Noclegi Ustka i ich wpływ na los mieszkańców okolicznych wsi.


Noclegi Ustka i ich wpływ na los mieszkańców okolicznych wsi.
2013-05-19
Obecnie Noclegi Ustka spełniają głównie rolę turystyczną, są najczęściej komfortowo wyposażone. Natomiast przed wiekami noclegi w usteckich, rybackich chatach stwarzały szansę na lepsze jutro tym, którym tej możliwości wzbraniano na miejscu.
Ustka stwarzała szansę mieszkańcom pobliskich wsi na to, aby wyrwać się ze szponów słupskich panów tych terenów. Zaciągali się na statki, uciekali na nich do wielkich miast, gdzie widzieli szanse na poprawę warunków  swego życia. Jeszcze przed wojną słupscy historycy znaleźli w miejskim archiwum wiele zapisków o różnych takich   historiach i opisali je w książce pod tytułem "Ostpommersche Heimat".
Słupsk władał kilkunastoma wsiami takimi jak  Wodnica, Charnowo i Przewłoka. Przekazywał je we władanie dzierżawcom, którzy chcieli szybko się wzbogacić kosztem poddanych, czyli wieśniaków- mieszkańców tych wsi zobowiązanych do pańszczyzny i innych świadczeń na rzecz dzierżawcy. Między miejskimi włodarzami i chłopami dochodziło do konfliktów, bo chłopi nie chcieli pracować "na pańskim". Ustczanie byli żeglarzami i nie musieli odrabiać "pańszczyzny". Nic dziwnego, że chłopi szukali w Ustce lepszego życia mając za przykład mieszkańców Ustki. Kusiły ich marynarskie zarobki, styl życia i sam port, poprzez który można było dostać się do dużych miast usadowionych u brzegów Morza Bałtyckiego, między innymi do jednego z najbogatszych miast ówczesnej Europy- Gdańska.
Trudność polegała na tym, że mieszkańcy wsi byli poddanymi miasta. W tym przypadku Słupska. Aby opuścić wieś i zaciągnąć się na statek, potrzebowali zgody magistratu. Z 1748 roku zachował się zapis dotyczący Jochima Albrechta względem którego miasto prowadziło postępowanie w sprawie ewentualnej zgody na to, aby został marynarzem. Miał nadzieje, iż rada nie wzbroni mu wyruszyć na morze, gdy tylko zapanuje lepsza 
pogoda. Tym bardziej, że przecież co nieco zarobi i przywiezie wydając zarobiony grosz w rodzinnych stronach. A tak byłby tylko ciężarem dla ojca, który nie potrzebuje kolejnego pomocnika w gospodarstwie, ponieważ  ma jeszcze 9 innych dzieci. Na dowód posłuszeństwa gotów jest złożyć przysięgę wierności Słupskowi. Nie wiadomo jak potoczyły się losy Jochima.
Jednak inni chłopi odpływali w siną dal nie pytając Słupska o zgodę. Wymykali się chyłkiem ze swoich wsi, wynajmowali za zaoszczędzony grosz noclegi w Ustce i wyczekiwali nadarzającej się okazji do wypłynięcia na statku w rejs. Tak było w 1671 roku, gdy niejaki Jochim Hildebrandt, sługa, bez zezwolenia władz słupskich udał się do Gdańska w celu polepszenia swego statusu i być może założenia własnej rodziny, bo w  dodatku przyłączyła się do niego żona brata. 
Przypadków, gdy chłopi ze słupskich wsi uciekali na morze musiało być bardzo dużo, bo wzmianki o tym pojawiały się często w zeznaniach słupskich poddanych. Panna Trine Ketelhut z Charnowa napomknęła w zeznaniach, że wiosną 1673 roku jej najstarszy brat wyruszył za chlebem do Gdańska, aby tam nająć się jako marynarz.
Można snuć domysły, że w wielu przypadkach uciekinierzy wcale nie znajdowali lepszego życia, tylko je tracili w morskich odmętach lub w zaułkach portowych miast. Niektórzy powracali do rodzinnych wsi jako kalecy, gdy w czasie prac na statku doznawali poważnych urazów a armatorzy w tamtych czasach nie znali takiego pojęcia jak ubezpieczenie marynarza. Jednak ci, którym się udało zawdzięczali Ustce odmianę swego losu, możliwość wpływania na swe życie i swobodne  jak na ówczesne czasy podejmowanie decyzji dotyczące takich sfer życia jak praca i rodzina.

Nadesłał:

Pensjonat Villa Banita- noclegi Ustka.
http://ustka.jimdo.com

Wasze komentarze (1):

  • avatar
    ~joanna, 2013-05-20 10:30:48

    Ciekawy i bardzo zastanawiający artykuł , po przeczytaniu całości dopadła mnie reflekska tak niesłychanie silna , że długo nie mogłam zasnąć , myślałam o losach marynarzy żyjących w latach , które opisujesz , pozdrawiam :-))


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl