Placówki pocztowe w XXI wieku
Miejsca obsługi osób, które chcą skorzystać z usług pocztowych zmieniły się. Urząd pocztowy, jaki znaliśmy od dekad odchodzi w przeszłość. Dlaczego tak się dzieje?
Duży majestatyczny budynek, przestronna hala, a w niej dziesiątki okienek, w których za szybami siedzą osoby obsługujące petentów. Takie skojarzenia do niedawna budziło w nas słowo „poczta”. Kojarzyło się ono z urzędem, bo faktycznie nim była. Tak było nie tylko w Polsce, ale też w wielu innych krajach. Dzisiaj awizowane listy często odbiera się w sklepie spożywczym, punkcie ksero albo sklepie papierniczym. Dlaczego tak się dzieje? I czy faktycznie trzeba się tymi zmianami niepokoić?
Rynek zmienia się
Przede wszystkim zmieniło się umocowanie prawne usług pocztowych. Powstające kilkaset lat temu poczty były urzędami, które należały do państwa i stanowiły część administracji publicznej. Dlatego też często lokowano je w okazałych gmachach należących do państwa. Administracja pocztowa była częścią aparatu władzy.
Ale odkąd pod koniec XX w. zmienił się paradygmat i usługi pocztowe stały się nie częścią państwa, ale usługami, które mogą dostarczać również prywatne firmy – jak usługi kurierskie czy telekomunikacyjne, zniknęła też potrzeba lokowania placówek w okazałych gmachach reprezentujących władzę państwa. Poczta nie jest już urzędem i może mieścić się w zwykłym pomieszczeniu. Jest zwykłą usługą.
Mniej spraw
Dlaczego placówki pocztowe coraz rzadziej są wydzielane jako oddzielne instytucje? Bo coraz mniej mamy spraw do załatwienia w placówkach pocztowych. W prywatnej korespondencji telefon, e-maile i SMS-y wyparły tradycyjne listy – rzadziej potrzebujemy znaczków w prywatnych celach.
Urzędy pocztowe w Polsce były ówczesnymi „centrami komunikacji” – można na nich było nie tylko nadać i odebrać korespondencję, ale również odbyć rozmowę telefoniczną, wysłać telegram lub teleks. Duża część usług finansowych (wpłaty, wypłaty, przekazy pieniężne) zastąpiła bankowości internetowa – zamiast stać w kolejce do okienka z blankietem i gotówką, operacje te wykonujemy za pomocą komputera lub nawet telefonu komórkowego.
Jednym słowem w przeszłości było o wiele więcej transakcji do przeprowadzenia w placówce. Dzisiaj jest ich o wiele mniej i tylko placówki w centrach największych miast mogą być na tyle obłożone pracą, żeby mogły utrzymywać się jedynie ze sprzedaży usług pocztowych.
Jak widać zmiany na rynku usług pocztowych zaszły tak daleko, że powrót do tradycyjnych placówek jest już praktycznie niemożliwy. Polska nie jest wyjątkiem – operatorzy pocztowi korzystają z sieci placówek partnerów w wielu europejskich krajach.
Tradycyjne placówki też się zmieniają
Nie tylko placówki pocztowe trafiły do innego rodzaju placówek handlowych, ale również placówki pocztowe mocno zmieniły podejście do biznesu. Od wielu lat w placówkach pocztowych oprócz znaczków pocztowych można nabyć materiały biurowe (np. zeszyty, długopisy), a nawet środki czystości (np. proszki do prania). Państwowy operator oferuje też kredyty i zapowiada sprzedaż ubezpieczeń w swoich placówkach. Utrzymanie sieci placówek jest kosztowne i każda z nich musi na siebie zarobić.
Co z bezpieczeństwem?
W dyskusji o sieci placówek pocztowych powraca niepokój o bezpieczeństwo korespondencji. Bez względu na to, czy listy i paczki znajdują się w urzędzie pocztowym czy też w placówce partnerskiej, musi być odpowiednio zabezpieczona przed niepowołanymi osobami. Jeżeli placówka partnerska w odpowiedni sposób przechowuje korespondencję, a dostęp do niej mają tylko uprawnione osoby, to klienci nie powinni mieć powodów do zmartwień.
Polacy tak jak pozostali europejczycy muszą się przyzwyczaić, że coraz częściej awizowaną przesyłkę będą odbierać w najbliższym sklepie spożywczym, bo tak zmienił się ten sektor, a operatorzy pocztowi muszą zatroszczyć się, aby bez względu na rodzaj placówki, korespondencja była odpowiednio chroniona.
źródło: Januszkonopka.blog.pl
Nadesłał:
iwonamichalowska
|