Logistyk z koszykarskim zacięciem
Była jedną z pierwszych sędzin koszykówki w Poznaniu. Odpowiednie kwalifikacje zdobyła już w wieku siedemnastu lat. Z powodzeniem łączyła obowiązki zawodowe z zajęciami licealnymi, a potem studenckimi.
Anna Błaszyk, tegoroczna absolwentka Wyższej Szkoły Logistyki jest doskonałym przykładem, że studia stacjonarne nie są żadną przeszkodą, żeby rozwijać swoją pasję.
Od trzeciej klasy podstawówki trenowała koszykówkę w poznańskim klubie Olimpia. Niestety poważna kontuzja kolana uniemożliwiła dalszą karierę. Po operacji nie było mowy o powrocie do wyczynowego sportu. Wtedy postanowiła zrobić kurs na sędzinę funkcyjną.
- W środowisku koszykarskim wzbudzałam sensację. Niedosyt, że w okręgu wielkopolskim były tylko trzy sędziny tak zwane stolikowe, to jeszcze ja byłam najmłodsza – wspomina Ania Błaszyk. – Teraz jestem autorytetem dla tych dziewczyn, które zaczynają. Ale one mają już łatwiej, bo jest ich kilkadziesiąt – dodaje.
Ze wzruszeniem wspomina swój pierwszy sędziowany mecz. – To było spotkanie towarzyskie, ale i tak strasznie się denerwowałam. Na szczęście poradziłam sobie. Potem zaczęłam szybko awansować i teraz należę do I klasy sędziowskiej – mówi.
Ania bez problemu łączyła swoją koszykarską pasję ze studiowaniem. Przez rok pełniła nawet funkcję przewodniczącej Samorządu Studencki WSL.
- Sama sobie ustalałam dyspozycyjność. Na początku roku wybierałam czy chcę sędziować rano czy wieczorem. Dlatego nigdy nie miałam problemów z rozdysponowaniem czasu – wyjaśnia. – Poza tym między koszykówką a logistyką widzę mnóstwo wspólnych płaszczyzn. Organizacja Mistrzostw Europy to przecież załatwianie hoteli, sali, posiłków, transportu oraz rozrywki dla zawodników. To solidna dawka logistyki w praktyce – dodaje Ania.
Absolwentka WSL na co dzień jest przedstawicielem handlowym w firmie spedycyjnej Rühlig Poland. Jak zapewnia, na razie nie planuje rezygnować z sędziowania.
– Imponuje mi, że robię coś, czego nie robią inni. Tym bardziej, że wielkopolskie, damskie stoliki mają dobrą opinię w koszykarskim środowisku – wyjaśnia Anna Błaszyk. – Nasze sędziny są specjalistkami w każdej dziedzinie. Nawet w domenach, uważanych kiedyś za typowo męskie, jak na przykład mierzenie czasu „24 sekundy” – mówi zadowolona.
Nadesłał:
kmatysik
|