Przychodzi baba do lekarza...
... a lekarz ma wszystkie dane. Dostępne na żądanie. Kompletne. Widzi zapiski innych lekarzy. Zna historię chorób i leczenia. Wie, którego leku babie nie przepisać, bo ma uczulenie. A wszystko to w mitycznej chmurze.
Tylko czy dane w chmurze są na pewno bezpieczne? I czymże jest ta chmura? Zacznijmy od… końca. Chmura to nic nadzwyczajnego. Od zawsze istniały strony internetowe. Większość z nich była utrzymywana poza siedzibami firm będących ich właścicielami, w centrach danych. Dzisiaj te centra stają się większe, potrafią przechowywać i udostępniać znacznie większe zasoby. Stają się też bardziej dostępne. Kiedyś można było zanieść swój serwer do centrum danych. Tam trzeba było nim administrować, a zapewnione mieliśmy bezpieczeństwo fizyczne plus niezłe łącze (z gwarancją) i zasilanie ciągłe. Można było też taki serwer wynająć – odchodziły koszty zakupu w zamian za czynsz dzierżawny, była też gwarancja, że „będzie działać” – jak coś się stanie, dostaniemy serwer zastępczy. Można było wreszcie skorzystać z serwera wirtualnego, ale to sprowadzało się utrzymywania na nim prostych usług, typu strony www.
Dzisiaj jest znacznie „fajniej”. Właściciel chmury dostarcza serwery, łącza internetowe, zasilanie, bezpieczeństwo fizyczne, zapewnia infrastrukturę do utrzymywania serwerów swoich klientów, zapewnia środowisko wirtualne w komplecie. Może zapewnić też usługi typu backup oparty o wiele fizycznych lokalizacji, itd. Klienci korzystają praktycznie tylko z serwerów wirtualnych, ale wreszcie mogą na nich opierać znacznie bardziej poważne usługi. I co najfajniejsze. Mogą te serwery wynajmować „na godziny”. Jeśli jakaś usługa wymaga zwiększonych mocy w określonych godzinach czy dniach – to na ten czas można wynająć dodatkowe serwery – i już.
Czytaj całośc artykułu:http://www.erp-view.pl/it_solutions/przychodzi_baba_do_lekarza.html
Nadesłał:
openmediagroup
|