Surowcowa gorączka
WIG wzrósł wczoraj (4.06) o 1,4 proc. do poziomu 31 459 pkt.. Polska giełda po raz kolejny okazała się jednym z liderów wzrostów w Europie.
Optymizm kupujących w pewnej mierze tłumaczy bliższe spojrzenie na to, co stało za porannymi wzrostami na rynkach azjatyckich.
Zachowanie rynków wschodzących w znacznej mierze uzależnione jest od notowań surowców. Wzrosty to jednocześnie zapowiedź zwiększonego globalnego popytu na towary, a co za tym idzie oczekiwania na poprawę sytuacji w gospodarce.
W czwartek (4.06) Goldman Sachs ujawnił prognozę cen ropy do końca tego roku. W opinii ekspertów banku „czarne złoto" może osiagnąć poziom 85 USD za baryłkę. Obecnie notowania kontraktów terminowych na ropę oscylują już w okolicach 70 USD za baryłkę po blisko 5 proc. wzroście wczoraj (4.06) w reakcji na raport Goldmana. Tymczasem jeszcze w marcu kurs znajdował się poniżej 50 USD. Niespotykane od dłuższego czasu poziomy cenowe notują również ceny miedzi. Są one najwyższe od 7 miesięcy.
Zachowanie kursów poszczególnych surowców przekłada się na indeks towarowy CRB. Od minimum zanotowanego na początku marca wzrósł on już o blisko 30 proc. do poziomu 260 pkt.
Taka sytuacja winduje w górę indeksy emerging markets. Poranne wzrosty były jednak umiarkowane w oczekiwaniu na dane z amerykańskiego rynku pracy. Dziś (5.06) poznamy informacje dotyczące ilości nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych.
Uwagę amerykańskich inwestorów przykuł jeszcze jeden fakt. Wczorajsza sesja przyniosła kolejny wzrost notowań jednostek Financial Selected Sector, funduszu ETF odwzorowującego zachowanie sektora finansowego. Jest on powszechnie uznawany za wskaźnik koniunktury w branży. Od minimum osiągniętego na początku marca, czwartkowy wzrost do poziomu 12,43 USD przyniósł już podwojenie wartości jednostki ETF.
Nie współgra z tym niestety sytuacja w segmencie kredytów hipotecznych USA. Amerykanie nadal niechętnie decydują się na zaciąganie nowych zobowiązań na zakup domu. Nie dziwi to w kontekście systematycznego wzrostu oprocentowania długoterminowych obligacji skarbowych. Rentowność obligacji 30-letnich, na których opiera się oprocentowanie kredytów hipotecznych wzrosła już do 5,61 proc. Sukcesywnie też powiększa się różnica między oprocentowaniem obligacji dwu- i dziesięcioletnich. Przypomnijmy, że w USA są zerowe stopy procentowe, które mają pomóc w przyspieszeniu i ułatwieniu akcji kredytowej. Splot tych czynników pokazuje, że w dłuższym terminie inwestorzy spodziewają się kontynuacji obecnie obserwowanych problemów w gospodarce po okresie tymczasowego ożywienia.
Grzegorz Wach
Analityk Finamo
Nadesłał:
ap
|