Architekt Agnieszka Kalinowska-Sołtys opowiada o misji jaką ma architektura
„W idealnym świecie chcielibyśmy projektować i budować budynki, które w żaden sposób nie będą negatywnie oddziaływały na środowisko”.
Arch. Agnieszka Kalinowska-Sołtys, członek zarządu i partner w APA Wojciechowski Architekci, prezes SARP, ekspert w dziedzinie zielonej architektury, a przede wszystkim kobieta sukcesu opowiada o swojej pasji bycia architektem. Zdradza też, dlaczego warto startować w konkurach, takich jak Saint-Gobain Glass Design Award.
Od lat jest Pani związana z APA Wojciechowski Architekci - jedną z największych firm architektonicznych w Polsce. To właśnie w ramach pracy w tym biurze powstały takie projekty, jak dla przykładu biurowce Alchemia I i II w Gdańsku, czy ciesząca się ogromnym uznaniem rewitalizacja stołecznej Elektrowni Powiśle, których jest Pani współautorką. Zebrały one wiele nagród i wyróżnień w prestiżowych konkursach architektonicznych zarówno w kraju, jak i na międzynarodowej arenie. Na czym polegał Pani udział w tych projektach?
Agnieszka Kalinowska-Sołtys: Miałam przyjemność być członkiem zespołu, który pracował nad tymi projektami. W przypadku Alchemii to było nas nawet kilkanaście osób, a w przypadku Elektrowni Powiśle ponad 60. Głównie byłam odpowiedzialna za stronę związaną z szeroko pojętą ekologią. Obniżanie śladu węglowego, wykorzystywanie systemów certyfikacji, przygotowywanie rozwiązań dla tych projektów, żeby mniej negatywnie oddziaływały na środowisko już jako budynki, które powstały, są użytkowane i miejmy nadzieję będą funkcjonowały jak najdłużej.
Zatrzymajmy się na moment przy rewitalizacji stołecznej Elektrowni Powiśle, która otrzymała takie nagrody jak „Fashion Biznes Trends Awards 2022 - Modne Miejsce", „MIPIM Award 2021 - Best Mixed-Use project", „Golden Trezzini Award 2021 - Finalist" i wiele, wiele innych. Na czym polega fenomen tego projektu? Za co został doceniony w tak licznych konkursach?
- Myślę, że jest wiele aspektów. Przede wszystkim może to, że splata się tam stare i nowe. Mówiąc o Elektrowni Powiśle, od razu kojarzy się nam ona ze starym budynkiem, który został poddany rewitalizacji. Jej początki sięgają 1908 roku i musimy mieć świadomość, że budynek, a właściwie architektura, były w tym okresie swego rodzaju opakowaniem do technologii. Wtedy nikt specjalnie nie myślał o architekturze jako czymś pięknym, twórczym, estetycznym. Po 100 latach widzimy, że to opakowanie właśnie, jego technologia, która wtedy była oparta na konstrukcji ze stali nitowanej oraz cegle, jest wyjątkowa. Dziś zachwycamy się tą konstrukcją, odkrywając w niej piękno.
Inwestor też świetnie przemyślał miks funkcji, jakie tam są. Przede wszystkim jest to projekt kompleksu budynków. Sama Elektrownia Powiśle pełni rolę miejsca spotkań i rozrywki. Możemy tu kupić markową odzież, mamy restauracje - świetne jedzenie i to na różną kieszeń. A wokół tego są budynki, które uzupełniają to miejsce, dzięki czemu żyje ono przez cały czas. Są tam również nowe budynki biurowe, mieszkaniowe i hotel, którego budowa właśnie się kończy. Myślę, że najważniejsze dla miasta i dla takich miejsc jest właśnie to, że ono nie pustoszeje bez względu na porę dnia czy tygodnia. Tam cały czas toczy się życie. To jest właśnie ogromny plus - ten miks funkcji, mix used w użytkowaniu budynku.
Jak udało się Pani połączyć pracę w dużej, renomowanej firmie architektonicznej z budowaniem marki własnej?
- Może powiem tak troszkę przewrotnie - ja nie mam marki własnej, ja jestem APA Wojciechowski Architekci. Razem z Szymonem Wojciechowskim, Michałem Sadowskim, Witkiem Dudkiem i resztą zarządu tworzymy tę pracownię. To nie jest moja marka własna. Jestem częścią APA Wojciechowski i mówię nieco żartobliwie, że wszyscy tu nosimy nazwisko Wojciechowski. To jest osoba, która założyła tę pracownię. Jest naszym liderem, prezesem, sercem, które ją tworzy. Marka własna wyszła może trochę przypadkowo, dlatego że zajmuję się tą „zielonością", szeroko pojętą ochroną środowiska, myśleniem o zmianach klimatu, ale też uświadamianiem siebie i architektów jak budownictwo mocno i negatywnie wpływa na środowisko i co możemy zrobić, żeby to ograniczyć. W idealnym świecie chcielibyśmy projektować i budować budynki, które nie będą w żaden sposób negatywnie oddziaływały na środowisko. Chcielibyśmy doczekać się takich technologii, które potrafią np. wyłapywać dwutlenek węgla i inne szkodliwe gazy cieplarniane z atmosfery, żeby poprawić jakość środowiska i tym samym zatrzymać zmiany klimatu, które niestety są już faktem.
Pozostańmy w tym temacie. Jest Pani uznaną ekspertką od tzw. zrównoważonej architektury. Od 2010 roku posiada Pani uprawnienia do certyfikacji budynków BREEAM i LEED, jest również audytorem systemu „Zielony Dom" oraz członkiem komisji weryfikacyjnej certyfikacji „Green Building Standard". Ma także Pani na koncie liczne publikacje na temat zielonych budynków i zrównoważonego rozwoju miast. Skąd wypływa takie podejście do projektowania, architektury i urbanistyki?
- Myślę, że to też było wyzwanie. Jak przyszłam w 2010 roku do APA Wojciechowski, zmierzyłam się z zasadniczym pytaniem: czym chciałabym się zająć? Wybrałam podejście do certyfikacji zielonych budynków. Wpływ na tę decyzje miały moje wcześniejsze zainteresowania (jeszcze na studiach) budynkami pasywnymi, wykorzystywaniem np. ciepła, chłodu itp., aby budynek dobrze funkcjonował np. bez energii elektrycznej. To troska o to, abyśmy mieli komfort nie tylko termiczny, ale też żebyśmy żyli w zdrowych budynkach, które zużywają jak najmniej energii elektrycznej. Ta bowiem w Polsce nadal pochodzi z brudnych źródeł. W APA Wojciechowski udało mi się rozwijać wspomnianą certyfikację BREEM, LEED, WELL Building Standard i jeszcze wiele innych.
Jak te certyfikaty wykorzystuje się na co dzień w pracy architekta?
- Są świetnym narzędziem do projektowania i potem zarządzania budynkami, które mają mniej szkodzić. Tutaj właśnie wchodzi myślenie o zmianach klimatycznych, o przyszłości kolejnych pokoleń. Już wiemy, że klimat się zmienia, wiemy jakie są przewidywania, jak się zmieni za 10 lat, 50, czy nawet 100 lat. Są symulacje, które pokazują, że jako społeczeństwo będziemy musieli się zmierzyć z wieloma wyzwaniami, których w tej chwili nie ma. Będzie cieplej, będzie więcej wody w morzach i oceanach. Tym samym będzie podnosić się poziom wód. Część lądów, a nawet miast zostanie zalanych i już wcześniej trzeba będzie tak budować, przygotowywać architekturę, żeby ludzie byli bezpieczni w tych budynkach.
Czy są rozwiązania, które pomogą zapobiec skutkom zmian klimatycznych?
- Wiele takich rozwiązań, nawet na skalę budownictwa jednorodzinnego, już pojawia się, jak np. magazynowanie energii. Jest mnóstwo aspektów tego tematu, które według mnie są fascynujące: np. jak możemy wpływać na zmianę podejścia do architektury, do urbanistyki. Właściwie nie jak możemy, tylko jak musimy tak naprawdę wpływać, żeby bezpiecznie się dostosować do nadchodzących zmian klimatycznych. Już dziś projektujemy budynki z myślą o tym, że po 20, 30, 50 latach powinny one nadal funkcjonować dobrze, a tym samym być przygotowane na bardziej gwałtowne zjawiska, typu huragany, intensywne wiatry, czy nawet ekstremalne temperatury - nie tylko ciepła, ale też zimna. Są to anomalia klimatyczne, które występują coraz częściej.
W ubiegłym roku została Pani 27. prezesem SARP i pierwszą w 88-letniej jego historii, kobietą na tym stanowisku. Jak odnajduje się Pani w tej roli?
- Zacznę od tego, że byłam wice prezesem SARP do spraw środowiska i ochrony klimatu, tematów szczególnie mi bliskich. Dzielenie się wiedzą z koleżankami i kolegami architektami było pasjonujące. Niestety, na początku zeszłego roku ówczesny prezes SARP, który sprawował tę funkcję w trudnym okresie pandemii, bez zapowiedzi zrezygnował i opuścił zarząd główny właściwie z dnia na dzień. To było w połowie kadencji. Byliśmy tym wszystkim zaskoczeni, musieliśmy się jednak porozumieć, zastanowić, co dalej. Zarząd Główny SARP jednogłośnie uznał, że osobą na miejscu prezesa powinnam być ja. Za co też bardzo dziękuję, bo to jest zaszczytne miejsce. Potem walny zjazd delegatów też olbrzymią większością głosów wybrał mnie na prezesa. Pokazało mi to jak olbrzymi kredyt zaufania mam wśród kolegów architektów. Nie mniej jednak chcę podkreślić, że to nie był mój wybór. Nigdy nie miałam na celu zostać prezesem SARP. To wyszło w zasadzie z poczucia obowiązku. To nie był mój cel, do końca mój wybór, aczkolwiek ostatecznie się zdecydowałam i jestem prezesem SARP. Mam nadzieję, że w kolejnych kadencjach też będzie miał on kobiety na czele.
To ogromne wyróżnienie, które jednak uświadamia nam nieco smutną prawdę o dotychczasowej pozycji kobiet w świecie rodzimej architektury. Jaka, Pani zdaniem, jest rola i miejsce płci pięknej w tej dziedzinie?
- Rola kobiet w architekturze bardzo się zmieniła. Kilkadziesiąt lat temu dopiero pierwsze kobiety zaczęły studiować architekturę, czyli uczyły się do tego zawodu. Kiedy SARP powstawał, to właściwie kobiet-architektów nie było. Mamy 3-4 nazwiska wybitnych architektek, które nota bene były żonami architektów, ale zasadniczo jest to bardzo mały procent. W tej chwili jest taki trend, że na studiach architektonicznych w Polsce mamy większość kobiet niż mężczyzn. Co mnie cieszy, bo uważam, że kobiety mają bardzo dobre predyspozycje do tego zawodu.
Pozostając w temacie kobiet w branży nieruchomości. W 2018 roku została Pani potrójną laureatką konkursu Top Woman in Real Estate. Od 2019 roku także mentorką programu Top Woman, gdzie dzieli się Pani wiedzą i doświadczeniem z młodymi kobietami rozpoczynającymi swoją karierę zawodową...
- Oczywiście 2018 rok był bardzo przyjemny, jeśli chodzi o te nagrody, ale tak naprawdę chyba większą przyjemność sprawiał mi mentoring. Może dlatego, że mogłam się dzielić z młodymi kobietami swoim doświadczeniem. Mogłam je wysłuchać, zrozumieć ich ścieżkę nauki, kariery i próbować doradzić coś więcej. Jestem feministką, uważam że równouprawnienie kobiet jest ważne. Badania pokazują, że za ponad sto lat mamy na nie szansę w Polsce. Jeżeli w tym tempie będzie się zmieniał nasz kraj, to ponad wieku potrzebujemy na to, żeby kobiety były równo traktowane i żeby równo zarabiały. Także długa praca jeszcze przed nami. Chcę wesprzeć kobiety, które są gdzieś na progu swej kariery. Uważam, że taka jest rola kobiet, które więcej osiągnęły, żeby pomagały tym dziewczynom, które są gdzieś na początku tej drogi.
Jest Pani jurorką konkursu architektonicznego Saint-Gobain Glass Design Award. Jak zachęciłaby Pani młode architektki, ale też architektów do promocji własnej osoby poprzez startowanie w takich konkursach?
