Droga do sukcesu


Droga do sukcesu
2021-11-04
Michalina Mielnicka - właścicielka LaVish Beauty Studio w Gdańsku. Od 2014 roku stylista rzęs oraz brwi. Laureatka mistrzostw i olimpiad na arenie międzynarodowej.

Kiedy zaczęła się Pani przygoda z branżą beauty?

Już od dziecka niesamowicie fascynował mnie świat piękna - pamiętam, jak z przyjemnością podglądałam rytuały mamy, zbierałam wycinki np. wzorników paznokci z niemieckich katalogów urodowych czy też kombinowałam z lalkami Barbie. To był piękny czas. Pracę w branży kosmetycznej, zaczęłam od stylizacji paznokci. Z racji bardzo młodego wieku - miałam wówczas zaledwie 13 lat - było to oczywiście zajęcie dodatkowe. 

Co skłoniło Panią do rozwijania swoich umiejętności akurat, w kierunku stylizacji rzęs oraz brwi?

Przyznaję, że był to zupełny przypadek. Osiem lat temu, w wieku dziewiętnastu lat, gdy sama po raz pierwszy skorzystałam z usług stylizacji rzęs, stwierdziłam, że - o zgrozo - nie jest to na tyle trudne zajęcie, abym nie była w stanie robić sobie ich sama. Myliłam się bardzo mocno. Po wielu porażkach prób zaaplikowania rzęs samej sobie, namówiona przez kuzynkę wykonałam swoją pierwszą aplikację. To był efekt domina. Stylizacja rzęs jeszcze wówczas bardzo mocno raczkowała. Nie było tak ogromnej dostępności produktów, świadomości stylistek - ba, samych stylistek nie było zbyt wielu. Zaczynałam jako samouk, który dopiero z czasem udał się na szkolenie - dziś postąpiłabym zupełnie odwrotnie bo widzę, jak wiele błędów z tego wynikało.

Stylizacja brwi była kolejnym z kroków. To na pewno nie była miłość od pierwszego wejrzenia - po czasie wiem, dlaczego. Była ona dla mnie całkowicie niezrozumiała, traktowana wyłącznie jako dodatek do rzęs. Dziś zmieniło się to diametralnie - to całkowicie wyodrębniona dziedzina, do której zapałałam niesamowitym uczuciem, z wielką przyjemnością dzieląc się tą miłością dalej.

 „Nie popełnia błędów tylko człowiek, który nic nie robi"  Czy zgadza się Pani, z tym stwierdzeniem? Jak radzi sobie Pani, z krytyką pojawiającymi się porażkami?

W stu procentach! Zawsze będę powtarzać, że to właśnie dzięki porażkom nauczyłam się najwięcej. Fakt - należę do grona osób wrażliwych, wysoce analizujących wszystkie czynniki wpływające na działanie. To zdecydowanie nie pomaga. Z czasem swoje błędy zaczęłam traktować, jako.. sukcesy. Gdyby nie one, być może nigdy nie spróbowałabym wielu dróg, które finalnie pomagają osiągnąć cel. Jestem pewna, że jeszcze nie jeden błąd przede mną - dziś jestem na nie gotowa i wiem, że bardzo mocno przyczyniają się do budowania własnej świadomości.. pod warunkiem, że wyciągniemy z nich lekcję. W wielu dziedzinach życia upadałam niejednokrotnie. Za każdym razem, choćby ostatkiem sił zapalała się jakaś nadzieja - to ona pozwalała mi przetrwać i to nią szczególnie chcę się dzielić z innymi. To mój motor napędowy.

Rola instruktora to duża odpowiedzialność, jest Pani wzorem dla swoich kursantów. Na co zwraca Pani szczególną uwagę podczas szkoleń?

