Ze Stanów wieje grozą
Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych, chce aby rząd wydał w 2010 r. o 1,75 bln dolarów więcej, niż wyniosą wpływy budżetowe. Stanowi to 12 proc. PKB tego kraju. To więcej niż podczas II Wojny Światowej.
Przyjdzie więc podwyższać podatki, co spowoduje spadek konsumpcji indywidualnej i w efekcie popytu. A to będzie stanowić kolejny przyczynek dla pogłębiania się recesji.
Tymczasem, już bez tego dane z amerykańskiej gospodarki budzą grozę. Jak wynika z cotygodniowych informacji o liczbie nowych bezrobotnych - ilość mieszkańców Stanów Zjednoczonych, która straciła pracę wzrosła o 667 tys. To więcej, niż połowa ludności Warszawy w wieku produkcyjnym. Sprzedaż nowych domów w USA spadła w styczniu o 10 proc. i była niższa o 48 proc. niż rok wcześniej. Z kolei General Motors przyznał się do straty za rok 2008 w wysokości 30 mld dolarów.
Porównajmy teraz nasz planowany deficyt budżetowy, stanowiący niecałe 2 proc. PKB do amerykańskiego. Już przy takim wskaźniku nasza waluta ma ogromne problemy, gdyż niejako z urzędu światowa finansjera zakwalifikowała Polskę do krajów podwyższonego ryzyka.
W mijającym tygodniu w świat popłynęły również słabe dane z Eurolandu. Zamówienia fabryczne w "strefie euro" były o ponad 22 proc. niższe, niż rok wcześniej a bilans obrotów bieżących zamknął się deficytem w wysokości 7,3 mld euro.
W Polsce kosmetyczna obniżka stóp procentowych, praktycznie nic nie zmieniła. RPP tym razem działała pod presją wynikającą z obawy przed osłabieniem złotego. Za mało to, aby pomóc istotnie gospodarce i nie spowodowało to deprecjacji naszej waluty. Spekulanci nie mają odwagi na ryzykowne zagrania, bowiem z jednej strony kursy są wyśrubowane a z drugiej - nie wiadomo, czy polski rząd nie rzuci na rynek kolejnych zaskórniaków z portfela euro. Tajemniczo o ewentualnej interwencji wypowiada się również szef NBP. Czyżby zamierzał zadziałać z zaskoczenia? A tego spekulujący nie lubią. Istnieje więc rozejm na rynku polskiej waluty. Kto zaatakuje pierwszy?
Rozwiązaniem problemu byłoby jednoznaczne stanowisko Polski wobec przyjęcia wspólnej waluty europejskiej Dopóki targi o wejście do systemu ERM2 trwają na naszej scenie politycznej i nie będzie konstruktywnego konsensusu, złoty będzie zawieszony w próżni, niestety na poziomie, który nie odpowiada wielu firmom, ani kredytobiorcom. A tymczasem wiele przedsiębiorstw popada w problemy, szczególnie te, które wystawiły opcje walutowe.
A na warszawskiej giełdzie trwa huśtawka nastrojów. Złe wyniki publikowane przez spółki nie sprzyjają wzrostom i na zdecydowany marsz indeksu WIG20 powyżej 1400 pkt. będziemy musieli poczekać.
Jan Mazurek
Główny Analityk
Nadesłał:
ap
|