51 STAN STAŁ SIĘ FAKTEM
Zmiana sytuacji na Bliskim Wschodzie zapoczątkowana podróżą Donalda Trumpa do Arabii Saudyjskiej i Izraela to tylko część historii, której nie sposób analizować inaczej niż pod znakiem jego prezydentury.
Kolejny sygnał wpływu nowego prezydenta USA dotyczy najbliższego Ameryce regionu. 11 czerwca przytłaczająca większość mieszkańców Portoryko opowiedziała się w referendum za przyznaniem wyspie statusu pełnoprawnego stanu USA.
Portoryko to położone na wschód od Kuby, Haiti i Dominikany terytorium stowarzyszone Stanów Zjednoczonych. Takie określenie oznacza, że chociaż mieszkańcy tego kraju nie biorą udziału w amerykańskich wyborach do Kongresu czy prezydenckich, to i tak są zależni od podejmowanych w Waszyngtonie decyzji. Portorykańczycy są uznawani za obywateli USA, prawa wyborcze nabywają jednak dopiero po osiedleniu się na kontynencie. Mieszkańcy wyspy od wielu lat spierali się w kwestii całkowitego oderwania od Stanów lub przyłączenia do USA. Ten spór próbowano niedawno rozwiązać. W wyniku ostatniego referendum, które zostało przeprowadzone w 2012 roku, mieszkańcy Portoryko większością 54 procent głosów opowiedzieli się za przekształceniem terytorium w 51 stan. Pojawiło się jednak wówczas wiele kontrowersji, wśród nich dominowała sprawa licznych głosów nieważnych. Tym razem jednak, pomimo niskiej frekwencji, wynik referendum jest nie do podważenia.
Za przyznaniem Portoryko praw stanu USA opowiedziało się prawie 500 tys. głosujących. Przeciwko takiemu stanowi rzeczy było zaledwie 7,6 tys. mieszkańców – optowali oni za pozostaniem w dotychczasowej sytuacji. Z kolei 6,7 tys. osób żądało dla Portoryko niepodległości.
- Konkluzja referendum, według gubernatora wyspy Ricardo Rosello, to silny sygnał od lokalnego społeczeństwa zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i całego świata. Na początku nowego rozdziału w historii wyspy być może uda się zwalczyć kryzys finansowy, przez który Portoryko znajduje się obecnie na skraju bankructwa. – uważa Krzysztof Sadecki, polski finansista i analityk biznesowy.
Można się spierać, czy sprawa Portoryko oznacza, że mieszkańcy wyspy długo się starali i pracowali na ten dzień, by w końcu dojrzeć do przeprowadzenia przełomowego referendum. Ale można również przyjąć – niejako zgodnie z zasadą wzajemności - że to Stany Zjednoczone dojrzały, by przyjąć Portoryko do siebie. Jeśli tak, łatwo będzie zrozumieć, że pomimo „czarnego PR” prezydenta USA, który forsują media na całym świecie, wpływ Donalda Trumpa na kształt historii najnowszej może cechować tylko prawdziwego męża stanu.
Nadesłał:
dorota5
|