Demokracja w Polsce ma się dobrze – akcja Strefy Wolnego Słowa
Trwa akcja „Demokracja w Polsce ma się dobrze” zorganizowana przez media Strefy Wolnego Słowa czyli: Gazetę Polską, Gazetę Polską Codziennie, Nowe Państwo i portal niezalezna.pl.
Jej celem jest pokazanie szerszej perspektywy sytuacji w Polsce i wytłumaczenie, że polska demokracja ma się dobrze i nie jest zagrożona.
Autorzy akcji zachęcają czytelników do rozesłania zagranicznym mediom, politykom, think tankom listu, w którym wyjaśniają, że demokracja w Polsce nie jest zagrożona oraz dla porównania przedstawiają wybrane przewinienia poprzedniego rządu, które wówczas nie budziły takiego wzburzenia mediów.
- Zależy nam, aby uświadomić opinię publiczną na Zachodzie i pokazać im, że demokracja w Polsce nie jest zagrożona – mówi Tomasz Sakiewicz redaktor naczelny „Gazety Polskiej” autor akcji. – Poprzez rozesłanie listu, chcielibyśmy zapobiec błędnemu przekazowi płynącemu od większości zagranicznych korespondentów i mediów mainstreamowych – dodaje.
Akcja ma na celu przedstawienie szerszej perspektywy i kontekstu sytuacji w Polsce, w szczególności wytłumaczeniu , że polska demokracja działa i nie jest zagrożona, wbrew licznym protestom opozycji. Inicjatywa ma też wskazać jak ostre i bezpodstawne są ataki zagranicznej prasy i polityków wobec gabinetu Beaty Szydło.
Akcja „Demokracja w Polsce nie jest zagrożona”
Szanowni Państwo!
Wbrew alarmującym doniesieniom medialnym pragniemy Państwa uspokoić – demokracja w Polsce nie jest zagrożona. Dziś główne media od rana do wieczora krytykują rząd. Ludzie korzystają z prawa do publicznych protestów. To oczywiste w demokracji, ale to nie był standard w Polsce przez ostatnie osiem lat. To za rządów koalicji PO-PSL naruszane były standardy państwa demokratycznego. Oto kilka przykładów.
– W ciągu rządów koalicji PO-PSL wielokrotnie dziennikarze niezależni byli nękani przez służby. Rewizje odbywały się w domach m.in. pracowników redakcji „Gazety Polskiej”. W maju 2011 r. funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o szóstej rano weszli do domu internauty, który prowadził satyryczną stronę na temat Bronisława Komorowskiego.
– Dziennikarzy niezależnych wyrzucano z pracy za to, że domagali się uczciwego śledztwa smoleńskiego. Pracę w mediach publicznych utracili m.in. Tomasz Sakiewicz i Anita Gargas. Z redakcji dziennika „Rzeczpospolita” usunięty został Cezary Gmyz za opublikowanie informacji o tym, że na wraku samolotu Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku, znaleziono ślady trotylu. Informację podaną przez dziennikarza potwierdzili prokuratorzy prowadzący śledztwo.
– W czerwcu 2014 r. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wtargnęła do redakcji tygodnika „Wprost”, który ujawnił stenogramy z rozmów najważniejszych polityków w państwie. Agenci chcieli zarekwirować komputery i nośniki pamięci należące do dziennikarzy. Afera taśmowa, która wybuchła kilka dni wcześniej, dostarczyła dowodów m.in. na to, że media dobrze piszące o rządzie jako jedyne były dotowane przez spółki skarbu państwa. Ignorowano takie wskaźniki jak czytelnictwo.
– W ostatnich latach na domy mediowe naciskano, by nie umieszczały reklam w niezależnej prasie. To odcięło dużą część mediów, w tym „Gazetę Polskę”, od płatnych reklam.
– W grudniu 2014 r. aresztowano dwóch dziennikarzy (Tomasza Gzella z Polskiej Agencji Prasowej i Jana Pawlickiego z TV Republika), którzy relacjonowali protest w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej. Instytucja ta przez tydzień nie była w stanie podać wyników wyborów samorządowych, co wzburzyło Polaków którzy zdecydowali się na okupowanie jej siedziby. Dziennikarzy aresztowano, mimo że mieli przy sobie legitymacje prasowe. Wytoczono im również proces. Wybory samorządowe do dzisiaj budzą wątpliwości, o czym świadczy złożenie w sądach ok. 2 tys. protestów.
– Rząd w trakcie ostatnich ośmiu lat powszechnie inwigilował dziennikarzy i obywateli. Tylko w 2014 r. służby występowały o billingi 2,177 mln razy. Byliśmy pod tym względem w czołówce Europy. W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie toczy się śledztwo w sprawie podsłuchiwania dziennikarzy niezależnych. Prawdopodobnie służby dokonały tego bez zgody sądu.
– W maju 2015 r., po przegranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach prezydenckich, koalicja PO-PSL złamała konstytucję i postanowiła wybrać nowych członków Trybunału Konstytucyjnego. Politycy chcieli ograniczyć nowej władzy wybór sędziów i doprowadzić do całkowitego zawłaszczenia Trybunału. Dziś, po reformach PiS-u, sędziowie wybrani przez PO nadal stanowią większość. Zajmują w Trybunale Konstytucyjnym 9 miejsc na 15.
To tylko kilka jaskrawych przykładów. Podobnych naruszeń wolności obywatelskich można znaleźć zdecydowanie więcej. Rząd PO-PSL był również bohaterem wielu afer korupcyjnych. Pod jego bokiem rozkwitła piramida finansowa Amber Gold, która oszukała tysiące Polaków. Społeczeństwo powiedziało „dość” i w demokratycznych wyborach dwa miesiące temu odsunęło koalicję PO-PSL od władzy.
Demokracja w Polsce w końcu ma się dobrze, zwłaszcza na tle ostatnich ośmiu lat.
Nadesłał:
iwonamichalowska
|