Mieszkania droższe nie tylko w Polsce. W Niemczech rekordowe wzrosty
Sytuacja polskiej mieszkaniówki od miesięcy pozostaje niezmienna - notujemy systematyczne wzrosty cen, a oznak odwrócenia tego trendu nie widać. Ta “przypadłość” nie dotyczy jednak tylko naszego krajowego poletka - w Niemczech ceny mieszkań rosną jak nigdy dotąd.
Popyt wciąż nie maleje
Ostatnie miesiące dla przeciętnego konsumenta były dość wymagające finansowo - inflacja odbiła się zarówno na kieszeniach Polaków, jak również na cenach nieruchomości, które w obliczu niewystarczającej podaży systematycznie zwiększały swoją wartość. - Ceny mieszkań rosną od tak dawna, że wiele osób zdążyło już stracić nadzieję, że kiedykolwiek spadną. Papierkiem lakmusowym dla rynku mieszkaniowego jest w szczególności relacja popytu do podaży, a ta przez ostatnie miesiące upłynęła pod znakiem bardzo rozgrzanego popytu, który znacznie przewyższał realne możliwości przerobowe deweloperów - mówi Grzegorz Woźniak, prezes spółki Quelle Locum - Dla przykładu, nasza inwestycja na Zabłociu należy do segmentu premium w Krakowie, więc ceny są tam naturalnie wyższe, a i tak cieszy się ona bardzo dużym powodzeniem wśród klientów - dodaje. Według serwisu tabelaofert.pl w III kwartale 2021 roku deweloperzy na sześciu największych polskich rynkach sprzedali więcej lokali (13,9 tys.) niż wprowadzili do obrotu (13,4 tys.). Ta sytuacja dobrze odzwierciedla stale rosnące ceny. Serwis Inwestycje.pl podaje, że mieszkania w największych polskich aglomeracjach są dziś średnio o 10% droższe niż jeszcze przed rokiem. Według danych Expandera i Rentior.io największe wzrosty miały miejsce w Szczecinie (+23% r./r.), Białymstoku (+23% r./r.), Rzeszowie (+21% r./r.), a także Krakowie (+20% r./r.). Najmniejsze natomiast w Gdańsku (+6% r./r.), Częstochowie (+8% r./r.) i Bydgoszczy (+8% r./r.). - W Krakowie cykliczne wzrosty w kontekście mieszkań są już w zasadzie normalnością. Najnowsze dane mówią, że w ciągu samego ostatniego miesiąca ceny wzrosły o 1,75%, a najdrożej jest w okolicach Rynku, na Kazimierzu oraz Grzegórzkach - analizuje Grzegorz Woźniak.
Co przyniesie przyszłość? Prognozy ekonomistów PKO BP przedstawiają kolejne wzrosty cen - tym razem o średnio 5%, jednak tylko na początku roku. Według ich danych sytuacja ma się powoli stabilizować, a popyt z kwartału na kwartał zacznie spowalniać. Najważniejszymi przyczynami mogą być spadek ogólnej dostępności mieszkań oraz kolejne podwyżki stóp procentowych. W styczniu Rada Polityki Pieniężnej ustaliła je na poziomie 2,25% i to kolejny miesiąc z rzędu, gdy zaliczają one skok. Analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego również spodziewają się wzrostów, jednak są zdania, że wyniosą one nie 5%, a 10%. Według nich rynek cały czas jest mocno rozgrzany, a ceny mieszkań podwyższać będzie nieustająca presja kosztowa, będąca efektem gwałtownego wzrostu cen materiałów i wysokiej dynamiki wynagrodzeń w budownictwie.
W Niemczech rynek równie gorący
Podobnie sytuacja wygląda również za naszą zachodnią granicą. W Niemczech ceny nieruchomości rosną bardzo szybko i na tę chwilę symptomów zmian próżno szukać- serwis Interia.pl wskazuje, że licząc od połowy 2016 roku koszt zakupu nieruchomości poszedł tam w górę o około 50%. Ceny notują tendencję wzrostową właściwie z miesiąca na miesiąc, a Federalny Urząd Statystyczny Niemiec wskazuje, że w trzecim kwartale 2021 roku ceny zwiększyły się o średnio 12% w porównaniu z tym samym kwartałem w 2020 roku. To wzrost o 2 p.p. w stosunku do poprzedniego kwartału (10,8%). Co warto zaznaczyć - drożej jest nie tylko w największych miastach, ale również na przedmieściach i prowincjach. Przyczyny? Niskie stopy procentowe, niewystarczająca powierzchnia mieszkalna, brak alternatyw inwestycyjnych dla dużych inwestorów, a także silna gospodarka. Według danych Deutsche Welle od połowy 2019 roku wzrost cen nieruchomości w Niemczech wyprzedził znaczną część reszty Europy, w tym Francję i Wielką Brytanię, a nieustanny popyt na nowe mieszkania napędzają w dużej mierze tanie i łatwo dostępne kredyty. Według najnowszych danych niemieckiego Bundesbanku, korzystanie z takiej formy pomocy finansowej nabrało tempa podczas pandemii. Suma kredytów mieszkaniowych osiągnęła kwotę 1,45 bln euro na koniec 2020 roku, czyli około 6% więcej niż rok wcześniej, a dane za ten rok pokazują, że zjawisko zapożyczania się nie wyhamowało i nadal rośnie. - Ceny mieszkań szybują w górę właściwie w całej Europie. Nie jest to specyfika polskiego rynku, a raczej efekt ogólnoświatowych tendencji i pandemicznej rzeczywistości, w której się znaleźliśmy - mówi Grzegorz Woźniak.
Nadesłał:
primetimeprpl
|