Green IT z innej strony


2010-05-08
Wydajność energetyczna, albo "zieloność projektowa" (dowolne tłumaczenie angielskiego terminu "green design") stała się ważnym tematem w ciągu ostatnich pięciu lat, jak zauważają redaktorzy serwisu Data Center Journal. Wygląda na to, że ten trend dotyczy nie tylko USA, ale całego świata.

W naszym kraju pojęcie "green design" zdaje się jednak mieć nieco inny wymiar.

Do wzrostu znaczenia sektora rynku związanego z wydajnością energetyczną i "zielonymi technologiami" przyczynił się prezydent Obama. Składał on, pośród wielu innych deklaracji, także takie, które związane były ze wspieraniem, nie tylko słownym, ale i finansowym, przedsięwzięć mających na celu zwiększenie wydajności energetycznej obecnie używanych technologii i urządzeń. Co ciekawe, ale w sumie nie powinno nas dziwić, wsparcie to dotyczyło także rozwoju karier przyszłych i obecnych pracowników zaangażowanych w proekologiczne działania sprzyjające efektywnemu wykorzystaniu energii. Można więc powiedzieć, że moda na ekologię w USA przyszła z góry. I to jest coś, co warto przeszczepić na nasz rodzimy grunt!

Ciekawostką może być University of Southern California, z jego Viterbi School of Engineering, gdzie oferowana będzie możliwość zdobycia tytułu zawodowego z "zielonych technologii" (ang. green technology). Nowy kierunek rusza już tej jesieni. Dyplom z zielonych technologii ma pozwolić jego posiadaczom potwierdzić umiejętności tworzenia rozwiązań wychodzących na przeciw globalnemu zapotrzebowaniu na energię, czyli rozwiązań wydajnych energetycznie. To przykład w sferze szkół, które aby pozostać możliwie najbliżej polskiej hierarchii edukacyjnej, odpowiadają naszym uniwersytetom. Ale nie tylko typowe amerykańskie szkoły wyższe starają się zmodernizować program nauczania.

W USA funkcjonują także tzw. community colleges, dwuletnie szkoły, które odpowiadają naszym policealnym szkołom zawodowym (zwanym potocznie - studium zawodowe). Dla wielu młodych ludzi w USA stanowią one naturalny etap edukacji, stanowiący krok pośredni na drodze do ukończenia późniejszych, czteroletnich studiów uniwersyteckich. Naturalne wydaje się więc, że także te szkoły modernizują swoje programy nauczania pod kątem tematyki związanej z wydajnym gospodarowaniem energią.

Zmiany w szkolnictwie są zasługą wdrożonego przez prezydenta Obamę pakietu stymulacyjnego, pozwalającego finansować m.in. przedsięwzięcia na polu edukacji, które pozwolą opracować nowe programy nauczania, kierunki i specjalizacje w szkołach zawodowych oraz wyższych.

Skupmy się teraz na liczbach. Stanowy Program Energetyczny (ang. State Energy Program) prowadzony przez Departament Energii Stanów Zjednoczonych pozwala zdobyć poszczególnym stanom dofinansowanie na akcje promocyjne edukacji związanej z tematem efektywności energetycznej. Fundusz wynosi 67 miliardów dolarów i może zostać rozdysponowany w sektorze alternatywnych i odnawialnych źródeł energii. Ponadto, przewiduje się, że na tym rynku powstanie 500 000 nowych miejsc pracy. Zapowiada się więc boom na proekologicznym rynku pracy związanym z pozyskiwaniem i oszczędzaniem energii. Przynajmniej tak ma być w USA.

Jeżeli chodzi o specjalizacje, na które istnieć będzie szczególne zapotrzebowanie, wymienia się tzw. wejściowe (ang. entry-level) stanowiska techniczne w dziedzinach elektrotechniki, elektroniki i mechaniki, a także instalatorów urządzeń (czyli monterów), audytorów, serwisantów polowych (ang. field service), pracowników wsparcia technicznego, kierowników projektów (ang. project managers) i konstruktorów. Jakby nie patrzeć, to cały przekrój możliwości. Z naszej strony pozwolimy sobie na sugestię, że USA walczą z kryzysem poprzez szukanie oszczędności i inwestowanie w przyszłość. Wydaje się, że sposobem na częściowe wyjście z recesji, które, jeśli wierzyć analizom, powoli staje się faktem, ma być długoterminowa strategia zwrotu ku ekologii w sektorze energetyki. Nie sposób nie postawić znaku równości kolejny raz: wydajność energetyczna = wydajność kosztowa (czyli ekonomiczna). Ten kto w trudnych czasach zwykł wyłącznie zaciskać pasa, odkłada w czasie ostateczny upadek. Oszczędzanie to za mało. Prawdziwe oszczędności pozwalają wygenerować wyłącznie mądre inwestycje, które nie raz zmuszają nas do zmiany dotychczasowych nawyków.

A jak wygląda moda na efektywność energetyczną w naszym kraju? Sytuacja i uwarunkowania ekonomiczne i polityczne w Polsce są całkowicie inne - nie ma więc sensu porównywać się do USA. Bez wątpienia, choć coraz więcej mówi się w Polsce o efektywności energetycznej, to realnych inicjatyw i przejawów troski o energię raczej brakuje. Owszem, są deklaracje! To przykre, tym bardziej, że eksperci w dziedzinie energetyki już od dłuższego czasu biją na alarm, zwracając uwagę na fakt, że grozi nam deficyt energetyczny (patrz: informacja w naszym serwisie dotycząca raportu o stanie polskiej energetyki). Być może na razie nie odczuwamy skutków zaników zasilania zbyt dotkliwie. Możliwe, że wciąż wydaje nam się, że zdarzenia takie, jak to, które miało miejsce na Giełdzie Papierów Wartościowych, są tak rzadkie, że aż... nierealne (warto przeczytać komentarz firmy APC). A to, co się stało, jest wyłącznie wyjątkiem potwierdzającym, w tym wypadku, raczej ogólnie dobre samopoczucie, bo niekoniecznie regułę. Jakbyśmy jednak nie zaklinali rzeczywistości, ona i tak nas dopadnie. Wszystko zależy więc od tego, czy dostosujemy się do nowych warunków. Czy długotrwały zanik zasilania spowodowany tzw. black outem  spowoduje paraliż? Tak naprawdę, wszystko jest w naszych rękach. Oby nie okazało się, że na pobudkę jest już za późno. Ale porzućmy ten fatalistyczny ton - w ten sposób nic nie zmienimy! Wróćmy do tematu artykułu z serwisu Data Center Journal - do mody na efektywność energetyczną i proekologiczną edukację.

Wydaje się, że w Polsce warto byłoby promować edukację w dziedzinach związanych z pozyskiwaniem energii z odnawialnych i alternatywnych źródeł, czy opracowywaniem rozwiązań wydajnych energetycznie. W edukację zawsze warto inwestować, ale trzeba robić to mądrze, bo tylko wówczas będziemy mieli realny zwrot z takiej inwestycji. Jeśli chodzi o bazę dobrych szkół i uczelni w naszym kraju, to sprawa wygląda dość różnie. Wciąż istnieją technika (elektryczne, elektroniczne, energetyczne, mechaniczne, chłodnicze itp.), które jednak często przegrywają w starciu z liceami ogólnokształcącymi gwarantującymi, podobno, lepszy start na studia (to z pewnością zależy, o jakich liceach i studiach mówimy oraz czy mamy na myśli start na studia, czy start na studiach - to dwie różne rzeczy, niekoniecznie idące w parze). Średnie szkoły techniczne z pewnością byłyby w stanie dostarczyć stosownej, wykwalifikowanej kadry techników, która mogłaby częściowo zaspokoić zapotrzebowanie rynku (przynajmniej wszędzie tam, gdzie poszukiwani są monterzy i serwisanci). Z kolei na brak wyższych uczelni, w tym bardzo dobrych, nie możemy z pewnością narzekać. Zresztą wiele z nich już oferuje kierunki wpisujące się w krąg efektywności energetycznej, nawet jeśli ta tematyka nie jest w naszym kraju dokładnie tak nazywana. Wydaje się też, że nie przypadkiem coraz więcej szkół wyższych oferuje studia z zakresu bezpieczeństwa przemysłowego, czy zarządzania kryzysowego - deficyt energetyczny czuć już coraz mocniej także w edukacji? Mamy więc szansę przynajmniej pozyskać kadry odpowiedzialne za kontrolowanie sytuacji kryzysowych. Jeśli zaś chodzi o modę na techniczną edukację w duchu efektywności energetycznej, to wydaje się jednak, że na naszym krajowym rynku... Takie zapotrzebowanie nie istnieje! I na tym polega paradoks sytuacji. Być może w tym temacie jesteśmy więc idealnie "zieloni". Obyśmy za kilka lat nie stali się "czerwoni"... Ale ze wstydu.

Jako osoby związane z wyjątkowo nieefektywnym energetycznie sektorem rynku, czujemy się szczególnie zainteresowani tym problemem. Czy ktoś pomyślał, co oznaczać będą notoryczne zaniki zasilania dla zespołów zajmujących się utrzymaniem ciągłości działania centrów danych? A przecież w niedalekiej przyszłości deficyt energetyczny doprowadzi właśnie do... Coraz większej ilości dziennych, a także nocnych interwencji spowodowanych krótszym lub dłuższym zanikiem zasilania miejskiego. Trzymajmy więc rękę na pulsie, a nasze zasilacze UPS, ich baterie i agregaty prądotwórcze w należytym stanie technicznym. Nakłady, które ponosimy dziś na ich utrzymanie są naszą polisą ubezpieczeniową, której wartość można będzie docenić po pierwszym, poważnym zaniku zasilania.

Zachęcamy Was do dyskusji! Jakie są Wasze odczucia w związku z powyżej nakreślonymi problemami?

Pełna wersja artykułu:

http://dcserwis.pl/content/dyplom-na-zielono-czyli-jak-nie-sta%C4%87-si%C4%99-czerwonym-ze-wstydu

Nadesłał:

dcserwis

Wasze komentarze (1):

  • avatar
    green123 , 2010-05-09 21:23:18

    Może w USA to się stosuje, ale u nas jeszcze nikt nie zwraca uwagi na sprawy zasilania i green


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl