej z dużych placów gdzie na tzw. stoku oczekują one na zamówienie i transport do dealera danej marki.

W Polsce rzecz wygląda podobnie , a jeden z takich placów mieści się w zachodniej części naszego kraju (miejscowości celowo nie wymieniam), gdzie składowanych jest kilka najpopularniejszych w sprzedaży marek. Z reguły samochody trafiają na plac autotransporterami(popularnymi Lorami) lub transportem kolejowym. Cały proces odbioru od producenta, kontroli, magazynowania i wysyłki do sprzedaży samochodu wykonują pracownicy firmy magazynowo -logistycznej. A jak to w życiu bywa, ile ludzi tyle charakterów, a z tymi bywa różnie. Czasami emocje biorą górę, a wtedy najlepiej na czym się wyżyć ? No właśnie, na rzeczy martwej (w tym wypadku jest nią samochód).

Kolega, który opowiedział mi tę historię powiedział, że nie raz jest świadkiem, jak nowe pojazdy odprowadzane są na plac na "pełnym bucie". Na placu, który w całości nie jest pokryty asfaltem (ziemia pokryta tłuczniem), też można dać upust wyobraźni, przy ruszaniu na pełnym gazie obijane kamieniami i piachem jest reszta magazynowanych pojazdów. Nie mam zamiaru tutaj nikogo usprawiedliwiać, ale przy wynagrodzeniu rzędu 1300-1600 złotych, braku perspektyw na więcej, a przy tym, gdy widzi się szefa "rozbijającego się" najlepszymi modelami aut,  nie mówiąc o lotach prywatnym śmigłowcem nad firmą - to nie dziwię się, że ludzie są rozgoryczeni.

No tak, powiesz drogi czytelniku, ale te samochody przecież za nim są przewożone do dealera podlegają oględzinom przez kierowcę, który kontroluje co będzie wiózł , a na samym końcu i przez docelowego dealera.

Tak i całkowicie się z Twoim spostrzeżeniem zgadzam. Ale zadam też od razu pytanie: Jaką masz możliwość fizyczną sprawdzenia przy zakupie elementów zawieszenia, przeniesienia napędu, czy też sprawdzeniu materiałów eksploatacyjnych (a do tych należy między innymi sprzęgło). Tak więc, gdy wymienione sprzęgło Tobie "strzeli" po 20.000 -30.000 km to przedstawiciel serwisowy salonu, gdzie kupiłeś samochód, jako główną przyczynę poda, że widocznie intensywnie eksploatujesz samochód i to jest właśnie główny powód awarii. Koszt naprawy to średnio powyżej tysiąca złotych, bo sprzęgło jest traktowane tak samo jak klocki hamulcowe (materiał eksploatacyjny) i nie podlega gwarancji. Przeguby i półosie, czy elementy też nie muszą dać znać w czasie gwarancji, bo przeważnie jest tak, że coś "siada" po wygaśnięciu terminu ochrony.

Wspomniany kolega opowiedział mi też historię, jak to kilka miesięcy temu, zimą, plac przez długi okres był bardzo zaśnieżony i samochody stały po progi w śniegu. Aby je podstawić pod transport wyjeżdżano nimi na "pełny gazie" paląc opony i sprzęgła.

Tak więc kilka porad z mojej strony:
- przed odbiorem pojazdu dokładnie obejrzyj samochód, głównie dolne elementy nadwozia samochodu;
- zwróć uwagę na zderzaki i progi, w szczególności dolne płaszczyzny poziome elementów, czy nie ma rys lub odprysków;
- koniecznie zwróć uwagę przed wyjazdem z salonu na stan opon, czy posiadają paski ( kolorowe linie na bieżnikach) głównie na osi, gdzie przenoszony jest napęd. Jeżeli przednie lub tylne są nadmiernie starte, to masz prawo wiedzieć co jest tego powodem- obawiam się, że na logiczne wytłumaczenie tego stanu rzeczy nie ma co liczyć;
Z własnego doświadczenia powiem, że przy spokojnej jeździe "paski przeżywają" przebieg nawet do 50km.

Poza tym każdy pojazd w transporcie może również ulec różnym szkodom, o których dealer powinien Nabywcę poinformować.W przypadku kiedy te zostały stwierdzone, dealer dochodzi roszczeń u firmy transportowej lub bezpośrednio u importera marki, ponieważ na podstawie protokołu szkód powinien je naprawić i poinformować przyszłego właściciela, a bardzo często udzielić również rabatu, ponieważ pojazd nie jest już zgodny z umową zakupu.

Przebieg pojazdu powyżej 10-15 km też powinien wzbudzić niepokój, bo kupujemy samochód nowy, a nie auto, które było "służbówką" na placu. Dla przykładu podam, że kupując samochód w Salonach VW w Wolfsburgu, rzadko kiedy spotkamy pojazd z przebiegiem większym niż 2 km. Tak więc doliczając transport (załadunek i wyładunek), składowanie i ponowny transport powiedzmy do Polski nie powinno to być więcej niż 5-7 km.

Tekst ten napisałem nie dlatego, żeby odradzić zakup nowych aut, ale aby uświadomić potencjalnym Nabywcom, jaką drogę przebywa samochód od producenta do salonu (w największym skrócie, ponieważ moja wiedza wystarczyłaby na co najmniej pięć tej wielkości artykułów) i na co głównie zwrócić uwagę przy odbiorze wymarzonego samochodu.

Pamiętajcie: Człowiek dwa razy się najbardziej cieszy z samochodu. Kiedy go kupuje i po czasie... kiedy uda mu się sprzedać.

Pozdrawiam
May

Nadesłał:

Jarosaw

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl