Rynek automatów do gier z perspektywy producenta.
Jednym prostym ruchem rząd sprawił, że cała branża rozrywkowa zatrzęsła się w posadach. Najbardziej ucierpiał rynek maszyn slotowych - gracze, operatorzy i producenci.
W dobie kontrolowanego chaosu niczego nie możemy być pewni. Świat nieubłaganie pędzi przed siebie. Ludzie rywalizują na każdej możliwej płaszczyźnie. Zmienia się moda, ewoluują poglądy i wierzenia, a moralność i normy prawne są często naginane i używane jako argumenty w niekończących się sporach.
W Polsce, odwiecznie trawionej przez wewnętrzne nieporozumienia i problemy, prawo podlega największym naciskom ze strony kolejnych ugrupowań politycznych, które przejmują władzę. To nie tylko reorganizacja i wprowadzanie porządków po poprzednim rządzie, lecz również chęć podporządkowania sobie całego systemu, gospodarki i przede wszystkim budżetu państwa powodują, że ustanawiane przez kolejne czołowe partie zmiany w prawie są często tak drastyczne.
W kwietniu bieżącego roku weszły w życie nowe przepisy, które regulują funkcjonowanie polskiej branży hazardowej. Prawo i Sprawiedliwość z powodzeniem wykorzystało szansę na przejęcie pełnej kontroli nad odnogą gospodarki, która w najbliższym czasie ma wygenerować wpływy do państwowej kasy przekraczające miliard złotych. Według Ministerstwa Finansów wprowadzone zmiany były potrzebne do wyeliminowania tak zwanej szarej strefy, intensyfikacji procesu zwalczania uzależnień od hazardu i podreperowania już wspomnianego budżetu.
Częścią środowiska hazardowego, do której odnosi się najwięcej restrykcyjnych zapisów i która najbardziej ucierpiała w wyniku wprowadzonych zmian, jest rynek automatów do gier. To tam rząd, oficjalnie reprezentowany przez Totalizator Sportowy, upatruje źródła największych przychodów. Plan państwa zakłada wdrożenie ponad trzydziestu ośmiu tysięcy maszyn na terenie całej Polski. I ta strefa krajowego hazardu wydaje się być najbardziej interesująca pod kątem prowadzenia jakichkolwiek dywagacji czy rozważań. Nawet branża bukmacherska, pomimo ograniczenia liczby podmiotów mogących świadczyć usługi z dziedziny zakładów wzajemnych, nie została aż tak dotkliwie przeobrażona.
Doskonale znając stanowisko władzy, a także posiadając wiedzę na temat poglądów prywatnych operatorów, postanowiłam poszukać kolejnego punktu widzenia, który umożliwiłby mi stworzenie trójwymiarowego obrazu zachodzących zmian w całym środowisku automatów. Poprosiłam więc o rozmowę p. Petra Omucek, dyrektora zarządzającego w spółce Yumicra Games, firmie zajmującej się tworzeniem rozwiązań dla światowego gamblingu.
Kamila Cyprian – Minione miesiące były trudne dla operatorów, a także, o czym rzadziej się wspomina, dla producentów branżowych urządzeń. Oczywiście nowelizacja nie była niespodzianką, zmiany zostały zapowiedziane z dużym wyprzedzeniem, lecz reakcja środowiska mogłaby świadczyć o czymś zupełnie odwrotnym. Operatorzy w panice zaczęli zamykać lokale, a producenci przyglądali się wszystkiemu z pozornym spokojem, szacując poniesione straty.
Petr Omucek – W momencie wejścia w życie nowych przepisów cała branża została redefiniowana. To bardzo hermetyczne środowisko nie przywykło do jakichkolwiek roszad, przetasowań lub wprowadzania nowych porządków, a w tym przypadku mówimy o rewolucji na ogromną skalę. Operatorzy nie mieli wyboru i musieli zacząć zamykać salony. Nie mieli alternatywy dla już nielegalnych produktów, którymi do tej pory dysponowali. Natomiast producenci nie byli w stanie, nawet z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, zaprojektować i wdrożyć rozwiązań, które mogłoby w krótkim czasie zastąpić dziesiątki tysięcy automatów z całej Polski.
K.C. – Można było odnieść wrażenie, że to nie kwestia możliwości dostawców, co bardziej ich opieszałości i średniego priorytetu przypisanego polskiemu rynkowi.
P.O. – Jestem przekonany, że żaden producent nie traktował i nie traktuje polskiego podwórka jako mało istotnego w kontekście biznesowej układanki. Mówimy w końcu o rynku, który według państwowych szacunków, ma generować do budżetu miliardy złotych. Zdecydowanie lepiej jest działać z delikatnym opóźnieniem, niż na siłę próbować zalać salony maszynami, które nie będą odpowiedzią na potrzebę i zamiast zarabiać, będą kulą u nogi operatorów. Dlatego też proces powstawania alternatywnych projektów, gotowych w pełni sprostać branżowym oczekiwaniom, zawsze będzie czasochłonny.
K.C. – Nie można w takim razie nie zauważyć, że dostarczane do tej pory rozwiązania nie do końca się sprawdzają. Są zabierane przez funkcjonariuszy Krajowej Administracji Skarbowej lub niepopularne wśród potencjalnych odbiorców, którzy po prostu na nich nie grają. Zważywszy na pana słowa, jest to dla mnie tym bardziej zastanawiające.
P.O. – A nie powinno, ponieważ to nie jakość produktów wpływa na obecną sytuacją i jej rozwój. Rzeczywiście KAS i Urząd Celno-Skarbowy nadal zabierają część rozstawionych automatów, jednak zupełnie inną kwestią jest późniejsza sądowa konfrontacja pomiędzy organizatorem tzw. konkursu a państwem. Oczywiście nie wszystkie sprawy kończą się na korzyść operatorów lub dostawców, jednak to wynika z faktycznego stanu rzeczy, a nie z przypadku. Natomiast fakt, że gracze są bardzo wymagający jest niezaprzeczalny i branża dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Zresztą oni do tej branży poniekąd należą i są przeważnie konserwatywni w swoich poglądach, podobnie jak dostawcy usług czy producenci automatów. Zawsze istnieje ryzyko, że nowe projekty, które odbiegają trybem rozgrywki lub wyglądem od klasycznego nurtu rywalizacji, nie zostaną przez nich zaakceptowane i jak to się zwykło mówić w środowisku, nie będą grane.
K.C. – Skoro oczekiwania rynku są tak jasne i klarowne dla dostawców, a potrzeba tworzenia gier bazujących na klasycznej, bębnowej rozgrywce tak oczywista, to dlaczego producenci zaczęli odbiegać w swoich realizacjach od tych wyraźnych wytycznych?
P.O. – Przede wszystkim musimy zdefiniować branżowy priorytet. Była nim potrzeba dopasowania sprzętów do nowych przepisów, co wiązało się ze zmianami w oprogramowaniu maszyn. Należy pamiętać, że zakazany jest element losowości, czyli też algorytm, na którym opierała się dotychczasowa rozgrywka, nieprzewidywalna dla uczestnika konkursu. W związku z czym podjęto próby stworzenia alternatywnych ciągów, które spełniłyby ten kluczowy wymóg wynikający z ustawy. Jednak dopasowanie nowych mechanizmów pracy, którą wykonują urządzenia, do poprzednich układów i kombinacji, zachowanie rozpoznawalnego i lubianego stylu automatów, jest bardzo skomplikowane. Wymaga wielu testów i zastosowania odpowiedniej technologii. Jak już zauważyliśmy, gracze są bardzo restrykcyjni i mają swoje konkretne oczekiwania względem organizowanych konkursów. Obroty bębnów muszą być płynne, dźwięk dopasowany, a cała gra powinna być stabilna i ciekawa.
