Zmiana myślenia o BHP
W Polsce na BHP patrzy się bardzo często z przymrużeniem oka. Coś co na zachodzie jest obowiązkiem, u nas często jest sztuką dla sztuki. Mało kto wie jednak, że na wypadkach pracodawca traci dwa razy.
Czasem w prywatnych rozmowach pojawiał się temat BHP. Wielu młodych ludzi zaczynających pracę było strasznie zdziwionych, że po wielogodzinnych szkoleniach BHP w miejscu pracy, nikt nie przestrzega wyuczonych norm. Zdziwienie mijało bardzo szybko wraz z pierwszą interwencją innego pracownika, wskazującego na brak wydajności „nowego”. Wszystko sprowadza się do drobnostek, zamiast obchodzić maszyny, przechodzi się koło nich, zamiast zjadać śniadania na stołówce je się w miejscu pracy. Wszystko, aby było szybciej, wygodniej, wydajniej.
Taki stan rzeczy wynika z wielu powodów. Czasem są to naciski idące z „góry”, gdy dla kierownictwa najważniejszy jest zysk. Innym razem to sami pracownicy negują irytujące ich przepisy. Niekiedy, problem leży nawet w samym parku maszynowym, przestarzałym lub niedostosowanym do wykonywanych za jego pomocą zadań. Innym razem, jest to ludzka bezmyślność lub po prostu przypadek. Niemniej jednak, obojętnie jaka by nie była przyczyna wypadku w pracy, traci na nim nie tylko sam pokrzywdzony, ale i pracodawca.
Parę lat temu w jednej z firm na Opolszczyźnie doszło tragicznego wypadku. 19 letni chłopak został zmiażdżony przez elementy maszyny, gdy starał się usunąć w niej zacięcie. Przez miejscowość przelała się fala wzburzenia, organizowano marsze milczenia. Na początku winą obarczony został sam zmarły pracownik. Jednakże jak ustaliła Państwowa Inspekcja Pracy, wraz z prokuraturą, ktoś wymontował z urządzenia zabezpieczenie, wyłączające maszynę w momencie otwarcia osłon. Na jego miejscu znajdowało się obejście pozwalające na pracę przy otwartych drzwiach. Efekty tej przeróbki okazały się tragiczne. W toku śledztwa, na jaw wyszły też fakty o tym, iż zmarły pracownik został przyjęty na zupełnie inne stanowisko, niż to na którym doszło do wypadku. Nie posiadał też odpowiedniego przeszkolenia do wykonywania powierzonych mu obowiązków.
Po dalszym dochodzeniu prokuratura postawiła paru osobom zarzuty związane z zaniedbaniami i zacieraniem śladów.
Koszty związane z tą, jak i innymi podobnymi sytuacjami mogą być ogromne. Stosunkowo najmniejszą wartość mają tutaj kwestie czysto finansowe. Pracodawca musi bowiem wypłacić pracownikowi wynagrodzenie za pierwszy miesiąc niezdolności do pracy (potem przejmuje to ZUS) i zapłacić ewentualne odszkodowanie.
Dużo większe koszty płyną jednak z utraty wizerunku. Firma, w której ktoś celowo omija zasady BHP, by przyśpieszyć, zwiększyć produkcję, w momencie wypadku staje się „głównym daniem” dla mediów. Zła reputacja prócz protestów lokalnej społeczności, może wiązać się z pozycją przedsiębiorstwa w środowisku B2B, wycofaniem się akcjonariuszy, sponsorów czy partnerów strategicznych. Nikt dziś nie chce być kojarzony z firmą, w której ważniejszy jest pieniądz niż ludzkie zdrowie i życie. W takiej sytuacji koszty wizerunkowe mogą przeobrazić się zerwane kontrakty, zmniejszenie produkcji i sprzedaży.
Na szczęście sytuacja stale się zmienia i coraz więcej firm rozumie, że BHP to nie tylko zdrowie pracowników, ale i poważny atut w negocjacjach i kreacji swojego wizerunku. Idealnym przykładem takie rozumowania jest Siemens. Firma podczas budowy elektrowni w Dusseldorfie, szczyciła się tym, iż przez ponad 500 dni i 1 000 000 roboczogodzin na terenie budowy nie doszło do ani jednego wypadku.
Na szczęście, po naszej stronie Odry, świadomość BHP również staje się coraz bardziej powszechna i ma coraz większe znaczenie dla pracowników, jak i pracodawców.
Jak wskazują badania, przeprowadzone dla Koalicji Bezpieczni w Pracy, ponad połowa pracowników stwierdza, że gdyby mieli wybór woleli by podjąć pracę na stanowisku gorzej płatnym, ale bezpieczniejszym. Trend ten odbija się też na postawach pracodawców, którzy coraz częściej kuszą pracownika nie tylko zarobkami i bonusami socjalnymi, ale też właśnie bezpieczeństwem w firmie.
Wzrost świadomości bezpieczeństwa pokazują też wyniki związane ze znajomością procedur. Ponad 95% ogółu pracowników, którzy wzięli udział w badaniu, deklaruje, że zna zasady BHP na swoich stanowiskach pracy. Z tego dwie trzecie uważa, że zna je bardzo dobrze.
Dla zdecydowanej większości ankietowanych, upomnienie swojego kolegi z pracy, że robi coś niezgodnie z przepisami nie jest problemem. Odsetek aktywnych zmienia się jednak znacznie w sytuacji, gdy przepisy BHP narusza pracodawca. W tej sytuacji tylko połowa pracowników powiadomiłaby PIP. Na tym polu możemy więc też odnotować wzrost świadomości pracowników w porównaniu z sytuacją choćby sprzed 10 lat.
Sytuacja ta pokazuje, że sytuacja związana z BHP w naszych zakładach zmierza w dobrym kierunku.
Za pomoc w przygotowaniu materiału dziekuję firmie Lex Labor- szkolenia bhp Opole
Nadesłał:
Gregorg88
|