Najnudniejsze sporty ekstremalne
Postawienie w jednym zdaniu słów „nuda” i „sport ekstremalny” może zdawać się świętokradztwem, ale faktem jest, że samo dodanie jednego słowa nie sprawia, że usypiające zajęcie staje się nagle ekscytującą i pełną adrenaliny przygodą.
Oczywiście poniższa lista nie ma na celu obrażanie nikogo, kto lubi uprawiać rzeczoną dyscyplinę. Każda aktywność jest godna pochwały, w mniejszym jednak stopniu nadawanie jej niepotrzebnej łatki sportu na krawędzi, uprawianego tylko przez walczących z systemem rebeliantów. Zacznijmy więc od:
Ultimate Frisbee
Ustalmy jedno – jeśli sport może uprawiać też pies, to nijak nie da się go zapisać na listę „100 rzeczy, które muszę zrobić przed śmiercią”. Ta gra zespołowa, skądinąd bardzo ciekawa i wymagająca nielichej koordynacji, z jakiegoś powodu stylizowana jest na pojedynki na miarę rugby czy futbolu amerykańskiego. A jest mimo wszystko rzucaniem talerzem do kolegi.
Ekstremalne pogo
Drążek pogo nie jest zbyt popularny w Polsce, ale na pewno jest nam znany choćby z amerykańskich filmów. Pozwala on odbijać się od ziemi odrobinę wyżej, często był atrybutem dziecięcych zabaw. Ale z tym już koniec! Wkracza ostateczne, radykalne i nie biorące jeńców pogo, które służy do odrobinę wyższych skoków i ospałych akrobacji. Doprawdy fascynujące.
Lotniarstwo
W spokojnym szybowaniu, świście wiatru w uszach i pięknych widokach jest wiele kontemplacyjnego uroku, ale na pewno nie ma ekstremalnych przeżyć. Oczywiście lotnik musi w końcu wylądować, powinien także unikać uderzania w drzewa i pokrewne, ale nikt nie określa pilotów szybowców jako śmiałków, którzy ryzykują życia by łamać kolejne bariery. Zwłaszcza że nie wyglądają jak gąsienice w kokonach, przypięte do latawca.
Chodzenie po linie
Chyba możemy się zgodzić, że każdy sport którego elementem jest chodzenie, nie może być zaliczanych do burzących krew. Sami zresztą akrobaci określają, że chodzenie metr nad ziemią i 200 metrów jest tym samym. Na pewno niesamowity wyczyn, ale ze świecą szukać chętnych do oglądania spacerów, nawet jeśli mają miejsce nad Wielkim Kanionem.
Ekstremalne hulajnogi
Tu chyba nie trzeba wyjaśniać, sama kombinacja tych słów rani uszy jak przeciągnięcie metalową rękawicą przez tablicę. Oczywiście entuzjaści mogą wyjaśnić postęp sportu, tłumacząc skomplikowane ewolucje i niesamowite akrobacje, na samym końcu zostajemy jednak z przyborem, bardziej pasującym do wracającego z lodów sześciolatka, a nie dorosłego człowieka. A co dopiero dorosłego „ekstremalnego” sportowca.
Ekstremalne prasowanie
Każda akcja wywołuje reakcję, tak więc nadużycie w opisach słowa, sugerującego intensywne przeżycia, dało nam sport łączący ekstremalność poszukiwania niedostępnych miejsc na globie, z porywającym komfortem porządnie wyprasowanej koszuli. Świetne przypomnienie by nie traktować siebie zbyt poważnie, czego życzę także szukającym nowych, radykalnych i emocjonujących wrażeń.
Nadesłał:
b.zalew
|