Świąteczne wymówki. Jak oszukać system i dobrze zjeść?
Święta to wyjątkowy czas w roku, kiedy wielu z nas zawiesza codzienne zwyczaje żywieniowe, by sobie pofolgować. Bywa i odwrotnie – chcemy trzymać się zdrowych nawyków, ale system okazuje się zbyt silny. Jak przeżyć święta bez obolałego żołądka? Oto przegląd dyżurnych dylematów i wymówek!
Jestem na diecie lekkostrawnej. Czy mogę zjeść zupę grzybową albo bigos?
– Grzyby należą do produktów ciężkostrawnych, dlatego są wykluczone z diety łatwostrawnej. Choć nie są kaloryczne, nie mają też wielkiej wartości odżywczej. Zupa grzybowa dodatkowo często zabielana jest śmietaną albo zasmażką. W wersji „odtłuszczonej” do jej zaprawienia używa się mleka lub przyrządza się ją na czystym bulionie warzywnym – mówi Celina Całka-Kinicka, dietetyk Centrum Medycznego Damiana i ekspert MediDiety. – Niemniej zupa grzybowa w żadnej wersji nie powinna zaś znaleźć się w diecie osób z chorobami układu pokarmowego i problemami trawiennymi. Podczas wigilii zdecydowanie lepszym wyborem będzie barszcz czerwony.
Bigos również zdecydowanie nie jest daniem lekkostrawnym. Jest tłusty, bo zwykle zawiera tłuste rodzaje mięsa, często również grzyby, a sama kapusta niekiedy powoduje wzdęcia. To dlatego, że zawiera duże ilości błonnika. Pamiętajmy też, że kapusta kiszona jest bardzo słona, a to zdecydowanie niewskazane da osób na diecie łatwostrawnej. Od lat popularne są alternatywne „odchudzone wersje bigosu”, jak bigos wegański, składający się z samych warzyw. Niekiedy głównym składnikiem jest kapusta pekińska, która jest lepiej trawiona. Niewielka ilość takiego bigosu jest dopuszczalna na diecie łatwostrawnej, choć niektórzy narzekają że jego smak odbiega od tradycyjnego dania. Można go wzbogacić śliwkami suszonymi oraz przyprawami, jak majeranek i kminek.
Święta są raz w roku, nic się nie stanie, jeśli zjem jeszcze jeden kawałek sernika, dokończę te pierogi, żeby się nie zmarnowały i wcisnę w siebie porcję pieczeni, żeby babci nie było przykro.
Ustalmy jedno: czy w święta jemy za dużo, bo brakuje nam asertywności wobec namawiających, czy dlatego, że mamy ochotę na kolejną porcję. Jeśli to drugie, to pomoże nam prosta organizacja stołu: lepiej serwować gotowe porcje na talerzu niż szykować „szwedzki stół”, skłaniający do tego, by stale się częstować. Już na etapie planowania menu obliczmy dokładnie, ile dań i w jakich ilościach będzie wystarczającą ilością na całe święta. Jeśli naszykujemy za dużo – zawartość lodówki będzie nas prześladować i w święta, i po. Nie wszyscy lubią przez kilka dni jeść to samo, a mają opory przed wyrzucaniem żywności. W dużych miastach coraz gęściej funkcjonują jadłodzielnie – społeczne lodówki, do których można zanieść niepotrzebne jedzenie. Część potraw możemy rozdać gościom do domów.
– Często przy stole czujemy się zobowiązani, by zjeść wszystko, co nam podsuwa gospodarz – bo się natrudził przy gotowaniu, bo to specjalne dania, szykowane raz w roku. Jeśli podczas świąt jedzenie gra główną rolę i mamy wrażenie, że zastępuje komunikację – może to oznaczać, że coś jest nie tak. Gotowanie to też wyraz miłości albo szukanie uznania. Zastanówmy się nad motywami osoby, która namawia nas na niechciane dokładki – wskazuje Sylwia Rozbicka, kierownik Mind Health Centrum Zdrowia Psychicznego. – Deficyt uwagi czy miłości możemy zrekompensować w inny sposób niż tylko jedząc. Często wystarczy pochwalenie wirtuozerii autora dania. Pamiętajmy, że zawsze możemy odmówić posiłku, jeśli mamy określone wskazania medyczne dotyczące żywienia, lub, jeśli oczywiście nie mamy ochoty na kolejną dokładkę.
Postanowiłem/am jeść umiarkowanie w święta i idzie mi nieźle. Ale dziś mam obiad z rodziną, a tam teściowa / wujek / babcia na pewno będzie mówić „jesteś taka chuda, nie zaszkodzi ci ta porcja” „teraz młodzi mają dziwne zwyczaje, nie chcą jeść tradycyjnych dań” „to tylko raz w roku, zjedz” „tak się starałam a wy nie jecie” „sałatka bez majonezu to nie sałatka” „w święta można odpuścić dietę, to tylko kilka dni”. Jak reagować?
Pamiętajmy, że zawsze możemy odmówić. Jeśli jesteśmy zachęcani, a zwyczajnie nie mamy na coś ochoty, po prostu spokojnie odmówmy. Gdy ponownie jesteśmy pytani i czujemy presję, odmówmy powtarzając to samo, nie mnożąc kolejnych argumentów – mówi Sylwia Rozbicka.
Trzy drinki przez cały dzień to wcale nie jest dużo. W końcu są święta.
Pamiętajmy o jednym: alkohol jest kaloryczny. Kilka dawek w ciągu dnia może oznaczać tyle, co dodatkowy posiłek. Jeśli pijemy drinki ze słodkimi gazowanymi napojami, stanowią one dodatkową porcję cukru, towarzyszącą zapewne ciastom i słodyczom, jakie również pochłoniemy w czasie świąt. Noc po takiej dawce kalorii nie będzie należała do łatwych. Po wypiciu większej dawki alkoholu dobrze będzie uzupełnić – paradoksalnie – ilość płynów w organizmie, bo alkohol ma działanie odwadniające. Najbardziej kaloryczne w przeliczeniu na porcje, jest piwo, najmniej – wino wytrawne. Bardziej kaloryczne jest wino słodkie oraz wódka.
Zjadłem zdecydowanie za dużo i ledwo się ruszam. Jak sprawić ulgę swojemu układowi trawiennemu?
– Po przejedzeniu czujemy senność i ociężałość. To naturalne, ale nie powinniśmy się temu poddawać. Senność jest sygnałem od organizmu, że układ trawienny jest przeciążony. Aby się rozruszać, wstańmy od stołu, zacznijmy sprzątać i idźmy do kuchni przygotować napar ziołowy - z mięty, kopru włoskiego, może też być zwykły napar owocowy lub woda z cytryną. Po wypiciu nie kładźmy się - po pierwsze, nie zaktywizuje to naszego układu trawiennego do pracy, po drugie, leżenie spowoduje ucisk na żołądku. W skrajnych przypadkach może wystąpić refluks. Idźmy na spacer – ruch pobudzi cały organizm i przyspieszy metabolizm. Po kilku godzinach możemy znów poczuć głód – zamiast sięgać po resztki ze stołu albo nie jeść do końca dnia, lepiej wybrać złoty środek. Zjedzmy coś małego i lekkiego. Przed snem wypijmy znowu jakiś napar, może to być przestudzone siemię lniane - radzi Celina Całka-Kinicka, dietetyk Centrum Medycznego Damiana i ekspert MediDiety.
Nadesłał:
Monika Dawidejt
|