O poezji Kaliny Kowalskiej
„Złodziejka głosu” – nowy tomik wierszy Kaliny Kowalskiej, utrzymany w tonie liryki bezpośredniej, osobistej. Poetycki namysł nad złożonością ludzkich przeżyć, doświadczeniem bliskości i samotności, nad światem noszącym znamię przemijania.
„Złodziejka głosu” – taki tytuł nosi najnowszy tomik poetycki Kaliny Kowalskiej, który ukazał się niedawno nakładem Wydawnictwa Psychoskok. Taki sam tytuł nosi pierwszy wiersz tomiku – wyodrębniony z całości i umieszczony przed utworami, które pogrupowane zostały w trzy rozdziały: Epizody, Refreny, Cykle. Powtórzenie tytułu oraz wyeksponowanie wiersza sugerują, że ma on istotne znaczenie dla całego zbioru. Oto jego treść:
„Jak długo będę tłumaczyć mezalians z literaturą? Ilu jeszcze/ pustym stronom powiem: nie pamiętam waszych imion, naprawdę./ Jestem bezdenna, nic we mnie nie osiada. O czym się mówi – tonie,/ co trzeba wiedzieć – opada. Jak czerwone krwinki w osoczu,/ kiedy już ich nie porusza skurcz serca. Jestem bez serca,/ nie bije we mnie żaden nurt. Tylko język – wiano.// Tło niehistorycznoliterackie jestem. Tło bez tła. Sobie tło/ i to mi nie pomaga w dyskusjach – jeśli zabiorę głos,/ już go nie oddam, przepadnie, nie wróci. Będę musiała/ wymyślać siebie w nowym kontekście.” [Złodziejka głosu].
Tekst ten nosi znamiona deklaracji artystycznej, w której poetka odżegnuje się od wszelkich powiązań literackich, nurtów ideowych czy grup twórczych, proponując tym samym klucz interpretacyjny przydatny przy lekturze całego tomiku. „Czytaj mnie osobno, nie porównuj z innymi” – zdaje się mówić Autorka. W podobnym tonie – nieco przewrotnym – utrzymany jest autobiograficzny wiersz, który otwiera rozdział pierwszy „Epizody”. Zaskakująco – jak na biografię – krótki, epigramatyczny utworek, którego tytuł jest zarazem pierwszym wersem:
„Za mało mnie na biografię// Niech pani to czymś wypełni, /czymś, co się wydaje słuszne:// Zaczęła się od Zofii i Wojciecha,/ a potem nie umiała skończyć.” [Za mało mnie na biografię].
I tyle nam o sobie mówi poetka na początku (zakładając, że tytułowa Złodziejka głosu jest alter ego samej Autorki). Mówi niewiele, ale to wystarczy, aby skłonić czytelnika do wglądu w poetycki krajobraz nowego tomiku Kaliny Kowalskiej , w jej „mezalians z literaturą”; żeby przekonać się, jakie epizody zapisała w swojej poetyckiej pamięci, co uznała za liryczne refreny, które wiersze ułożyła w cykle, czyj głos skradła i ukryła w poezji, i czy w tych złodziejskich łupach może znajdować się również nasz głos. Trzeba przeczytać. Zachęcam serdecznie.
Nadesłał:
psychoskok
|