2013-07-09
Urlopy macierzyńskie przedłużone do dwunastu miesięcy, dopłaty do przedszkoli i ulgi podatkowe dla posiadających dzieci – to wszystko kosztuje. Rzecz w tym, że opłaca się także tym, którzy dzieci nie mają.
Na same tylko pieluchy idzie każdego roku w Polsce nawet 4 mld zł. Rynek zabawek wart jest 2 mld zł rocznie. Łącznie każdego roku na dzieci wydawane jest ponad 10 mld zł. To ogromne pieniądze, które są do wzięcia tylko dlatego, że ludzie mają dzieci. W interesie wielu jest więc ich wspieranie.
Dzieci pochłaniają tysiące (rocznie)
Z punktu widzenia rodzica dziecko to oczywiście dużo radości, jednak w dalszej kolejności także spore wydatki. Trzeba przecież urządzić dziecięcy pokój (lub chociaż kącik), trzeba kupić setki pieluch i wciąż nowe ubranka. Jest wreszcie jedzenie, są zabawki i kosmetyki. Słowem, wszystko to, czego dzieci potrzebują, żeby funkcjonować.
Jak wynika z badania przeprowadzonych jakiś czas temu na zlecenie Rzecznika Praw Dziecka przeciętna rodzina z dziećmi wydaje średnio 2,4 tys. zł miesięcznie. W kwocie tej są jednak uwzględnione wszystkie wydatki, w tym czynsz i rata za mieszkanie czy koszty utrzymania samochodu. Na same tylko dzieci średnio przeznaczane jest 464 zł. Im starsze, tym kwota wyższa.
Na co idą pieniądze? W dużej mierze na kupno podstawowych produktów, takich jak jedzenie czy pieluchy. Sporo przeznaczane jest na zakup przyborów szkolnych, leczenie czy dojazdy do szkoły. Polskie rodziny zaspokajają więc przede wszystkim podstawowe potrzeby bytowe.
Rynek na 10 dużych baniek
Mimo to są wstanie każdego roku wydawać 10 mld zł tylko na utrzymanie dzieci. I nie zamierzają oszczędzać, choć przecież gospodarka kuleje. Przeciwnie, jak wynika z opracowania Euromonitora wydatki na dzieci będą rosły systematycznie. Dodatkową siłą napędzającą ten wzrost będą zachęty do posiadania dzieci.
Bo przecież mimo że polskie państwo trudno nazwać opiekuńczym, jakieś tam pieniądze rodzice dostają. Niektórzy – w formie ulg podatkowych (tylko w 2011 roku wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych były niższe o 5,7 mld zł z tego tytułu). Inni – w postaci zasiłków rodzinnych (około 100 zł na dziecko przy dochodach niższych niż 539 zł na osobę, w sumie nawet 8,3 mld zł rocznie).
W tym momencie pojawia się jednak pytanie: czy te wydatki są uprawnione? Bo przecież ponoszą je nie ci, którzy dzieci mają, ale cała reszta. W tym ludzie, którzy świadomie zrezygnowali z powiększania rodziny poświęcający się czemu innemu.
Ile konkretnie idzie na pieluchy?
Odpowiedź jest oczywista: wydatki na cudze dzieci po prostu się opłacają. Wystarczy szybka kalkulacja. Jeśli rocznie na produkty dla dzieci wydajemy 10 mld zł, oznacza to, że jakieś 2 mld (stawka na niektóre produkty jest obniżona) wraca do budżetu niemal od razu – w formie podatku VAT. Sporo jest także innych podatków i opłat, choćby tych uiszczanych przez pracujących w branży ludzi.
Nie można także nie doceniać potencjału rozwoju samego rynku. Przykładem mogą być pieluchy. O ile w Polsce rynek ten wart jest 1,3 mld dolarów, to w Hiszpanii 1,9 mld a w Niemczech 3,3 mld dolarów. Jeszcze więcej pieluch sprzedaje się we Francji, która może poszczycić się wyjątkowo wysokim wskaźnikiem dzietności. Tam każdego roku na te produkty wydawanych jest 3,7 mld dolarów.
Szczególnie uderzające jest porównanie z Niemcami. Chociaż naszych zachodnich sąsiadów jest o 17 mln więcej, rodzi się tam mniej dzieci. W efekcie, w przeliczeniu na mieszkańca, wydają na pieluchy mniej – bo 40 dolarów rocznie. Francuzi przeznaczają na to 57 dolarów rocznie.
Miejsca pracy także dla bezdzietnych
Im więcej rodzi się dzieci, tym rynek produktów przeznaczonych dla nich jest większy. Im większe wsparcie dla planujących powiększenie rodziny, tym także dzieci więcej. Korzystają na tym zresztą nie tylko bezpośrednio zaangażowani, jak pracownicy firm produkujących pieluchy czy jedzenie. Często także działający w innych branżach.
Rodziny z dziećmi potrzebują na przykład większych mieszkań. To pole do popisu dla deweloperów. Firmy produkujące jedzenie dla dzieci zwiększają moce produkcyjne – to pole do popisu dla inżynierów, dostawców i poddostawców. Przykładowo, przebudowa jednego tylko działu w średniej wielkości fabryce odżywek sypkich to koszt 15 mln zł. To pieniądze, które zasilą gospodarkę przekładając się na dodatkowe miejsca pracy. Nie tylko dla tych, którzy mają dzieci.
Źródło: LulajBaby, lider w sprzedaży pieluch i akcesoriów dziecięcych.