Jak tworzyć wartościowe teksty? Garść praktycznych porad na przekór
Jako osoba zajmująca się pisaniem masz za sobą z pewnością lekturę całej masy tekstów o tym, jak dobrze pisać. W kontrze do dobrych rad zaproponuję coś nowego: 4 punkty pełne łamania zasad. Uwaga: nie dla grzecznych ;)
1. Choć w internecie coraz bardziej rządzi grafika i inne formy wizualne, a teksty powinny być w związku z tym jak najkrótsze… nie bierz tego pod uwagę, planując napisanie tekstu. Dobry tekst potrafi się obronić. Niektóre artykuły w gazetach ciągną się przez co najmniej cztery strony. Kiedy je czytasz, wiesz, że jest to pogłębiony temat, a nie ledwie prześlizgnięcie się po nim. Z tego samego powodu wielu z nas woli grube książki. A kiedy się kończą, płaczemy, że jeszcze mogłyby być o co najmniej 200 stron dłuższe.
2. Nie bądź formalny, to nuży. Tej całej poprawności językowej i formalizmu uczono nas w szkole, ale kto lubi czytać do bólu poprawne wypracowania, które brzmią jak Słowacki? Dobre teksty zwracają się do czytelnika per Ty i zawierają wiele aktywnych czasowników. Czasami nie brakuje kolokwializmów. Czytałeś kiedyś brytyjskie „Cosmo”? Tam nawet redaktor naczelny we wstępniaku używa słowa na „f”. To jednak skrajny przykład, przesada.
3. Obecnie pojawia się wiele rad na temat tego, że teksty powinno się dzielić wizualnie, a więc co rusz należy stosować akapity, bullety, wylistowania i tak dalej. No cóż, to niewątpliwie ułatwia wyrywkowe czytanie, skanowanie wzrokiem. Pamiętasz pisanie magisterki? Tak, akapit na jedną stronę to norma, a długie zdania w stylu Prousta nie są niczym nagannym. Oczywiście praca dysertacyjna ma inną długość niż najzwyklejszy artykuł, więc z akapitami nic tu na przekór nie doradzę. Zdania wielokrotnie złożone nie tylko świadczą o erudycji, jeśli otacza się je tymi krótkimi, dynamicznymi, nie daj sobie wmówić, że wyglądają źle. Dywersyfikacja nie jest taka zła.
4. Mówią, że język w pisanych tekstach powinien być prosty i zrozumiały. Chwila: wcale nie chcesz pisać dla dzieci z podstawówki, prawda? Gdy użyjesz jedno, dwa, a nawet – zaszalejmy – trzy trudne słowa czy skomplikowane zwroty, nic się nie stanie, a nuż poedukujesz czytelnika, który zaintrygowany zajrzy do słownika. Gdzie mamy się uczyć pięknej polszczyzny, jak nie ze słowa pisanego?
Do tych złamanych zasad możesz się nawet stosować, jeśli piszesz teksty sprzedażowe czy blogi firmowe. Nie dotyczą one wyłącznie radosnej twórczości na bloga lub do szuflady. Pamiętaj jednak, żeby nie tylko dostosowywać (w miarę możliwości) przekaz do odbiorcy, ale przede wszystkim treści do tego, co może go zainteresować. W tym celu nabywa się bazy danych firm oraz klientów indywidualnych, aby wiedzieć nie tylko, do kogo piszemy np. mailing reklamowy, ale i zwiększamy prawdopodobieństwo, że zainteresuje go nasza oferta. To już jednak jest temat na osobny artykuł. Tymczasem wróć do komputera i łam na przy pomocy klawiatury zasady, nie paznokcie.
Tekst stworzony dzięki warszawskiej agencji kreatywnej Scorise oraz Marketingowi Relacji.
Nadesłał:
Scorise.com
|