Orliki z podciętymi skrzydłami
Raport Najwyższej Izby Kontroli na temat Orlików nie nastraja optymistycznie. Wiele ze zbudowanych obiektów ma wady projektowe i wykonawcze. Lekceważenie prawa budowlanego, oszczędność na materiałach i nieprawidłowe gospodarowanie obiektem to zaledwie kilka z przyczyn takiego stanu rzeczy.
Nawierzchnia Made in China
Jedno z poważniejszych zastrzeżeń dotyczy jakości materiałów. Chodzi tu między innymi o nawierzchnię, która w pierwszych edycjach projektu musiała spełniać normy FIFA. Szybko się z tego pomysłu wycofano, co dało pole do popisu podwykonawcom, korzystających z mało bezpiecznych i nieestetycznych materiałów importowanych z Chin. Najczęściej urzędnicy gmin oszczędzali na tak zwanych piłkochwytach, które miały chronić ogrodzenie przed uderzeniami piłki. Chlubnych wyjątków jest niewiele. W miejscowościach Koszalin oraz Prudnik urzędnicy zdecydowali się zaprojektować i wykonać ogrodzenie LEGI Ballfang, które zostało stworzone specjalnie na potrzeby projektu „Moje boisko – Orlik 2012”.
- Sama wysokość ogrodzenia to jeszcze nie wszystko – mówi Tomasz Fidura z LEGI Polska – Piłka odbijająca się od ogrodzenia może je odkształcić i uszkodzić, a już na pewno tworzy uciążliwy i zbędny hałas. Dlatego Ballfang wyposażony jest w akustyczne tłumiki, które wchłaniają energię kinetyczną, powstającą przy uderzeniu piłki, jednocześnie wyciszając hałas.
Animatorzy bez kwalifikacji
Nawet jeżeli władzom gmin uda się zaprojektować i zbudować idealne boisko, bez oszczędzania na materiałach i podwykonawcach, to jeszcze nie koniec odpowiedzialności. Do jego obsługi dedykowany powinien być profesjonalny trener, pod którego okiem toczyć się będą zajęcia. A najlepiej dwóch lub trzech, ponieważ na najbardziej obleganych boiskach młodzież bawi się od 8 do 22. Jak się jednak okazuje, często albo obiekt nie ma swojego animatora, albo są nim stażyści bez doświadczenia. Tutaj dylemat jest nawet poważniejszy, nie są bowiem jasno określone kwalifikacje, jakie ów trener – animator musiałby spełniać. Dlatego gminy korzystają z Orlików jako z nowych miejsc pracy i w ten sposób walczą z lokalnym bezrobociem, zatrudniając ludzi z przypadku, albo całkowicie odpuszczają temat. Tak jak w Grudziądzu, gdzie z powodu braku moderatora, Orlik przez całe wakacje stał nieużywany, a młodzież zamiast grać w piłkę, oglądała bramę zamkniętą na kłódkę.
Co dalej z Orlikami?
NIK przeprowadza właśnie kontrolę w Ministerstwie Sportu i Turystyki. Niezależnie od jej wyników, z rządowego projektu „Moje boisko – Orlik 2012” wynika parę pozytywnych przesłanek. Akcja na tak dużą skalę w znaczący sposób wpłynęła na promocję sportu w Polsce. I poprawiła infrastrukturę, przynajmniej, jeżeli chodzi o ilość, ale niestety nie o jakość. Dopóki urzędnicy będą oszczędzać na materiałach czy obsłudze, projekt może okazać się krótkofalowym zrywem, po którym pozostaną zapuszczone, nienadające się do użytku boiska.
Nadesłał:
Juicy Marketing
|