Ostatnie spotkanie


2012-11-13
Postanowiłem wybrać się do Norwegii, ponieważ mam tam swoich dawno niewidzianych krewnych. Spotkałem się z nimi, jak to zwykle bywa na rodzinnych pogrzebach.
Było to już długo, długo wcześniej zanim postanowiłem skończyć odpowiednie studia na jednym z polskich uniwersytetów. A więc wracając do tego, co już wcześniej powiedziałem, pogrzeby nie należą do przyjemnych uroczystości. Cała ta ponura parada specjalnie mi go gustu nie przypada. Pojawiają się jakieś ciemne tłumy ludzi poubieranych w czarne garnitury, a w przypadkach kobiecych są to jakieś garsonki czy sukienki i płaszcze. Ogólnie rzecz biorąc widok ponury. Nazjeżdżało się sporo krewnych i znajomych, bowiem żegnaliśmy najważniejszego rodzinnego seniora, jak by nie było nie byle kogo, bo zwyczajnego profesora. Kiedy tak leżał w kaplicy cmentarnej, pomyślałem o tej nasze drodze marnej. Przychodzi taka chwila, że już dalej nie da rady z życiem wojować i do tej ostatniej drogi trzeba się szykować. No cóż, tak już bywa na tym świecie, a innego nie znajdziecie. Była orkiestra i muzyka tak jak przystało na znanego człowieka. Instrumenty dęte te melodie zagrały, które kiedyś te martwe uszy słyszały. Ulubione za życia, często w różnych sytuacjach powtarzane, bo przecież były bardzo lubiane. Co pozostało po seniorze? Można by tak dalej się rozpisywać, ale wszelkie pozostałości skupiają się w niewielkiej objętości. Jest jeszcze coś dla łezki i to, że był to tłumacz norweski.

Nadesłał:

Joseph

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl