Oszuści w internecie
Oszustwa internetowe stają się coraz bardziej wymyślne - fikcyjne strony banków, złośliwe oprogramowanie przechwytujące hasła itp. W wielu przypadkach jednak oszuści nadal bazują na naiwności i lekkomyślności internautów. Podstawową zasadą, którą rodzice wpajają swoim dzieciom, jest zakaz publikowania w sieci swoich danych osobowych takich jak adres domowy czy numer telefonu. Oczywiście dotyczy to jedynie pewnych szczególnych sytuacji jak choćby rozmowy na forach z nieznajomymi. Wiadomo, iż w życiu codziennym nieraz dane takie pozostawiamy w różnych miejcach: sklepach internetowych, bankach etc. Jednak dla bezpieczeństwa zabrania się dzieciom udostępniania tego typu informacji.
W praktyce jednak wielu dorosłych dość lekkomyślnie podchodzi do ochrony danych w sieci. Wiele stron obowiązkowo wymaga podania adresu czy numeru telefonu podczas zakładania konta. Warto zastanowić się, czy rzeczywiście dany podmiot potrzebuje wiedzieć o nas aż tak wiele.
Za przykład niech posłuży głośna sprawa portalu pobieraczek.pl, który umożliwiał pobieranie plików audio i wideo. Serwis kusił 10-dniowym okresem próbnym, zapomniał jednak poinformować klientów, iż po tym czasie należy konto usunąć, w przeciwnym razie użytkownik automatycznie zamawia płatny plan roczny. Co ciekawe, przy rejestracji portal żądał pełnych danych adresowych - to powinno już wzbudzić w użytkownikach pewne podejrzenie: dlaczego mam zostawiać tu swoje dane, gdy na innych portalach to samo otrzymam posługując się jedynie nickiem i mailem?
Niektórzy zakładając konto podali dane prawdziwe, inni fikcyjne. I jedni i drudzy mielipóźniej problemy. Pierwsza grupa dostawała pisma - na adres domowy, druga jedynie maile informujące o konieczności spłaty należności. Straszono też karami za użycie fikcyjnych danych osobowych.
UOKiK, oferujący poszkodowanym bezpłatne porady prawne, zajął dość jasne stanowisko: jeśli podałeś zmyślone dane, nie kontaktuj się z pobieraczkiem, by nie mógł uzyskać twoich prawdziwych danych. Użycie zmyślonego nazwiska czy adresu nie zostało w tym przypadku uznane za złamanie prawa.
Osoby, które podały swoje dane w formularzu rejestracyjnym pobieraczka dostawały nie tylko nachalne upomnienia od serwisu, ale też bardzo nieprzyjemne pisma z firm windykacyjnych.
Podobna sytuacja bezmyślnego umieszczenia swoich danych w sieci miała miejsce w przypadku wydawnictwa Reader's Digest. Tym razem użytkownicy musieli podać swoje dane, by wziąć udział w loterii lub odebrać darmowe nagrody (które później oczywiście okazywały się płatne). Nie ważne jak wielka nagroda oferowana by była w takiej loterii: skąd mamy pewność, gdzie te dane trafią? Czy naprawdę warto udostępniać je obcym ludziom tylko po to, by wziąć udział w jakimś losowaniu?
I w tym przypadku okazało się, że gra nie była warta świeczki: osoby, które udostępniły wydawnictwu swoje dane, otrzymały następnie przesyłki książkowe (których nie zamawiały) wraz z poleceniem zapłaty. Brak wpłaty w wielu przypadkach także kończył się wiadomościami z firmy windykacyjnej.
Ochrona własnych danych osobowych powinna być obowiązkiem każdego internauty. Zawsze, gdy istnieją podejrzenia co do podmiotu wymuszającego dane lub do samej celowości ich podawania, powinno się uważniej przyjrzeć samej ofercie czy regulaminowi usługi, z której chcemy skorzystać.
Należy unikać publikowania w sieci danych "niesieciowych" - adresu, nr telefonu. Do komunikacji w internecie powinny wystarczyć loginy i adresy e-mail.
Nadesłał:
nnbobak
|