K.C. – Były testy wiedzy, zapamiętywanie plansz lub różne, tzw. zręcznościówki. Jednak nadal ta ogromna pustka na rynku automatów do gry nie została zapełniona. Wiem, że Yumicra stworzyła kolejną alternatywę dla branży, której, nie ukrywam, zdążyłam się przyjrzeć. W teorii zapowiada się bardzo interesująco, jednak nasuwają się pytania o jej praktyczne zastosowanie.
P.O. – Futura nie zawiera w sobie elementu losowości, czego potwierdzeniem są, m.in. opinie prawne czy ekspertyzy zrealizowane przez specjalistów. Bazuje na algorytmie matematycznym napisanym przez naszych inżynierów, a forma rozgrywki jest zgodna z oczekiwaniami graczy. Zawiera nawet progresywnego Jackpota, co w przypadku jakichkolwiek maszyn bazujących na matematyce było do tej pory niespotykane. Jest przystępna dla wszystkich graczy i co najważniejsze, spełnia wymogi prawne. Ponadto użytkownicy w coraz to nowszych lokalizacjach mają okazję wypróbować naszą propozycję. Ze spływających do nas informacji wynika, że cieszy się ona sporą popularnością, więc jestem spokojny o reakcję środowiska.
K.C. – A co z funkcjonariuszami Krajowej Administracji Skarbowej? Będą konfiskować wasz produkt?
P.O. – Na pewno nie powinni, ponieważ ich obowiązkiem jest działanie zgodne z prawem. Futura jest legalna, bo korzystanie z niej jest równoznaczne z odtwarzaniem już zakończonej, a następnie zapętlonej rozgrywki. Najprościej rzecz ujmując każda gra jest skończonym ciągiem, który powtarza się w nieskończoność, a uczestnik w dowolnej chwili, nawet przed pierwszym zakręceniem bębna, może sprawdzić kiedy, gdzie i ile może wygrać. Zresztą w wyjątkowych przypadkach, gdyby któryś z oddziałów celnych wykazał się ponownie nadzwyczajną nadgorliwością, to każdy operator współpracujący z nami ma zagwarantowane pełne wsparcie prawne, a nawet, gdyby zaszła taka potrzeba, będziemy reprezentować go w sądzie.
K.C. – To tak naprawdę słowo przeciwko słowu. Wie pan jak, mówiąc najzupełniej wprost, brutalna potrafi być rzeczywistość.
P.O. – Yumicra na potwierdzenie swojego stanowiska ma odpowiednie dokumenty. Certyfikaty i ekspertyzy. Prawne i naukowe, które potwierdzają zgodność naszego oprogramowania z prawem, a prawo musi być respektowane przez wszystkie strony barykady. Skarb Państwa, KAS, Urząd Celno-Skarbowy, a także operatorów i producentów obowiązują takie same zasady. Jeżeli coś można obliczyć w łatwy i szybki sposób, według orzecznictwa utrwalonego w polskim sądownictwie, nie może być nazwane losowym.
K.C. – Czyli z perspektywy producentów jest nadzieja?
P.O. – Z perspektywy prywatnego sektora i całego polskiego rynku automatów. Mocno wierzę w to, że branża wykorzysta szansę i wszystko zacznie wracać na odpowiednie tory. Nie potrzebna nam kolejna rewolucja, lecz ewolucja mentalności i technologii wykorzystywanych w dostarczanych przez producentów rozwiązaniach. Wiemy, że na odbudowę polskiego rynku potrzeba sporo czasu, a tego niestety nie mamy już zbyt wiele. Jesteśmy jednak optymistami i mamy nadzieję, że niebawem rozpocznie się zupełnie nowy etap dla środowiska automatów do gier.
Nadesłał:
Kamila Cyprian
|