Prądnik Biały – dzielnica lokalnych patriotów


Prądnik Biały – dzielnica lokalnych patriotów
2020-03-26
Czy w dzisiejszych czasach istnieje jeszcze coś takiego jak lokalny patriotyzm? Czy mieszkańcy dużych miast identyfikują się ze swoim najbliższym otoczeniem? Odczuwają taką potrzebę, a może traktują swoje osiedla jedynie jako miejsca do spania i chwili wytchnienia po ciężkim dniu pracy?

Sprawdziliśmy to na przykładzie Prądnika Białego, krakowskiej dzielnicy o największej liczbie ludności. Porozmawialiśmy z przedstawicielami lokalnego samorządu i kultury, a także z samymi mieszkańcami. Zdobyta w ten sposób wiedza może napawać optymizmem.

Patriotyzm lokalnej władzy

Dominik Franczak jest Przewodniczącym Rady i Zarządu Dzielnicy IV Prądnik Biały od grudnia 2018 roku. Choć sam nie jest rdzennym mieszkańcem dzielnicy, to wśród lokalnej społeczności znany jest ze swojej aktywnej działalności, o której często informuje m.in. poprzez media społecznościowe. Dobrze zna bieżące problemy i potrzeby Prądnika Białego.

- Uwielbiam wspierać tutejsze lokalne inicjatywy, społeczników i ogólnie ciekawych ludzi, od których można bardzo wiele się nauczyć i czerpać - mówi Przewodniczący. - To ludzie, którzy mają potrzebę angażowania się w życie swojej okolicy. Często wychodzą z własnymi inicjatywami i pomysłami dotyczącymi różnych spraw na Prądniku, uczestniczą w konsultacjach. Co od razu wydało mi się ciekawe i pozytywnie zaskakujące, w przypadku mieszkańców naszej Dzielnicy niezwykle rzadko pojawia się jakakolwiek roszczeniowość, którą niejednokrotnie dostrzec można w przypadku innych, choćby centralnych dzielnic. Jest to jednocześnie na swój sposób bodźcem oraz energią do kolejnych działań by wspierać lokalne inicjatywy i pomagać mieszkańcom - analizuje Dominik Franczak.

Jak mówi, bieżące zainteresowania mieszkańców znacznie wykraczają poza tematy, w kontekście których dzielnica najczęściej pojawia się w mediach lokalnych. - Mieszkańcy skupiają się także na różnych, prospołecznych projektach i potrzebach dotyczących terenów zielonych czy aktywnych sposobów spędzania czasu wolnego. Jest to spora zasługa mojego poprzednika, radnego Jakuba Koska, który zapoczątkował inicjatywę spotkań i konsultacji obywatelskich na terenie naszej dzielnicy. Po prostu chce się to kontynuować i żywo w tych procesach uczestniczyć.

Dominik Franczak zwraca również uwagę na silne zaangażowanie mieszkańców w sferę kultury, którą Prądnik Biały tętni przez cały rok. Dzieje się to głównie dzięki Dworkowi Białoprądnickiemu, z którym sąsiaduje siedziba Rady Dzielnicy.

Patriotyzm lokalnej kultury

Dyrektorką Dworku Białoprądnickiego od 8 lat jest Renata Głowacka. Choć sama na Prądniku Białym nie mieszka, deklaruje, że pokochała tę dzielnicę z kilku powodów. Jako główne wymienia wszechobecną zieleń, wyczuwalną dobrą energię i, podobnie jak Dominik Franczak, mieszkańców. - Pierwsze, co odczułam, kiedy zaczynałam tu pracę, to niezwykła życzliwość ludzi. Przyjęli mnie w tym miejscu „jak swoją" i pomogli mi odnaleźć się w nowej dla mnie rzeczywistości. Dziś jest mi tu do tego stopnia dobrze i komfortowo, że nie wyobrażam już sobie pracy nigdzie indziej - mówi dyrektor Renata Głowacka.

Dworek Białoprądnicki ma zróżnicowaną i ciekawą ofertę wydarzeń kulturalnych. Obok nich instytucja proponuje także warsztaty plastyczne, muzyczne, taneczne, teatralne i sportowe - zarówno dla najmłodszych jak i dorosłych. To miejsce to „generator kultury" znakomicie  oddziaływujący na dzielnicę. Ten swoisty generator napędzany jest, jak mówi dyrektor Renata Głowacka, otwartą postawą i życzliwym nastawieniem pracowników Dworku, instruktorów oraz mieszkańców Prądnika, którzy również przychodzą do instytucji ze swoimi pomysłami. - Rolą naszej instytucji kultury jest także przypominanie o niezwykłej historii Prądnika Białego - dodaje Renata Głowacka. 

Historia Dworku sięga połowy XVI wieku i obfituje w związki z najwybitniejszymi postaciami kultury i historii Polski - zachwycał się nim Jan Kochanowski, bywał tu Mikołaj Rej, opisał go w pierwszym polskim dramacie Łukasz Górnicki, pod drzewem w przypałacowym ogrodzie drzemał Tadeusz Kościuszko, a swoje pracownie malarskie mieli tu Jacek Malczewski i Olga Boznańska.

Mieszkańcy chętnie angażują się również w działania na rzecz poprawy jakości życia w dzielnicy. We współpracy Dworek Białoprądnicki - mieszkańcy powstał Ogród Społeczny Prądnika Biały. Odbyły się konsultacje, prace projektowe, a następnie wspólne zagospodarowanie zaniedbanego skweru, który dziś nosi nazwę Skweru im. Insurekcji Kościuszkowskiej i cieszy oczy wszystkich spacerowiczów.

W tym roku Dworek Białoprądnicki obchodzi jubileusz 45-lecia. Z tej okazji dyrektor Renata Głowacka chce również przywrócić jazzowy charakter instytucji. Na przełomie lat 70. i 80. XX wieku było to jedno z niewielu w Krakowie miejsc, gdzie regularnie można było posłuchać na żywo jazzu z najwyższej półki. W zabytkowych piwnicach działał wtedy Jazz Club Dworek, a wśród występujących wówczas gwiazd jazzu grywał tu m.in. Tomasz Stańko. Z myślą o tej inicjatywie niedawno w piwnicach Dworku zaczęły być organizowane cykliczne koncerty „Meet Jazz", w ramach których jak dotąd wystąpił m.in. niezwykle poważany w świecie jazzu Bernard Maseli. 

Patriotyzm mieszkańców

Paweł Rymarz mieszkał najpierw na Bronowicach, następnie na os. Gotyk, a obecnie w okolicy charakterystycznego 18-piętrowego biurowca okrąglaka. On również czuje się bardzo związany z tą dzielnicą... mimo, że również nie jest jej rdzennym mieszkańcem, żyje tutaj od 2006 roku. 

Jak mówi, choć odkąd tu mieszka, zdążył się już dwa razy przeprowadzić, to wraz z rodziną zawsze pozostawał na Prądniku. Ze względu na ludzi, których tu poznał, i z którymi się zaprzyjaźnił. - W każdym z miejsc, w których tu mieszkaliśmy, poznawaliśmy kolejne wspaniałe osoby, z którymi do dziś utrzymujemy bardzo bliskie, przyjacielskie kontakty. Nie chcieliśmy tego zmieniać - deklaruje Paweł Rymarz. Dzielnicę polubił do tego stopnia, że w ostatnim czasie stał się współzałożycielem stowarzyszenia „Na Prądniku", w ramach którego chce głośno mówić o wszystkich rzeczach, za które tak lubi tę część Krakowa.

Jako zapalony rowerzysta, najbardziej ceni sobie lokalizację Prądnika. - Jest tu świetnie głównie pod kątem infrastruktury turystycznej. To doskonała baza wypadowa choćby na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Bliskość Dolinek Krakowskich i Podkrakowskich, do których mamy stąd dosłownie „rzut beretem",  jest dodatkowym atutem. Z bliżej położonych terenów z pewnością wymienić warto Park Leśny Witkowice czy otwarty niedawno Park Reduta. Choć zlokalizowany jest on akurat na Prądniku Czerwonym, to naprawdę warto poświęcić kilka minut na to, żeby do niego dotrzeć, bo jest to jeden z większych i ciekawiej zorganizowanych terenów do kreatywnego spędzania czasu.

Jako kolejne atuty tej lokalizacji Paweł Rymarz wymienia również mniej znane miejsca, jak choćby Dolina Rzeki Sudół czy będący jeszcze w fazie projektu Park Tonie, który zajął wysokie miejsce w Budżecie Obywatelskim 2019 roku. Cieszy się, ponieważ na każdym kroku dostrzega, jak ważne dla tutejszych mieszkańców są tereny zielone. - A czy wspominałem już o ludziach, których przez piętnaście lat tu poznałem? - śmieje się Paweł.

 

Patrząc na Prądnik Biały z perspektywy lokalnej władzy, kultury i zwykłych mieszkańców, wyłania się obraz części miasta o wielu atutach. Lubianej przez krakowian, którym przychodzi tu mieszkać i pracować. Również przez tych, którzy zamieszkali tu dopiero na pewnym etapie życia. Choć jak w przypadku wszystkich innych dzielnic, Prądnik również boryka się ze swoimi problemami, ludziom żyje się tutaj po prostu dobrze.

Nadesłał:

Robert S.

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl