MZO spełnił zadanie
To, z czym nie poradziły sobie ani średnie miasta ani potężne aglomeracje, czyli nowa ustawa o odpadach, w Ostrowie Wielkopolskim zostało wprowadzone niemal bezboleśnie.
Za usługę nadal trzeba płacić, nadal trzeba odpady segregować, a pojawiło się wiele ułatwień, jak choćby możliwość postawienia kilku pojemników na odpady, czy otwarcie PSZOK-a, gdzie przez cały tydzień bezpłatnie można wywieźć uciążliwe wielkogabaryty, odpady po remoncie w domu – wszystko, co do tej pory było problemem.
Pierwsze miesiące działania nowej ustawy pokazały zaangażowanie mieszkańców we wprowadzone rozwiązania. Liczne pytania kierowane do urzędników, zgłaszane problemy pozwoliły na bieżąco likwidować niedociągnięcia, poprawiać błędy, które były zgłaszane do konsorcjum MZO KOSZ, jako operatora usługi.
Jednocześnie eksploatowana na składowisku instalacja do mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów komunalnych pozwoliła na osiągnięcie narzuconych ustawowo poziomów odzysku na 2013 rok.
Mieszkańcy segregują odpady
- Jedną z największych zmian, jakie zauważyliśmy, to o wiele większa liczba odpadów surowcowych, selektywnie zebranych. Najbardziej dotyczy to zabudowy wielolokalowej. Dość powiedzieć, że przez pierwsze miesiące zebraliśmy o 60% więcej plastiku niż w analogicznym okresie lat ubiegłych. Ta zwyżka dotyczy również pozostałych frakcji – papieru, szkła - mówi prezes konsorcjum Andrzej Strykowski.
Konsorcjum MZO KOSZ, które wygrało przetarg na obsługę w ramach odbioru odpadów, ma obowiązek wyposażyć osiedla wielorodzinne w pojemniki do segregowania odpadów. Do czerwca 2013 były tam porozstawiane tylko kosze typu „igloo”, podzielone na trzy frakcje. Jednak nadal nie brakuje tu problemów.
- Największym była tu optymalizacja liczby i wielkości pojemników, w stosunku do zamówienia złożonego przez administratorów. W wielu miejscach są po prostu ograniczone możliwości, bo przy blokach znajdują się jednocześnie parkingi i trudno znaleźć miejsce na nowe pojemniki. Mimo to sytuacja jest coraz lepsza, choć daleka od doskonałości. W zabudowie wielolokalowej ciągle problemem jest duży stopień balastu w odpadach - dodaje A. Strykowski.
System jest prosty w zabudowie jednorodzinnej, gdzie worki z odpadami mają kody przypisane do danej nieruchomości i łatwo je zidentyfikować. Jest to właściwie niewykonalne w blokach, bo nie można sprawdzić, kto z mieszkańców pozbył się określonych odpadów ani wymagać, aby segregacja odbywała się w mieszkaniach.
Odpady medyczne
- Jest jeszcze kwestia odpadów medycznych, z którymi nadal mamy pewien problem. Zdarzały się wcześniej strzykawki i igły, które trafiały na linię sortowniczą. Powodowały skaleczenia pracowników i konieczność poddawania się przez nich szczepieniom i badaniom. Takich przypadków na szczęście jest już dużo mniej, ale wygląda na to, że wciąż wiele osób nie wie, co zrobić z odpadami medycznymi. Z przychodniami, szpitalami, ośrodkami zdrowia mamy podpisane umowy na odbiór takich pozostałości. Problem dotyczy jednak najczęściej usług medycznych w domach, u pacjentów. Zgodnie z przepisami, strzykawkę, igłę, butelki po zastrzyku powinna zabrać ze sobą pielęgniarka i wyrzucić do specjalnego pojemnika. Zdarza się jednak, że zostawia to w domu pacjenta, a ten nie wiedząc jak sobie poradzić, po prostu wyrzuca do kubła razem z innymi śmieciami - wyjaśnia Jarosław Warczygłowa z ZOiGO MZO.
Odpady medyczne trafiają na wysypisko przy Staroprzygodzkiej, gdzie spakowane są przechowywane w specjalnym kontenerze. Stąd, dwa razy w tygodniu, są odbierane i przewożone do spalarni w Koninie.
Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych - PSZOK
Strzałem w dziesiątkę okazało się otwarcie Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK). To, co do tej pory sprawiało kłopot, teraz okazało się proste i łatwo dostępne. Mieszkańcy mogą sami odstawić uciążliwe odpady, które nie kwalifikują się do codziennej segregacji. Warunek – musza to przewieźć własnym transportem.
- Można to zrobić bezpłatnie, poza jednym wyjątkiem – kiedy będą to odpady budowlane o pojemności większej niż metr sześcienny. Wtedy opłata wynosi 71 złotych brutto za tonę. PSZOK ma swój regulamin i tam wyraźnie jest napisane, jakie odpady można tu przywozić. I można właściwie wszystko poza szybami samochodowymi, substancjami toksycznymi czy azbestem – dodaje Karol Kasprzak z ZOiGO MZO.
A jak wypada Ostrów Wielkopolski na tle innych miast? Dość powiedzieć, że pierwszy klient odwiedził PSZOK już 1 lipca o godzinie 7:40. Wygląda na to, że wszystko zostało dobrze przygotowane do wejścia nowej ustawy i miasto ominęły problemy nie tylko dużych aglomeracji.
Dlaczego Konsorcjum?
Pomysłodawcą utworzenia konsorcjum, którego celem było wygranie przetargów na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych był Zarząd Spółki Holdikom.
- Zaproponowaliśmy ideę Konsorcjum, po to , aby wykorzystać wspólny potencjał oraz znajomość rynku lokalnego firm, które do tej pory obsługiwały poszczególne miasta oraz gminy. To był sposób na przeciwstawienie się dużym konkurentom - mówi prezes Zarządu Holdikom SA Dariusz Kowalski.
W Jarocinie brak porozumienia w podobnej sytuacji spowodował, że lokalny przedsiębiorca założył konsorcjum z dużym potentatem w branży wywozowej i wygrał przetarg na obsługę w zakresie wywozu odpadów komunalnych z miasta i gminy Jarocin. A to z kolei spowodowało, że przetarg przegrała spółka komunalna. Zakład Oczyszczania i Gospodarki Odpadami „MZO” S.A. także w ramach konsorcjum obsługuje: Miasto Ostrów Wielkopolski, Gminę Ostrów Wielkopolski, Przygodzice, Raszków, Grabów n/Prosną, Milicz i Koźmin Wielkopolski. Natomiast samodzielnie wykonuje usługi na terenie Sulmierzyc i Gminy Odolanów.
Takie umowy wymagają też nowych nakładów i inwestycji. Do tej pory zatrudnionych zostało 15 nowych pracowników. Potrzebny jest także nowy tabor. Kilka miesięcy temu spółka kupiła specjalistyczną przyczepę do odbioru selektywnych odpadów. Kolejne dwie, ale mniejsze do obsługi centrum miasta, zostały kupione w grudniu 2013 roku. Kolejne zakupy nowoczesnego sprzętu, takie jak specjalistyczny wóz techniczny, planowane są w bieżącym roku.