Czy to możliwe? Cudotwórstwo za pieniądze


2013-11-27
Często słyszy się lub czyta, że bogactwo to to samo co życie jak w bajce, że nazwisko milionera otwiera wszystkie drzwi, albo że bogaczowi cały świat leży u stóp. Czy jednak pieniądze faktycznie tak bezwyjątkowo ratują w każdej sytuacji?

Pieniądze dają poczucie bezpieczeństwa i komfort, gdyż niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych wywołuje frustrację i wpływa na nas deprymująco. Na ogół też zazdrościmy tym, którzy nie muszą martwić się o stan swojego konta i lekką ręką wydają pieniądze. Znaczny odsetek ludzi uważa, że warto poświęcić cały swój czas i energię, żeby móc kupić wszystko to, co ktokolwiek nam obiecuje za pieniądze.

A za pieniądze każdy może obiecać wszystko.

Spotkałem się wielokrotnie z piśmiennictwem na temat uzdrowicieli, a nawet poważnych, uznanych przez lekarzy projektów badawczych, dążących ku całkowicie niewiarygodnemu przywróceniu pełni zdrowia i sił w beznadziejnych przypadkach.

Szczególnie zwrócił moją uwagę jeden z blogów poświęconych chorobie nowotworowej. Pisała go Paulina Pruska, która po nieskutecznej operacji i chemioterapii w Polsce uzbierała setki tysięcy dolarów na odpłatną terapię w zagranicznej klinice, z najlepszymi na świecie lekarzami. Ta podobno miała ją wyleczyć.

I pozornie wyleczyła - po pierwszych cyklach guzy w całym ciele zmalały do wielkości nieprzekraczających milimetra, dziewczyna odzyskiwała siły,
znikły bóle. A mimo to później w powtórzonych badaniach kontrolnych wychodzi, że "Pan Śmieciuch" - bo tak żartobliwie nazywała go pacjentka - z powotem zaczyna rosnąć i dawać nowe, niebezpieczne przerzuty. Ostatnia szansa na życie - kolejne płatne wizyty w jednym z najlepszych ośrodków zagranicznych, załatwiony transport, niedługo przed podróżą bezdech i niezdolność do podróży przez wiele dni, po których w końcu umarła. Nie przerywając terapii prowadzonej przez zawodowych lekarzy w szpitalu używała rozmaitych diet antyrakowych i uprawiała jogę z osobistym trenerem (co dodatkowo miało jej pomóc), polecała
czytelnikom rozmaite tytuły takie jak "Potęga podświadomości" czy "Terapia Gersona". Wszystko to miało być 100% skuteczne i zapewnić całkowity powrót do zdrowia. Ale w rzeczywistości jedynie przedłużyło życie o miesiąc albo dwa - nic specjalnego.

Zrozpaczeni rodzice nie dość, że i tak stracili córkę, to jeszcze musieli spłacać duży kredyt, zaciągnięty na jeden z etapów leczenia (resztę "załatwiły" akcje charytatywne).

Są też ludzie, którzy po śmierci bliskich bardzo pragną nadal utrzymać z nimi fizyczny kontakt. Służyć ma temu spirytyzm - wywoływanie duchów zmarłych przez odpowiednio do tego uzdolnione osoby, tzw. media. W Łodzi na ulicy Piotrkowskiej mieści się nawet Biuro Usług Spirytystycznych. Widać, że dopiero co zostało otwarte - bo figurująca w internecie wizytówka tej firmy zapewnia, że dla "pierwszych klientów tanio". W takim razie dla następnych klientów będzie drogo - do takich przynajmniej wniosków można dojść. Zwłaszcza, że ten ktoś oferuje jeżdzenie po całym kraju w celu wykonywania tego rodzaju pracy.

Hasło "usługi spirytystyczne" można spotkać też na stronach takich jak money czy infoveriti. W obu serwisach anonsują się różne osoby - ktoś ze wsi Mielżyn, ktoś z Warszawy.

Pytanie tylko czy efekty takiej działalności są prawdziwe. Łatwo bowiem wyobrazić sobie nadmiar emocji, stresowanie się tym jak będą przebiegały "widzenia", bezgraniczne wydawanie pieniędzy po to, by jeszcze raz spróbować zawalczyć o ukochaną osobę, której - z logicznego punktu widzenia - nikt i nic nie jest w stanie przywrócić życia.

Nadesłał:

Daniel D.

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl