2015-02-09
Jako najemcy jesteśmy od nich uzależnieni. Teoretycznie oni od nas też, ale zazwyczaj znalezienie następców to żaden problem, więc siłą rzeczy to my jesteśmy w nieco gorszym położeniu.
Z tego względu zanim zdecydujemy się na wynajem jakiegokolwiek mieszkania, powinniśmy dokładnie to przemyśleć i zastanowić się, czy jego właściciel na pewno ma dobre serce i przede wszystkim – w pełni sprawny rozum.
WŁAŚCICIEL ZŁY
Jak wiadomo, nasz pierwszy kontakt z właścicielem mieszkania, którego jesteśmy potencjalnymi najemcami, ma charakter telefoniczny. A jeszcze zanim to nastąpi, musimy się przecież zapoznać z jego ogłoszeniem. I już na tym kroku warto przemyśleć, czy cała sprawa jest warta złapania za słuchawkę. Jeśli opis danego mieszkania zawiera jedynie liczbę pokoi, przybliżony metraż, a zdjęcia poszczególnych pomieszczeń zostały wykonane sokowirówką oraz dodatkowo nałożono na nie efekt podwójnej sepii, możemy domniemać, że krótko mówiąc – w owym miejscu nie jest zbyt schludnie. Wówczas wiele wątpliwości możemy rozwiązać dzięki rozmowie telefonicznej. Jeśli podczas takiej rozmowy właściciel przerywa nam w połowie zdania, próbuje nam wmówić, że nie rozumie naszej kaszubskiej gwary, mimo że pochodzimy z przedmieść Opola i to on przejmuje inicjatywę, zadając więcej pytań, jest to z pewnością krętacz, jakich wśród właścicieli… dość sporo. Czasami zdarza się też tak, że przez telefon jest innym człowiekiem i możemy prześwietlić go dopiero podczas spotkania twarzą w twarz. Wówczas okazuje się, że jego słowa były tak wiarygodne jak opowieści Jarosława Psikuty bez „s” na końcu nazwiska. Ostatecznie stwierdza, że dopiero dzisiaj się urodził i mimo, że w toalecie nie ma sedesu zażarcie wykrzykuje, że w tej cenie niczego lepszego i tak nie znajdziemy w tym mieście, kiedy przerażeni zbiegamy już po klatce schodowej, mijając pobite butelki.
WŁAŚCICIEL DOBRY
Ten dobry nie zawsze jest kontrastem dla złego. Jemu też zdarzają się słabsze dni i opowieści dziwnej treści, szczególnie wtedy, gdy jest właścicielem nie jednego, a pięćdziesięciu różnych mieszkań na terenie całego województwa. Kiedy się do takiego wydzwania, sam przez pół godziny nie może dojść tego, o jakie mieszkania chcemy go zapytać. Jest jednak dość elokwentny, dba o swój interes i zawsze potrafi przyjechać na czas. Czasami popala papierosy bez filtra, przejeżdża na czerwonym świetle, wyzywa innych kierowców i nigdy nie goli włosów pod pachami. To może być zwyczajny gość. Nie jest nadopiekuńczy, nie pyta czego nam trzeba, ale jednocześnie nie olewa naszych potrzeb, jeśli jasno twierdzimy, że w sypialni wypadałoby jednak umieścić chociażby wytartą wersalkę dla dwojga. Dobry właściciel jest w miarę dobrze ubrany, nie naciąga skarpet na spodnie i nie przyjeżdża na spotkanie w sandałach, a kiedy dzwoni przedstawia się z imienia i nazwiska, nigdy nie podając inicjałów z bierzmowania. W zależności od tego, czy wynajmuje mieszkanie na czarno, co miesiąc przyjeżdża po czynsz w gotówce lub prosi o przelew na konto i widzimy się z nim dopiero przy rozwiązaniu umowy, kiedy nasze dzieci odrastają wysoko od ziemi i dorobiliśmy się, żeby iść na swoje.
A co jeśli to o nas mówią właściciel? Jeśli wynajmujesz, a w szczególności studentom, przeczytaj ten tekst, aby dowiedzieć się jak żyć!