To rola, którą kocham ponad wszystko w swojej pracy. Gdy odważyłam się na bycie trenerem, byłam pewna obaw - czy podołam temu zadaniu? Czy aby na pewno jestem na to gotowa? Czułam się pod ogromną presją, biorąc na siebie odpowiedzialność za moje podopieczne, bardzo obawiając się krytyki. Na swoich szkoleniach daję to, co sama chciałam otrzymywać, a czego czasami zabrakło - dzielenia się wiedzą bez tajemnic, serca otwartego na drugiego człowieka i jego problemy, wyrozumiałości, przytulnej atmosfery. Prawdopodobnie to powód, dlaczego bardzo często po szkoleniu zostaję z kursantkami wiele dłużej w pracy. Chcę być nie tylko instruktorem, ale przede wszystkim człowiekiem, który rozumie, wspiera i dopinguje. Traktuję to jako swój obowiązek, a jednocześnie sprawia mi to ogrom przyjemności.

Tytuł trenera roku 2020 świadczy o ogromnym uznaniu Pani pracy przez kursantów.

Rok 2020 był czasem, który wspominam niesamowicie. Dla każdego ten rok był zaskoczeniem. Dla mnie - podwójnym z powodu odwagi, na którą się zebrałam by sięgać po swoje marzenia, starając się oswoić lęki i obawy. Otrzymując kryształową, różową statuetkę Trenera Roku 2020.. popłakałam się. Sama sobą czułam się zaskoczona - rzadko, kiedy publicznie emanuję tak silnymi emocjami. Za tą statuetką kryło się tyle uczuć, wspomnień, wdzięczności i wsparcia innych, że od tamtej pory zawsze stoi na samym przodzie mojej półki. W późniejszym czasie otrzymując tytuł V-ce Trenera 2020 roku, w zakresie szkoleń ze stylizacji brwi było podobnie - czułam ogromną radość, że wzbudziłam zaufanie tak wielu osób i mogłam włożyć kawał serca w to, by inni się rozwijali.

Sędziowanie, czy uczestnictwo w zawodach, która z ról daje Pani większą satysfakcję?

Jednym z moich noworocznych postanowień było wstrzymanie się od udziału w mistrzostwach. Bliscy zaczęli się śmiać, że to był już chleb powszedni, nie coś nowego, budującego. Zeszły rok przyniósł, w tym temacie tak wiele pięknych chwil, że postanowiłam sobie dać chwilę czasu, by zatęsknić. I zatęskniłam! Brakuje mi tych emocji, choć rok 2021 przyniósł wiele innych. Trudno porównać te dwie funkcje. Jako uczestnik mistrzostw czułam bardzo trzymającą w napięciu adrenalinę, niesamowitą determinację, chęć przełamywania swoich barier, każde kolejne dawały impuls do działania. Nabrałam więcej pokory. W roli sędziego czuję ogromną odpowiedzialność - wiem, jak boli, gdy statuetka przemyka koło nosa. Życzyłabym sobie, aby osoby biorące udział w mistrzostwach poświęciły czas na przeanalizowanie swoich błędów - wyciąganie z nich lekcji jest największym zwycięstwem, czego długo nie rozumiałam. Choć decyzja o udziale może być całkowicie spontaniczna, strategia musi być konkretna.

Pani osiągnięcia są dowodem na to, że ciężką pracą jesteśmy wstanie osiągnąć wiele. Czy jest konkretny tytuł/nagroda, z której jest Pani szczególnie dumna?

Przyznam szczerze, że każdy cieszył równie mocno. Ogromnie cieszyłam się, że mogę widzieć swoje nazwisko wśród tak wielu innych, znanych, cenionych. Takich, na które patrzyłam z podziwem i wydawało mi się, że dzielą nas lata świetlne. Zeszły rok zamknęłam w iście wymarzonym stylu - tytułami w ośmiu kategoriach na dziewięć osiągalnych oraz nagrodą Grand Prix na mistrzostwach International Lash Competition in Poland, od których zaczęła się moja przygoda ze startowaniem. To tam zdobyłam swój pierwszy puchar i to tam zakończyłam sezon. Było to o tyle niesamowite doświadczenie, że ostatnie prace kończyłam tuż przed deadline'm, po nocach płacząc, że mam dość i nie dam rady, że wcale tego nie chcę. Pewnie, że chciałam - wymarzyłam sobie to. Przygniotła mnie presja własna. Ta naprawdę potrafi przeszkodzić w drodze do celu. Nieocenione jest mieć koło siebie ludzi, którzy w takich chwilach wesprą, zrozumieją i zdopingują dobrym słowem.

Prowadzi Pani bloga, w którym dzieli się wiedzą oraz doświadczeniem. Co skłoniło Panią do jego utworzenia?

Nie było mnie stać na szkolenia. Z zazdrością - pozytywną - patrzyłam na osoby, które się rozwijają. Jedyną moją możliwością poszerzania wiedzy była baczna obserwacja swoich prac, mocna analiza, krytyka oraz szukanie wiedzy w sieci - choćby metodą prób i błędów - a sama przecież na tamten moment nie byłam zaawansowaną stylistką. Postanowiłam założyć bloga, którego w finalnej wersji przeniosłam na swoją stronę internetową po to, by osoby w takiej samej sytuacji w jakiej byłam ja nadal mogły przeczytać rzeczowe fakty na temat naszej pracy, bez owijania w bawełnę i ukrytego marketingu. Często śmieję się, że w naszej branży pojawia się tak wiele mitów i teorii, że chwilami mam wrażenie, iż zamiast pęset powinnyśmy trzymać czarodziejskie różdżki - zupełnie zbytecznie! Obszar stylizacji rzęs i brwi to nic innego, jak połączenie wielu dziedzin - anatomii, chemii, często fizyki i matematyki oraz oczywiście nuta artystyczna. W dalszym ciągu powinien być to prosty schemat, nie wydumane ideologie nie podparte faktami - byleby tylko się sprzedawało.

W swoim salonie wprowadziła Pani usługę ratalną LoanByLink, dlaczego się Pani na nią zdecydowała?

Wprowadziłam usługę systemu ratalnego po to, aby dać możliwość kształcenia się na najwyższym poziomie wszystkich, niezależnie od życiowej sytuacji. Rozwiązanie to sprawdza się doskonale - wiele kursantek bardzo chwali fakt, że zamiast jednorazowej opłaty mogą spłacać koszt swojego szkolenia, często również produktów, nie odczuwając go aż tak mocno w domowym budżecie. Jako klient LoanByLink jestem zachwycona prostotą obsługi i szybkością realizowania transakcji.

Plany zawodowe na przyszłość? 

Zamknęłam właśnie jeden z celów  - otworzyłam nowy gabinet i centrum szkoleniowe, co mocno mnie pochłonęło. To miejsce, do którego codziennie przychodzę z uśmiechem na ustach ciesząc się, że znowu spotkam w nim tak wiele osób, z którymi się uwielbiamy w akompaniamencie wszystkiego tego, co uwielbiam - różu, bieli, złota, kwiatów, zieleni, spokoju. Chciałabym nadal budować w tym miejscu swoją małą społeczność, w której z przyjemnością spędzamy czas przy kawie, łakociach, pięknym zapachu i dobrej muzyce. Kolejny to przede wszystkim dokończenie czegoś, co w moim laptopie kiełkuje już długi czas, a jeszcze dłuższy tkwi w głowie - książki.. a nawet kilku. Czułam chęć bycia tą pierwszą - gdy zbastowałam, zdecydowałam, że chęć stworzenia wartościowej, dojrzewającej wraz ze mną i potencjalnymi czytelnikami jest dla mnie ważniejsza niż presja czasu. Lista marzeń jest długa. Staram się je przeinaczać w realne plany. Jak będzie? Czas sam pokaże. 

Nadesłał:

Monika Krukowska

Wasze komentarze (1):

  • avatar
    ~Irek kaminski, 2021-11-09 16:27:27

    Moja kochana Michalina przynosi wiele zadowolenia dla Mnie (jej chrzesnemu)jak i calej naszej rodzinie zawsze wierzylem w jej inteligencje i talent dlatego jestem dumny z mojej siostrzenicy i zycze Jej powodzenia i samych sukcesow w dalszej swojej pasji i milosci panujacej wokol Jej osoby ze strony calej naszej rodziny tak trzymaj


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl