Żegnaj smoczku
Jeśli przyszło by nam wybrać jeden przedmiot, który miałby się stać symbolem wczesnego dzieciństwa, z pewnością byłby to smoczek. Mimo, że ma niesamowite właściwości kojące łzy dziecka i nadszarpnięte nerwy rodziców, w pewnym momencie trzeba się z nim pożegnać.
Zbawienny wpływ
Smoczek to niemalże obowiązkowy element wyposażenia każdego maluszka. Uspokaja, pomaga zasnąć, daje poczucie bezpieczeństwa. Rodzice z kolei widzą w nim wybawiciela od długotrwałego płaczu dziecka, który zdążył już naruszyć fundament ich cierpliwości i sił.
Dzieci z reguły mają potrzebę ssania, która kojarzy się im jeszcze z okresem ciąży lub karmieniem piersią matki. Te skojarzenia budują obraz bliskości, dotyku i czułości, co tłumaczy, dlaczego smoczek potrafi tak skutecznie uspokajać. Nie są to jednak jedyne korzyści wynikające z jego stosowania. Badania przeprowadzone w 2005 r. w Stanach Zjednoczonych wykazały, że spanie ze smoczkiem zmniejsza ryzyko nagłej śmierci niemowlęcia. Jak by nie było, przychodzi w końcu taki dzień, w którym malec musi pogodzić się z odstawieniem smoczka.
Szkodliwe działanie
Mimo wielu swoich zalet, smoczek ma również sporo wad. Przede wszystkim powoduje on nieprawidłowe kształtowanie się zgryzu, które później musi być korygowane za pomocą aparatu dentystycznego, a czasem nawet poprzez bolesne zabiegi kliniczne. Zdarza się, że długotrwałe ssanie smoczka skutkuje problemami niemowlęcia z ssaniem piersi lub z jedzeniem z butelki. Idąc dalej tym tropem dowiadujemy się, że maluch, który ciągle przetrzymuje smoczek w buzi, zaczyna mówić później niż rówieśnicy, nie wymawia słów wyraźnie, a co za tym idzie, nie przejawia chęci do porozumiewania się z innymi.
Nie ma nic złego w tym, że smoczek daje poczucie bezpieczeństwa. Problem jednak pojawia się wtedy, kiedy staje się on jedynym pocieszycielem i źródłem zadowolenia. Dziecko zażąda go w trudnych sytuacjach (takich jak gniew czy strach), bo nie będzie umiało poradzić sobie z nimi w inny sposób. Ostatecznie smoczek może się stać sposobem zaspokajania potrzeby bliskości lub bezpieczeństwa, co nie pozostanie bez wpływu na określanie swych potrzeb w przyszłości, umiejętności nawiązywania kontaktów interpersonalnych i radzenia sobie z problemami emocjonalnymi. Niektórzy twierdzą, że uspokajanie płaczącego dziecka smoczkiem zamiast przytuleniem czy bliskością, może osłabiać relacje matki z maluchem, powodować przyszłe problemy z adaptacją w nowym społeczeństwie czy obniżać zainteresowanie poznawaniem rówieśników.
Inną kwestią przemawiającą przeciw smoczkom jest sprawa higieny. Mamy nie zawsze zwracają uwagę czy jej zasady są zachowane – nie płuczą go w przegotowanej wodzie, nie wymieniają tak często jak należy, nie zważają na to gdzie leży i z czym się styka. Stwarza to ryzyko rozprzestrzeniania się drobnoustrojów chorobotwórczych.
Kiedy odstawić
Jeśli dziecko przywykło do częstego ssania smoczka, a rodzice jedynie podsycają to przyzwyczajenie stosująco go jak lekarstwo na każdą dolegliwość malca, rozstanie może okazać się trudne. Z reguły nie przysparza to wielkich trudności i dzieci dość szybko i bezproblemowo dają się namówić na oddanie smoczka. Jednak w niektórych przypadkach nie obejdzie się bez łez i przejawów buntu.
Pediatrzy są zdania, że dobrym momentem jest osiągnięcie przez dziecko wieku ok. 6. miesięcy, ponieważ odruch ssania nie jest już tak silny. Dodatkowo rozwój szkraba jest wówczas bardzo dynamiczny, przez co łatwo skierować jego uwagę na nowe rzeczy, dzięki czemu łatwiej zapomni o smoczku.
Kolejny dogodny moment to czas po drugich urodzinach malca, kiedy całkiem dobrze radzi już sobie z własnymi emocjami. Zdarza się, że w ramach manifestacji swojej dorosłości potrafi sam wyrzucić smoczek i tym samym zakończyć tę przyjaźń.
Metody
Jeśli chcemy, aby pożegnanie ze smoczkiem odbyło się szybko, łatwo i przyjemnie należy zastosować odpowiednią metodę działania. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że jest to proces, który powinien przebiegać stopniowo. Lepiej zrezygnować z drastycznych metod, takich jak zanurzanie smoczka w musztardzie lub mówienie, że się zgubił lub został na placu zabaw, gdzie byliśmy na dzisiejszym spacerze. Dla malucha byłaby to niemalże kara, a przecież naszym zadaniem jest wspieranie dziecka. Takie działania mogą skutkować budzeniem się malca w środku nocy z płaczem i trudnościami związanymi z rozłąką.
Najlepiej zacząć od stopniowego redukowania ilości czasu, w którym maluch trzyma smoczek w buzi. Tak więc koniec z zabieraniem smoczka na spacery, od dzisiaj zostaje on w domu. Nie wolno też sięgać po niego zawsze wtedy, kiedy zażąda go malec, lecz tylko przy specjalnych okazjach, np. do zasypiania. Gdy dziecko zaśnie, należy wyjąć smoczek z jego buzi. Może zdarzyć się tak, że za każdym razem kiedy maluch zatęskni za smoczkiem, będzie się kładł i sygnalizował, że jest śpiący w nadziei na to, że go dostanie. Wystarczy jednak odwrócić uwagę szkraba, podsuwając mu zabawki, proponując wspólne malowanie lub układanie klocków. Należy pamiętać, że w czasie oduczania ssania smoczka, maluch może być rozdrażniony i płaczliwy, więc trzeba mu wtedy poświęcać więcej czasu i uwagi.
Ostatnim etapem jest przekonanie dziecka, by samo zdecydowało o jego oddaniu lub wyrzuceniu. Kiedy maluch sam o tym zadecyduje, będzie to dla niego mniej stresujące. Nigdy jednak nie będziemy mieć gwarancji, że dziecko po pewnym czasie nie zmieni zdania i nadal będzie się domagało smoczka. W takim przypadku rodzice powinni wykazać się żelazną konsekwencją. Absolutnie nie można ulec namowom pociechy, gdyż wszystkie starania mogą okazać się nadaremne i cały proces trzeba będzie zaczynać od nowa. Tym razem jednak będzie trudniej, gdyż dziecko będzie wiedziało, że upór zapewni mu zachowanie status quo.
Rodzice muszą zdawać sobie sprawę z tego, że odstawianie od smoczka jest dla malca sytuacją stresową, dlatego powinno odbywać się tylko wtedy, kiedy w domu wszystko układa się pomyślnie, a atmosfera jest przyjazna i sprzyja poczuciu bezpieczeństwa. Lepiej nie rozpoczynać oduczania gdy dziecko właśnie idzie do żłobka, jest chore, mama wraca do pracy lub rodzi kolejne dziecko, rodzina przeprowadza się do nowego mieszkania.
Kiedy prośby i tłumaczenia nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, można sięgnąć po bajkę terapeutyczną, której bohaterowie rozstają się ze smoczkiem. Dziecko zobaczy, że z problemem można sobie poradzić, co wcale nie musi być trudne i przykre. Warto dać mu coś w zamian, co w jakiś sposób będzie rekompensowało stratę, np. misia, który okaże się równie pomocny w zasypianiu jak smoczek. Można też uczcić dzień pożegnania w jakiś szczególny sposób, np. wyjściem do ZOO lub w inne, lubiane przez malca miejsce.
Odstawienie smoczka bywa problematyczne, jednak należy uzmysłowić sobie, że często jest to problem sprowadzany na rodziców przez nich samych. Nie jest to przecież niezbędny element dzieciństwa. Często zdarzają się niemowlęta, które nie odczuwają dużej konieczności ssania. Nie powinno się ich zatem zmuszać do trzymania smoczka w buzi, a niestety często się tak dzieje, gdyż jest on utożsamiany z uniwersalnym uspokajaczem. Jednak kiedy już przyjdzie nam zmierzyć się z tym tematem, wystarczy poświęcić mu wystarczająco dużo czasu i uwagi, by odnieść sukces. Jak by nie było należy pamiętać, że ssanie smoczka przez dzieci do drugiego roku życia nie wiąże się z ryzykiem zaburzeń, pod warunkiem, że ta czynność nie wypełnia większej części dnia malucha. Ostatecznie lepiej by ssał on smoczka, a nie kciuka.
Źródło: www.czaszdziecmi.pl
Nadesłał:
Czas z dziećmi
|