- Architekt musi się uczyć całe życie. To jest tak, że kończymy studia i właściwie dopiero zaczynamy. Zdobyliśmy narzędzie do tego, by zostać architektem. Mamy już dyplom magisterski, ale dobrym architektem stajemy się po kilku, kilkunastu latach pracy zawodowej. Myślę, że ten konkurs jest dobrym etapem w rozwoju młodego człowieka. Pozwala na zmierzenie się ze sobą, ale też z wyzwaniami, jeśli chodzi o rozwiązywanie kwestii technicznych, materiałowych, a w tym przypadku i zdrowotnych. Tutaj chodzi w dużej mierze o przeszklenia i światło, które pełnią olbrzymią rolę w naszym życiu codziennym. Także jest mnóstwo aspektów, które trzeba wziąć pod uwagę.
To także niezwykle prestiżowy konkurs, więc zwycięstwo w nim czy wyróżnienie z pewnością odbije się szerokim echem. Dużo też daje samo wzięcie udziału w konkursie, przepracowanie tematu, szukanie rozwiązań. Praca architekta to nie tylko praca twórcza, ale i techniczna. Powinniśmy się znać na budownictwie, na przepisach prawnych, ekonomii. Udział w konkursach to też możliwość zainspirowania się tym, co zrobili koledzy. Obserwowanie prac innych i przez to także rozwijanie się w zawodzie. Myślę, że właśnie konkurs Saint-Gobain Glass Design Award jest dobrą okazją, żeby spróbować to wszystko połączyć.
Na co będzie Pani zwracać uwagę oceniając zgłoszone do konkursu projekty?
- Pewnie się wszystkim wydaje, że na ekologię (śmiech). Oczywiście tak! Ślad węglowy ma znaczenie, ale myślę, że to nie jest jedyne kryterium dla mnie. Na pewno estetyka, trwałość i jakość rozwiązań liczą się tu najbardziej. To dla mnie takie trzy podstawowe warunki, które musi spełniać dobrze zaprojektowany budynek.
Więcej o konkursie Saint-Gobain Glass Design Award: https://www.saint-gobain-glass.pl/pl
Patronat honorowy:
Łódź Design Festival, Stowarzyszenie Architektów Polskich (SARP), Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej
Patronat medialny:
Architektura&Biznes, Elle Decoration, Architecture Snob, WhiteMAD, Designteka.pl, Foorni.pl, Czas na Wnętrze, MAGAZIF.com, Bryła, Design Alive, Architektura Murator, Urządzamy.pl, Sztuka-wnętrza.pl, Sztuka-architektury.pl, BIZNES.meble.pl, Domosfera.pl, LABEL, Builder
O Saint-Gobain Glass Polska
Należąca do Grupy Saint-Gobain spółka Saint-Gobain Glass Polska to wiodący dostawca najwyższej jakości rozwiązań szklanych, oferowanych w odpowiedzi na wysokie oczekiwania klientów w zakresie komfortu życia, piękna architektury i ochrony środowiska. Oferta Saint-Gobain Glass obejmuje szeroki asortyment szkła bazowego do wszelkiego typu zastosowań oraz nowoczesne produkty i rozwiązania szklane do fasad, okien i wnętrz.
Dzięki swoim niezrównanym właściwościom i parametrom, szkło Saint-Gobain Glass posiada wiele różnorodnych funkcjonalności - chroni przed hałasem, zimnem czy nadmiernym ciepłem, gwarantuje zwiększoną prywatność i bezpieczeństwo.
Wśród rozwiązań tej firmy szczególnie warto wyróżnić wysokowydajne szkło niskoemisyjne ECLAZ®, wysokoselektywne szkło przeciwsłoneczne z rodziny COOL-LITE®, szeroki wachlarz nowoczesnych produktów do wnętrz, takich jak szkło do kabin prysznicowych TIMELESS®, szkło ornamentowe, lakierowane, lustro ekologiczne MIRALITE® PURE czy szkło z efektem lustrzanym MIRASTAR® i MIRASTAR® REFLECT. Wśród produktów specjalnych na uwagę zasługuje linia szkła laminowanego STADIP®, szkło przyjazne ptakom 4BIRD®, szkło bazowe o zredukowanym śladzie węglowym ORAE®, szkło aktywne o zmiennej przezierności PRIVA-LITE® czy szkło grzewcze EGLAS®.
Więcej: https://www.saint-gobain-glass.pl/pl
Nadesłał:
OKK!
|