Marketing polityczny w wyborach samorządowych
Wpisując hasło marketing polityczny w wyborach samorządowych w wyszukiwarce, najczęściej pojawiają się linki do książek dr Sergiusza Trzeciaka oraz do szkoleń Warszawskiej Grupy Doradców PR. Jest to ciekawe, ponieważ do wyborów zostało kilka miesięcy.
Czy oznacza to, że Polacy nie interesują się procesem budowania społeczności lokalnej?
W 2010 roku dziennikarz jednej ze stacji telewizyjnych przygotował program na temat marketingu politycznego. Kończyła się wówczas kadencja samorządu. Korzystając z Google.pl znalazł kilku specjalistów, którzy podpowiadali wtedy samorządowcom, jak wygrać wybory. Dotarł również do mnie, choć nie reklamowałem swoich usług. Zadał nam pytanie: czy zwykły Kowalski może zostać radnym lub burmistrzem, jeżeli rozpocznie kampanię w dniu ogłoszenia wyborów? Przypomniałem sobie tą sytuację, ponieważ po 4 latach to pytanie nie straciło na świeżości.
W tym roku na listach wyborczych pojawi się blisko 100 tysięcy nowych nazwisk. Będą rywalizować ze „starymi wyjadaczami" w 2500 gminach o mandaty radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów. Czy mają szansę zmienić Polskę lokalną? Czy mają szansę pokonać samorządowców, którzy w radach zasiadają już od kilku kadencji? Odpowiedz brzmi: mają, ale... Każdemu z nich potrzebna jest wiedza. My, Polacy mamy to do siebie, że wszyscy znamy się na polityce, piłce nożnej i na marketingu. Niestety nie całkiem. Wydaje nam się, że się znamy. O polityce wiemy tyle, ile pokaże nam telewizja. W piłce nożnej orientujemy się całkiem nieźle, ale tylko w teorii. Oprócz najsławniejszego polskiego piłkarza, Pana Premiera, mało kto w praktyce sprawdza swoją wiedzę na boisku. Natomiast wiedza o marketingu bierze się z obserwacji podstawowych narzędzi, którymi epatują nas firmy.
Patrząc na wyniki wyszukiwania hasła „marketing polityczny" w Google.pl dochodzę do wniosku, że każdy może wygrać wybory. Od 2010 roku pojawiło sporo podpowiedzi, jak to zrobić. Dla aktywnych są szkolenia. Są najskuteczniejsze, ponieważ pozwalają na zdobycie umiejętności, ale kosztują kilkaset złotych. Alternatywą są poradniki. Rynek w tej sferze dostosował się do percepcji Polaków. Badania z 2013 roku pokazały, że 60 procent z nas nie przeczytało w ubiegłym roku żadnej książki, nawet kucharskiej. Dlatego coraz więcej jest wydawnictw na płytach DVD i audiobooków. Pojawiają się też pierwiosnki na youtube.com. Brakuje w nich podpowiedzi praktycznych, dopasowanych do realiów kampanii wyborczej. Niewielu bowiem autorów, mimo ogromnej wiedzy o marketingu, samodzielnie wygrało wybory.
Znaczenie wyborów samorządowych, szczególnie dla partii politycznych, widać już podczas batalii o mandaty w Parlamencie Europejskim. Na listach znaleźli się bowiem ludzie, którzy nie mają szans uzyskać dobrego wyniku. Nie mniej eurokampania jest dla nich doskonałą okazją do kreowania wizerunku przed najważniejszymi wyborami w Polsce. Oznacza to, że już rozpoczęła się kampania samorządowa.
Moim zdaniem wielu aktywnych społeczników, młodych ludzi z wizją i pomysłem na poprawę jakości życia w swoich gminach, powinno już teraz zainteresować się marketingiem politycznym i rozpocząć przygotowania do kampanii. Po wakacjach może być już za późno.
Nadesłał:
Maurycy Seweryn
|