Ładowanie boczne: Apple w tarapatach?
Najważniejsi gracze mają czas do 2024 roku, aby dostosować się do nowej unijnej ustawy o rynkach cyfrowych (DMA), która stanowi, że konsumenci powinni mieć możliwość instalowania aplikacji z dowolnego miejsca.
Unia Europejska uchwaliła ustawę o rynkach cyfrowych (DMA) w listopadzie ubiegłego roku. Nowe prawo uniemożliwia firmom kontrolującym platformy, na których działają inne firmy – blokowanie klientów i konsumentów w określonych kanałach dystrybucji lub procesach płatności. UE opracowała przepisy, aby powstrzymać przed tego typu praktykami takie firmy jak właśnie Apple czy Google. Jednak ustawa może być szczególnie uciążliwa dla pierwszego z wymienionych koncernów. Apple broni swojej polityki bezpieczeństwa, na każdym kroku podkreślając, że aby utrzymać iOS jako bezpieczną platformę, musi być ona zamknięta na zewnętrzne oprogramowanie.
Najważniejsi gracze z rynku nowych technologii mają czas do 2024 roku, aby dostosować się do nowych reguł. Według nich konsumenci powinni mieć możliwość instalowania aplikacji z dowolnego miejsca – nie tylko z oficjalnego sklepu z aplikacjami, takiego jak np. Apple Store. Praktyka ta jest znana jako „ładowanie boczne” (sideoloading) i często stanowi furtkę dla hakerów atakujących telefony z systemem operacyjnym Android. Niebawem z tym samym problemem będzie musiało zmierzyć się Apple. DMA grozi nałożeniem grzywny w wysokości nawet 20 proc. rocznych globalnych przychodów firmy, jeśli będzie ona wielokrotnie naruszać prawo. Apple nie ma wyjścia, bowiem będzie musiało otworzyć swój „ogród otoczony do tej pory wielkim murem” lub ponieść karę liczoną w dziesiątkach miliardów dolarów.
Bloomberg poinformował, iż gigant z Cupertino już ciężko pracuje nad zapewnieniem zgodności z systemem iOS 17, który ma zostać wydany w tym roku. Wiadomości te podsycają dyskusje na temat konsekwencji dla bezpieczeństwa i prywatności klientów Apple w 2023 roku. Według specjalistów z firmy Bitdefender DMA ułatwi cyberprzestępcom dostęp do iPhone’ów czy iPadów. - Niestety, ekosystem Androida znany jest ze swojej podatności na złośliwe oprogramowanie, a właśnie „ładowanie boczne” jest jednym z wiodących wektorów infekcji smartfonów za pośrednictwem malware’u. Dzieje się tak, pomimo tego, że Google domyślnie wyłącza funkcję umożliwiające pobierania aplikacji z innych źródeł niż Google Play - tłumaczy Mariusz Politowicz z firmy Marken, dystrybutora rozwiązań Bitdefender.
Otwarcie iOS na niesprawdzone pliki pobierane z innych źródeł niż Apple Store może wywołać wiele obaw i zamieszania wśród użytkowników. Hakerzy zyskają wiele możliwości, aby zaatakować właścicieli urządzeń z nadgryzionym jabłuszkiem. Jednym z oszust jest scareware, czyli wywołanie wśród użytkowników strachu i przeświadczenia, że ich terminale wymagają konserwacji lub skanowania antywirusowego – wszystko po to, by wpuścić ich w pułapkę. Innym poważnym zagrożeniem jest tworzenie przez napastników fałszywych stron internetowych naśladujących oryginalny AppStore lub oszukańczych wersji popularnych aplikacji w celu dostarczenia złośliwego oprogramowania. Ponadto ładowanie boczne umożliwi nieuczciwym podmiotom powielanie nielegalnych dystrybucji aplikacji.
- Wszystko wskazuje, na to, że DMA przyczyni się do wzrostu popytu na oprogramowanie antywirusowego wśród użytkowników iPhone’ów. Jak na razie większość z nich wychodzi z założenia, że urządzenia z systemem iOS są bezpieczne i nie wymagają stosowania antywirusów. Jednak mogą zmienić zdanie wraz z pojawieniem się nowych źródeł pobierania aplikacji. - mówi Mariusz Politowicz.
Źródło: marken.com.pl; bitdefender.pl
Nadesłał:
Marken
|