Beata Brysiak z Przystani Nadzieja o pomocy uchodźcom w zorganizowaniu życia na nowo
Po 24 lutego Polacy otworzyli swoje serca i ruszyli do pomocy. Na początku marca pomoc była spontaniczna i niezorganizowana. To pospolite ruszenie zmieniło jednak wiele ludzkich historii.
Niektórzy uchodźcy, ujęci gościnnością Polaków, postanowili zostać w Polsce na dłużej, a ci, którzy pomagali na początku w sposób chaotyczny, doszli do wniosku, że mogą robić to bardziej przemyślanie i systemowo.
W ramach projektu „Pracodawca bez Granic”, którego pomysłodawcą jest Fundacja VIPoL Wspieramy Razem, powstała seria podcastów dotyczących historii niesamowitych osób, które albo osobiście doświadczyły wsparcia, albo postanowiły pomóc obywatelom Ukrainy uciekającym przed wojną. Jedną z nich jest Beata Brysiak, która najpierw pomagała jako wolontariuszka w spontanicznych akcjach swojego miasta, a obecnie prowadzi Przystań Nadzieję i wspiera ludzi dotkniętych wojną w zorganizowaniu im życia na nowo.
Jak dla Ciebie wyglądały początki wojny?
W pierwszym dniu po wybuchu wojny usłyszałam o śmierci siedemnastoletniego chłopca – sama mam syna w tym wieku i córkę w podobnym – i od razu wiedziałam, że muszę działać. W moim mieście, od samego początku ruszyła akcja pomocowa, w którą postanowiłam się zaangażować. Zgłosiłam się jako koordynator odpowiadający za organizację noclegów. Było to siedzenie na dwóch telefonach i mailu przez 24 godziny. Zajmowałam się transportem osób z granicy, jedzeniem i przede wszystkim noclegami. Wtedy nie było dla mnie mowy o czymś takim jak „normalne życie”. Odcięłam się od wszystkiego i zaangażowałam swoje całe siły w pomoc. Czułam wtedy niesamowitą adrenalinę, która pozwalała działać, chociaż zdarzały mi się momenty bezsilności, chwile pełne płaczu i obaw, że nie uda nam się pomóc. Na szczęście cały czas znajdywali się ludzie, którzy otwierali swoje domy i czekali na przyjęcie uchodźców.
Czym jest Przystań Nadzieja?
Przystań Nadzieja jest to miejsce powstałe przy pomocy mareckiego stowarzyszenia gospodarczego, firmy Toyota i hotelu Salwador, w którym znajdują przystań uchodźcy, ludzie uciekający przed wojną w Ukrainie. Przystań funkcjonuje od kwietnia i powstała z potrzeby serca. Zostało mi zaproponowane prowadzenie tego projektu i bez zastanowienia się zgodziłam. Od zawsze byłam osobą społeczną, a teraz dostałam możliwość połączenia pomagania innym z pracą i bardzo chętnie z niej skorzystałam. Przystań daje schronienie uchodźcom na kilka miesięcy, pomagając im w tym czasie stanąć na nogi na tyle, na ile jest to możliwe.
Jak uchodźcy zapatrywali się na pobyt w Polsce na początku wojny? Jak sytuacja wygląda obecnie?
W pierwszych miesiącach wszyscy liczyli, że jest to tylko chwilowa sytuacja. Mieli nadzieję na szybki powrót do domu. Większość chciała na ten czas znaleźć pracę, żeby nie być bezczynnym i oderwać myśli od tragicznej sytuacji w swojej ojczyźnie. Po dwóch tygodniach od przyjazdu byli gotowi podjąć zatrudnienie, nawet w sektorach im obcych. W okolicach sierpnia połowa z przybyłych wróciła w bezpieczne rejony Ukrainy, ale na ich miejsce przyjechali kolejni uchodźcy. Oni również od samego początku wykazywali bardzo dużą chęć do pracy.
W znalezieniu dla nich zatrudnienia w dużym stopniu pomogła nam firma VIPoL, która nawet sama przyjęła jedną z imigrantek do swojej siedziby. Uchodźcy od samego początku myśleli perspektywicznie. Wiedzieli, że jest to czas, w którym mogą sobie cokolwiek odłożyć i utrzymywać się nie tylko z pomocy Polaków.
Czy uważasz, że mimo innej narodowości jesteśmy do siebie podobni?
Różnimy się. `Moim zdaniem fakt, że Ukraina nie należy do Unii Europejskiej, wpływa w jakimś stopniu na nieco inne myślenie i spojrzenie na pewne sprawy, zauważam również różnice kulturowe. Nie da się jednak jednoznacznie tego ocenić. Musimy pamiętać, że Ci biedni ludzie zostali po prostu siłą wyrwani ze swojego naturalnego środowiska. Są to ludzie w trudnej sytuacji, z różnymi charakterami i przeżyciami. Koniec końców wszyscy jesteśmy ludźmi, a najważniejsze jest okazywanie sobie – nawet mimo wielu różnic – szacunku, empatii i wyrozumiałości.
Fundacja VIPoL Wspieramy razem – pomysłodawca kampanii Pracodawca bez Granic – powstała po to, by wesprzeć polskich pracodawców w sprostaniu wyzwaniom współczesnych czasów. Działalność Fundacji oparta jest na monitorowaniu sytuacji w polskich firmach, zatrudniających obcokrajowców oraz reagowaniu na bieżące zapotrzebowanie osób i podmiotów nawiązujących współpracę. Podejmuje też różnorodne inicjatywy, mające na celu aktywizację i integrację społeczną, przeciwdziałanie wykluczeniu, a także uproszczenie procedur zatrudniania obcokrajowców. Ponadto udziela wsparcia pracownikom i edukuje przedsiębiorców otwartych na zatrudnianie kandydatów spoza Polski.
PRACODAWCA BEZ GRANIC to akcja organizowana przez Fundację VIPoL Wspieramy Razem, która ma za zadanie zwiększyć świadomość korzyści dla polskich pracodawców związanych z zatrudnieniem obcokrajowców poprzez komunikowanie szans, możliwości i pomysłów na współpracę w międzynarodowym gronie, przestrzeganie przed zagrożeniami, wynikającymi z pracy na czarnym rynku i zachęcanie przedsiębiorców do zatrudniania specjalistów spoza Polski.
Nadesłał:
ormanaanetaa@gmail.com
|