Taśmy – dead or alive?
Dyskusja na temat taśm i ich przyszłości toczy się w świecie IT od kilku lat, czy to na łamach specjalistycznej prasy, blogach internetowych, podczas debat branżowych czy w trakcie spotkań z klientami.
Co w takim razie wygra, bardziej donośny głos czy może większość? Pewne jest, że historię napiszą sami użytkownicy. To oni zdecydują, czy wykorzystywanie tej technologii w dzisiejszych czasach ma jeszcze sens.
Historia napędów taśmowych w świecie IT sięga roku 1951. Wtedy to firma Remington Rand wyprodukowała pierwsze urządzenie do zapisu danych na nośnikach magnetycznych. Warto wspomnieć o parametrach samego napędu jak i nośnika: 6 ścieżek zapisu danych, gęstość zapisu danych na poziomie 128 bitów na cal, prędkość odczytu 7200 znaków na sekundę. Kolejne rewolucje nastąpiły w latach 80-tych XX wieku. Zmieniono sposób ułożenia danych na taśmach, dzięki czemu zwiększyły się zarówno pojemności, jak i prędkość zapisu/odczytu. Dziś, dominująca technologia LTO6 oferuje natywnie 2.5TB pojemności (6.25TB po kompresji), 2176 ścieżek zapisu danych oraz gęstość zapisu na poziomie 368Kbit na cal (3 tysiące razy więcej od możliwości pierwszego napędu taśmowego i pierwszej taśmy). W jeszcze większym stopniu zwiększyły się transfery – aktualnie do 160MB/sek.
Przez ten czas nie zmieniła się natomiast charakterystyka pracy taśm i napędów – sekwencyjność w najczystszej formie, co dziś jest uznawane za jedną z największych wad tego typu urządzeń.
Mamy więc do czynienia z technologią, która funkcjonuje od niemal 70 lat. Powiedzieć, że to w świecie IT jak cała epoka, to chyba za mało.
Czytaj całość artykułu tutaj: http://www.erp-view.pl/it_solutions/tasmy_dead_or_alive.html
Nadesłał:
openmediagroup
|