Firma przyjazna mamom - mit, utopia czy wzór do naśladowania?
Pogodzenie rozwoju zawodowego z macierzyństwem i życiem rodzinnym nie jest w Polsce łatwe. Niepewność na rynku pracy i brak rozwiązań systemowych w zakresie polityki prorodzinnej nie sprzyja tak pracownikom, jak i firmom. Nie oznacza to jednak, że kariery i rodzicielstwa nie da się pogodzić
Coraz częściej też firmy same szukają dobrych i praktycznych rozwiązań.
Skandynawskie wzorce
O niepokojącej sytuacji demograficznej w Polsce mówi się od długiego czasu. Rozwiązań systemowych realnie wspierających rodziny, zwłaszcza matki (i te aktywne zawodowo, i nie) czy też ułatwiających pracodawcom podejście do tego tematu, brak. Gdy nie można liczyć na innych trzeba liczyć na siebie. Na rynku pojawia się jednak coraz więcej przykładów szczęśliwych matek rozwijających się zawodowo albo prowadzących przedsiębiorstwa, jak również firm, dla których temat polityki prorodzinnej jest istotnym elementem funkcjonowania. Wiele wzorców przychodzi do nas z zachodu, a „nauczycielami” dobrych praktyk dla polskich pracodawców mogą być zwłaszcza skandynawskie firmy. – Rodzicielstwo to istotna kwestia w naszej organizacji. Poza sprawami czysto formalnymi, każdy z pracowników, któremu urodzi się dziecko, otrzymuje od nas „wyprawkę” składającą się z kilku praktycznych, przydatnych w tym okresie przedmiotów. W naszej siedzibie znajduje się też pokój specjalnie przeznaczony dla karmiących matek, by w razie potrzeby mogły z niego skorzystać. Cyklicznie organizujemy też w firmie wydarzenia, na które pracownicy mogą przyjść ze swoimi rodzinami – mówi Maja Paradecka, HR Manager w Business Service Center fińskiej firmy Kemira. Innym z przykładów jest szwedzka IKEA, której pracownicy po urodzeniu dziecka dostają od firmy 30 dni płatnego urlopu macierzyńskiego, ale elementów wsparcia rodzicielstwa jest znacznie więcej. Bardzo ważne jest samo podejście do tego tematu, tak ze strony firmy, jak i pracownika. – Jako pracodawca chcemy, żeby nasi pracownicy czuli się pod względem rodzicielstwa bezpiecznie i komfortowo, ale istotne jest tutaj wzajemne zrozumienie potrzeb i odpowiedzialność, także ze strony pracownika – dodaje Maja Paradecka.
Nie taki temat straszny
„Problem” rodzicielstwa dotyczy zarówno dużych korporacji, jak i małych firm, dla których czasowa nieobecność pracownika może być znacznie bardziej odczuwalna, ale i tutaj znaleźć można przykłady dobrych praktyk. – Specyfika naszej działalności sprawia, że w zespole przeważają mężczyźni. W firmie funkcjonuje jednak dodatek finansowy dla pracownika, któremu urodzi się dziecko. W takiej sytuacji staram się też elastycznie układać grafik, aby w możliwy sposób ograniczyć zagraniczne delegacje i umożliwić pracownikowi przebywanie bliżej rodziny – mówi Patryk Smok, właściciel Control Solutions, kilkunastoosobowej firmy działającej w branży automatyki przemysłowej. Czy taka polityka wiąże się z kosztami? Na pewno, chociaż z drugiej strony nie są one tak wielkie, żeby tematu rodzicielstwa unikać jak ognia. – Sam jestem ojcem dwóch synów. Wiem jak ważne jest to dla mnie i nie wyobrażam sobie, że mógłbym ten temat bagatelizować względem pracowników – dodaje Patryk Smok.
Matczyna ręka do biznesu
Rodzicielstwo da się też łączyć z rozwojem własnego biznesu, a w prowadzeniu własnej firmy przydaje się wiele cech, których uczy macierzyństwo. – Z perspektywy czasu wydaje mi się, że pod wieloma względami łatwiej jest prowadzić biznes, jeżeli jest się mamą. Trzeba mieć wszystko poukładane, zarządzanie czasem opracowane do perfekcji, a zarządzanie kryzysowe traktować, jako codzienność. Trzeba też być bardzo konkretnym i jasno stawiać cele. Niektórych to czasami razi, jak mówię wprost, czego oczekuję i dlaczego, ale większość podchodzi do tego ze zrozumieniem – mówi Natalia Sobieraj, od kilku lat prowadząca własną działalność, a od niedawna rozwijająca nowy projekt Architekci Wesel, prywatnie matka dwójki dzieci. Nie oznacza to, że zawsze jest kolorowo i że wszystko się udaje. – Pamiętam, jak na jedno ze spotkań biznesowych pojechałam z małą córką, którą jeszcze karmiłam. Zostałam oceniona mało przychylnie, bez zrozumienia. Dopiero gdy okazało się, że przeszłam weryfikację najlepiej ze wszystkich zaczęto mnie poważnie traktować. Dzisiaj po wielu miesiącach współpracy nikt mnie już nie ocenia przez pryzmat tego, że mam też na głowie macierzyństwo – dodaje. Takich indywidualnych przykładów jest znacznie więcej. Przybywa też firm, które w kwestii rodzicielstwa pracowników kierują się przede wszystkim zdrowym rozsądkiem. Choć rynek nie zmieni się pod tym względem od razu, miejmy nadzieję, że kandydatki na rozmowach coraz rzadziej będą słyszeć „Ale chyba nie ma Pani zamiaru w ciągu najbliższych dwóch lat zajść w ciążę?”.